Wpis z mikrobloga

Chcesz znać powód niepowodzeń Pana Korwina Mikke?
Nie mają decydującego znaczenia te hitlery, debile, niepełnosprawni, lekkie gwałty itp itd. Na pewno nie w stopniu marginalizującym do 5 %. Przecież do sejmu wszedł Paweł "Rodzina słowem silna" ze Scyzorykiem na liście. Przyczyna leży w czym innym.
Wyobraź sobie pana Jana. Pan Jan jest dojrzałym mężczyzną. Dobrze sytuowanym z dużymi osiągnięciami w swojej dziedzinie. Nadto Pan Jan jest bardzo inteligenty i ma duży zasób wiedzy. Jest osobą niezależną, co jest łatwiejsze z racji osiągnięć, wiedzy i majątku. Nie będzie nadużyciem stwierdzenie, że pan Jan należy do elity społecznej, w dobrym tego słowa znaczeniu.
Pan Jan ma swojego konika. Hobby, któremu poświęcił dużo czasu i niemało pieniędzy. Otóż pan Jan uwielbia gotować. W wolnych chwilach zgłębia wiedzę kulinarną. Dzięki osobistym kontaktom nawiązuje relacje z najlepszymi kucharzami świata. Wymienia się z nimi doświadczeniami. Podpatruje funkcjonowanie ich restauracji. Z czasem zaczyna odnosić uzasadnione wrażenie, że nie ustępuje wiedzą najlepszym. Jest tylko mały szkopuł. On nie miał możliwości urzeczywistnienia swoich przemyśleń odnośnie perfekcyjnego zorganizowania przedsiębiorstwa gastronomicznego.
Ponieważ finansowo był zabezpieczony, postanowił otworzyć kolejny biznes. Spełnienie marzeń. Restaurację.
Przeszedł więc do działania i zgodnie z dokładnie przemyślanymi koncepcjami sprowadził najwyższej jakości wyposażenie restauracji (ze stanów statkiem płynęło). Wybitni projektanci (Artyści!!!) zaprojektowali wnętrza restauracji.
Zatrudnił doświadczonych, ale wciąż stosunkowo młodych i nie zmanierowanych kucharzy, którzy zgadzali się z wizją wyjątkowej restauracji. Nauczył ich specjalnych receptur, do których wyselekcjonowane składniki przywozili mu sprawdzeni dostawcy z całej europy.
Oczywiście będąc osobą inteligentną, pan Jan wiedział, że ten projekt nie ma szans rentowności, ale on nie chciał na tym zarabiać. Celem tego przedsięwzięcia było zapewnienie gościom produktu idealnego. Pan Jan traktował to jak misję podzielenia się z ludźmi efektami swoich przemyśleń.
Dzieło wyszło faktycznie imponującą. Nikt, kto by przeczytał receptury dań nie mógłby powiedzieć, że nie są one idealną propozycją dla klientów.
Pierwsze zgrzyty nastąpiły tuż po otwarciu. Grupa pijanych biesiadników przechodząc obok restauracji Pana Jana postanowiła dokończyć w niej uroczy wieczór.
- Jakie macie piweczko, kierowniku?
- Chwileczkę, proszę usiąść przy stoliku, a za momencik kelnerka do Państwa podejdzie. {Pani Aniu. Proszę przyjąć zamówienie, ale jeśli nie będą nic jedli to proszę ich poinformować, że za piętnaście minut zamykamy. To jest restauracja a nie melina}

Na szczęście oferta restauracji miała swoich oddanych entuzjastów. Szczególnie chwalone były idealne zestawienia dań, które oprócz doznań smakowych gwarantowały kompleksowe zaspokojenie potrzeb żywieniowych organizmu. Choć, co niezmiernie dziwiło pana Jana, większość nie zwracała na to uwagi.

- Schabowy jest?
- Nie sprzedajemy schabowych. Smażenie, a szczególnie w połączeniu z panierowaniem ma bardzo nega...
- Wiem, wiem. Czyli nie ma schabowych? A mielone? Też nie? No trudno. Fajne tu macie dania. W przyszłym roku mamy komunię syna, to może zrobimy tu, bo widzę, że ładnie macie. To co Grażynka, wychodzimy? Na pewno jeszcze do pana zajrzymy.

Lata nauki i zbierania doświadczeń. Konsultacje z dietetykami. Świeże dostawy wysokiej jakości produktów, a ci się pytają o schabowe!!! Ludzie to nie wiedzą co dobre.

- Dobry!!! Są kebaby? A pizze? Phi. To co wy tu macie?

Dobrze że wyszli. Dresiarstwo tylko przeszkadza normalnym klientom.

- Dzień dobry. Chcielibyśmy urządzić u Państwa wesele. Tylko że wódkę już kupiliśmy. Promocja była.
- Szanowna Pani. Oczywiście organizujemy przyjęcia weselne, niestety nie można wnosić swojego alkoholu. My mamy w ofercie Finlandię i Absoluta. Innych marek nie oferujemy, gdyż nad ranem czuć różnicę. Dodatkowo soki, które podajemy są świeżo wyciskane, co gwarantuje niesamowite połączenia smakowe.
- Ale soki też już mamy. Nie da rady tego wnieść? No szkoda, że nie wiedzieliśmy wcześniej. Do widzenia.
{Pieprzony plebs.Parę złotych by ich więcej wyszło a by mieli niezapomnianą imprezę. Niech spadają do remizy tańczyć, jeśli nie doceniają tego co tu tracą}

Coraz słabszy ruch, bo klienci, którzy chcieli zaspokoić ciekawość, już ją zaspokoili, powodował rotacje w personelu. Co prawda wypłaty były wypłacane terminowo, a oferta niezmiernie ciekawa, to jednak gotowanie pięciu dań dziennie było dal ambitnych pracowników bardzo frustrujące.
Odchodzili do restauracji może mniej ambitnych kulinarnie, ale pełnych ludzi. I choć trzeba było czasem też naklepać schabowych, to jednak satysfakcja uczestniczenia w czymś popularnym rekompensowała kompromisy, na jakie musiał iść ambitny kucharz. Z czasem sami się nauczyli, że przy dużym obrocie nie da się wszystkiego dopiąć na ostatni guzik. Czasem trzeba było użyć oleju zamiast oliwy. Przecież nie powiemy, że się skończyła. W pośpiechu zdarzało się podać niedosmażony kotlet. Jak się klient nie zorientował to ok. Jak się zorientował to się go przepraszało, a w skrajnych przypadkach szef przy kliencie opieprzył i groził zwolnieniem. Wiadomo było, że to są groźby na pokaz. Trudno znaleźć od ręki lojalnego pracownika.

U pana Jana byłoby to nie do pomyślenia. Pan Jan wiedział co jest dla klienta dobre i pilnował, żeby klient właśnie to dostawał. Dania były zawsze świeże, smaczne i wyszukane. A w restauracji było pusto.

- Dzień dobry chcielibyśmy chrzest u Państwa zrobić. Mogę zobaczyć menu?
- Proszę. Tu mamy oferty tematyczne. Szczególnie polecamy menu "Zagryź czerwień". Obok czerwonych mięs, łososia i czerwonych warzyw w zestawie jest puree aromatyzowane pyłkami kwiatów.
- Wie pani... to może jak sami przyjdziemy, bo tu cała rodzina zjeżdża z całej Polski. Babcie będą. Chcielibyśmy coś sprawdzonego. Może udo z kurczaka. Chyba wasz kucharz potrafi przyrządzić udo?
- Kucharz z pewnością potrafi, ale nie wiem czy szef się zgodzi. On te menu opracował z myślą o dobru klientów i niechętnie zgadza się na odstępstwa od wypracowanych przez niego rozwiązań.
- Ale my chyba lepiej wiemy co dla nas dobre.
- Proszę Pani!!! Gastronomia, a w szczególności zdrowe odżywianie to bardzo specjalistyczna wiedza. Szef przez lata komponowała właściwe zestawy, więc chyba wie co jest dla Pani dobre.

Pan Jan siedział na zapleczu i wsł#!$%@?ąc się w echo tej rozmowy pozostawał niewzruszony. Wiedział, że jego oferta jest najlepsza. Aż dziwne, że ci ludzie po rękach go nie całują za to co dla nich robi. Każdy myślący człowiek przyzna, że osoba, która sporządziła Takie Menu musi być wybitna. No ale nie każdy jest myślący. Pan Jan miał wrażenie, że 95,24 % ludzi to debile, którzy nie potrafią zrozumieć z jakiego szczęścia rezygnują wybierając konkurencję.

Panu Janowi było oczywiście przykro, że jego oferta uszczęśliwienia ludzi nie znalazła należnego miejsca na scenie gastronomicznej, ale też nie rozdzierał z tego powodu szat. Nawet utwierdzało go to w przekonaniu o swojej wyższości nad tym bezmyślnym motłochem. Kiedyś będą żałowali, że go nie docenili, a teraz niech się męczą z tym co wybrali. On ma co robić, ma za co żyć. Nie musi każdemu debilowi tłumaczyć podstaw dietetyki, których i tak by pewnie większość nie zrozumiała.

- Kochanie, dzisiaj jest nasza rocznica. Zapraszam Cię do restauracji do Jana.
- Dziękuję, super. Tylko wiesz co? Wolałabym gdzie indziej.
- Dlaczego? Przecież Jan ma pyszne jedzenie. Bardzo zdrowe. A jak przeliczysz dokładnie to się okazuje, że u niego jest bardzo opłacalnie.
- Niby tak. Ale jest coś jeszcze. Zawsze gdy tam pójdziemy to on co prawda się uśmiechnie , w mankiet cmoknie i elokwentnie pożartuje, ale ... Gdy tak stoi przy swoim ręcznie rzeźbionym barze, a my siedzimy przy stoliku, to niemal fizycznie czuję, z jakim samozadowoleniem ona zerka na wszystko wokół i na nas. Z góry ...

@Korwin-Mikke @przemyslaw-wipler #korwin #wipler
  • 47
@Carollo:

Pierwsze zgrzyty nastąpiły tuż po otwarciu. Grupa pijanych biesiadników przechodząc obok restauracji Pana Jana postanowiła dokończyć w niej uroczy wieczór.

- Jakie macie piweczko, kierowniku?

- HITLER!

Pan Jan niestety miał zespół turreta, który uniemożliwiał mu prowadzenie restauracji.

@Krisskow: wskazywanie istotnej i niedostrzeganej dotąd wady i błędu w działaniu nie kwestionując jednocześnie w znacznej mierze uznawanych powszechnie przymiotów nie jest w mojej ocenie mitologizowaniem.
@fredo2: No właśnie to potwierdziłeś :)
Przy czym nie chodzi o ideologię, bo tę kazdy z grubsza rozumie: niskie podatki, prywatna własnosc, silna armia itd. Tylko niewielu rozumie, że to wszystko jest możliwe i państwo nie musi się zajmować wszystkim. Za nasze pieniądze.
@Carollo: no i masz rację. Akurat z mitologizowaniem poglądów Korwina też bym nie przesadzał, natomiast całkowicie się zgadzam, że to tak wygląda. Krul nie ma na celu dojścia do władzy tylko szerzenie swoich poglądów. Żeby uzyskać dobry wynik w wyborach albo trzeba obiecać ludziom gruszki na wierzbie albo stworzyć swój określony wizerunek. Nieważne, czy pod nim coś się reprezentuje. Istotne jest to czy mówi się o ucisku biednych ludzi przez wyimaginowanych
Pierdu pierdu. Wybory to głównie twardy elektorat, można liczyć na bycie czarnym koniem wyborów. Czarnym koniem ostatnich wyborów był Kukiz. Tyle w temacie.
@Carollo: Piękna przypowieść, ale można by było to opowiedzieć także na inne sposoby.

Pan Jan owszem, jest wytrawnym znawcą, ale jednocześnie jego poglądy na gotowanie są bardzo specyficzne i kontrowersyjne. Często proponuje połączenia smaków, które są bardzo dziwne i bardzo niewiele osób je akceptuje. Ba, usiłuje sprzedać coś, co według jego teorii powinno być perfekcyjne i zdrowe, ale niestety nigdzie nikomu nie udało się z tego korzystać na dłuższą metę. Otóż
@jamtojest: Bardzo słuszna uwaga, dodałbym też pewną ważną niekonsekwencje w myśleniu Pana Jana.

Otóż nasz drogi restaurator chciałby aby każdy mógł gotować pyszne dania, ale tych którzy zamierzają tworzyć, jego zdaniem, urągające zdrowiu smakołyki należy przyuczyć sztuki kulinarnej, jeśli nadal są oporni to użyć siły by nie propagowali zbrodniczej teorii niszczącej przecież brzuchy porządnych obywateli.
A jak każdy dobrze wie "Nie ma kulinarnej swobody dla wrogów wolności".
Być może nie napisałem wystarczająco wprost, więc reasumując
1 co by zwolennik wolności gospodarczej powiedział o sposobie prowadzenia działalności przez przedsiębiorcę który wini klientów o to, że nie docenili jego produktu.
2 wejdź w codziennych ciuchach do ekskluzywnego butiku. Czasem zachowanie sprzedawcy spowoduje, że mimo dobrej ceny i dobrego produktu, tylko ze względu na postawę sprzedawcy nie dokonasz zakupów.

Nie mówię o wywyższaniu się, poniżaniu czy obrażaniu klientów. Mówię o postawie samouwielbienia
@Murzinio: tak uważam. Oczywiście 80% go odrzuca z powszechnie znanych powodów, ale dla 20% potencjalnych wyborców problemem jest właśnie stosunek do odbiorców. Młodzi za nim idą bo dla nich nie jest to przeszkodą. Często mieszkają z rodzicami, a ojciec jest jeśli nie autorytetem to przynajmniej uprawniony do stawiania się w pozycji autorytetu.
Dorośli, którzy sami stają się autorytetami dla swoich dzieci takiego podejścia nie tolerują.
Problem polega na tym, że traktowanie
@Carollo: Nie, powodem nie jest stosunek do odbiorców. Tzn. on też. Ale głównym powodem jest radykalizm poglądów. Na pewno dużo więcej ludzi niż 5% zgadza się z ogólnymi, liberalnymi założeniami jego programu. Ale tylko 4,76% jest w stanie przełknąć całokształt tych poglądów, ich bezkompromisowość. To są poglądy niszowe i zawsze takie pozostaną.

Inna sprawa, że oczywiście - decyduje motłoch i motłochowi trzeba obiecać, żeby wygrać. Korwin nie zniży się nigdy do
@Carollo: no czytam, chyba jebnąłeś błąd i powinno być "on" zamiast "ona"

co nie zmienia faktu, że korwin jest jebnięty w głowę i dlatego nikt na niego nie głosuje, a pisanie jakiejś infantylnej przypowieści o tym, że ludzie som za gupi, żeby zrozumieć jego mądrości, a krul zbyt chamski jest żenujące

pozwolisz, że wkleję kilka słów januszka, które ewidentnie wskazują na jakąś chorobę psychiczną:

Kilka osób uznało za słuszny komentarz:

"Korwin-Mikke
@Robuz: po prostu chcę położyć akcent na inny aspekt, więc te kwestie pomijam uznając za udowodnione. Dyskusja o kompetencjach JKM toczy się od lat i jest jałowa, więc nie chcę by zdominowała niniejszą dyskusję.
@Carollo: Z fałszu wynika wszystko ;-) Jeśli wyborcy Korwina czują się tacy wysublimowani, a niepowodzenia w wyborach tłumaczą "lud jest ciemny", "tylko my rozumiemy", "reszta świata na to nie jest gotowa" to może Janusz powinien się realizować jako głowa sekty, a nie polityk?
@el_nino123: moj wpis wyjaśnia dlaczego nie głosują na niego osoby, które mogłyby na niego głosować. Betonu po czy pisu to nie dotyczy. Ty również, skoro na wejściu dyskwalifikujesz tę kandydaturę, nie znajdziesz w tym wpisie nic z czym mógłbyś się utożsamiać.
@Carollo: Tylko, że w przeciwieństwie do restauracji, która utrzyma się ze smakoszy, pan Jan postawił swoją przy rynku, gdzie przyjdą wszyscy i pod wszystkich powinien się targetować. Tylko on nigdy nie pójdzie na kompromis i nie zmodyfikuje nigdy menu tak, żeby zrobić najlepszego na świecie schabowego, tylko będzie serwować trufle do usranej śmierci temu jednemu klientowi, a jego restauracja zawsze będzie na krawędzi upadku, a on będzie płakał nad plebejskim gustem,
@Carollo: cała twoja przypowiastka ma jeden problem - JKM nie jest twoim "Janem". Skoro jest taki dobry, to czemu nie publikuje projektów ustaw, mimo że nie jest w sejmie?

Użyłeś metafor - więc mówię "sprawdzam" - gdzie te świetne produkty "pana Jana"? JKM mógłby już teraz pokazać swoje projekty ustaw - a nawet z programem były problemy. Gdzie wyliczenia, gdzie szczegóły?

@Carollo: A może sytuacja jest taka:

Pan Jan gotuje #!$%@? i niesmaczne potrawy. W dodatku, nigdy i nigdzie na świecie się w takiej formie nie przyjęły, raczej zdarzało się, że powodowały masowe zatrucia. Oczywiście, w XIX wieku robotnicy po 14 godzinach harówy w fabryce zjedli choćby i to, a ich panom, czyli właścicielom fabryk, też potrawa smakowała - może dlatego, że zawierała owoce morza zamiast trutki na szczury i acetonu, które