Wpis z mikrobloga

Co sie wczoraj #!$%@?ło to ja nawet nie.

Poszedłem wczoraj biegać. Zrobiłem swoje 10km po plaży, po skończonym biegu zdyszany, przepocony i śmierdzący siedzę na motocyklu koło plaży, czekam, aż ochłonę trochę i pojadę do domu. Pije wodę przeglądam telefon, napisała do mnie laska, śliczna indonezyjka lvl22 którą poznałem przez tindera ze 2 dni wcześniej. Od czasu do czasu pogadaliśmy sobie, ale nie widzieliśmy się jeszcze na żywo.

Napisała, że jest w mojej okolicy, gdzie jestem i że może chcę się spotkać. Będąc zmęczonym i mając totalny level niechcemisie-mam-#!$%@? napisałem jej, że skończyłem biegać, jestem przepocony i śmierdzący, więc raczej odpada. Odpisała, że jej to nie przeszkadza i chce się zobaczyć. Myślę sobie, no #!$%@?, co mi zależy. Podjechałem dosłownie 150m w umówione miejsce, przywitaliśmy się, po czym po chwili mówię, że jak chce, to może pojechać ze mną do domu, ja się ogarnę i wyskoczymy gdzieś na drinka. Zgodziła się.

Ogarnąłem się, pojechaliśmy na drinka, gadka szmatka, robi się późno, to co, jedziemy, pojechaliśmy do mnie. Idziemy do sypialni, wszystko fajnie, ona mi mówi, że jest dziewicą. Katoliczka i raczej poczekałaby do ślubu z tym i że to dla niej ważne. Na co ja: no dobra, nie ma problemu. Jak nie jesteś gotowa, to wiadomo, nic nie trzeba robić.


Ona mówi, że w sumie jedyne co może to oral i anal...

Tak też było... i umówiliśmy się na czwartek, że wpadnie i ugotuję jej kolację...

( ͡° ͜ʖ ͡°)
( ͡° ͜ʖ ͡°)-
( ͡ ͜ʖ ͡)

tl:dr;


#friqnabali #tinder #truestory #logikarozowychpaskow
  • 61