Wpis z mikrobloga

Rodzice mają camping. Góry, potok i pięknie widoki.
Na campingu mieszka pan Staszek, który opiekuje się 9 domkami składającymi się na camping.
Pan Staszek miał psa o imieniu Burek - taki poczciwy skundlony wilczur, wzrostu siedzącego karła. Jak to się mówi mały, ale wariat.
Pewnego dnia Burkowi się zdechło. Staszek prosty chłop wziął łopatę i zakopał Burka pod płotem.
Na drugi dzień (piątek) przyjechali studenty, którzy wynajęli jeden domek. Przyjechali z takim biglem. Mieli być do niedzieli do 14:00, ale w sobotę budzą ojca o 10:00, oddają klucz i mówią, że muszą szybko wracać do Krakowa.
Ojciec konsternacja, ale trudno. Idzie do domku - wszystko wysprzątane na błysk, łazienka - idealny porządek i wszystko dokładnie wymyte. Pomyślał, zdarza się i wrócił do domu.
Wieczorem przychodzi pan Staszek i cały się trzęsie. Usiadł przy stole i powiedział, że musi się napić.
Ojciec polał a Pan Staszek mówi: Pamięta Pan jak zakopałem Burka? On ożył, wrócił i teraz leży przypięty przy budzie. Stary szok, idą pod budę a tam rzeczywiście Burek na łańcuchu leży, ojciec go szturcha - zdechnięty.
Wrócili do domu zdziwieni i przy kolejnej flaszce zaczęli rozbierać co się stało.


#coolstory #narkotykizawszespoko #studbaza #urbanlegend
  • 9