Wpis z mikrobloga

Byłem dzisiaj w sklepie kupić sobie spodnie. Wchodzę, przeglądam i w sumie nic ciekawego się nie dzieje. Nagle słyszę jak ekspedientka krzyczy do jakiejś dziewczyny, że nie wolno robić zdjęć i nakazuje jej natychmiastowe schowanie telefonu. Jako, że akurat ten temat był mi dobrze znany, to szybko podchodzę i mówię, że nie ma prawa jej zabraniać bo sklep jest miejscem publicznym, po czym wyciągnąłem telefon i zrobiłem zdjęcie całego regału. A ona, że jest nalepka na drzwiach i tak mają w regulaminie. Powiedziałem, że jej pracodawca jest głupi i nie istnieje nigdzie w prawie taki zapis, a sklep jest miejscem publicznym. Nic już więcej nie powiedziała. Poczułem się jak student pierwszego roku prawa z UJ ( ͡° ͜ʖ ͡°)

#prawiecoolstory a raz się żyje, zaryzykuję #coolstory #prawo #sklep
  • 7
@XsomX: kiedyś na pierwszym, może drugim roku prawa powiedziałem ekspedientce o pełnomocnictwie domniemanym i że swoje oświadczenia składa w imieniu sklepu, to aż się zaczęła trząść że strachu (dosłownie). Ale nie pamiętam dokładnie, o co chodziło.

A ja tylko reklamowałem kubek, więc z perspektywy czasu trochę mi szkoda tej kobiety :)