Czy graliście w dzieciństwie z kolegami w grę "pucha"? (My to tak nazywaliśmy)

Zabawa polegała na tym, że stawiało się butelkę i po kolei rzucało się w nią kijem (każdy swoim) kto trafił i przewrócił butelkę zdobywał jedną "gwiazdkę" (kamień) kto nie trafił i jego kij znajdował się najdalej butelki ten jej pilnował. Nowa kolejka każdy rzuca kijem, kto strącił butelkę zdobywał kolejną gwiazdkę, gdy wszyscy rzucili kijem musieli go odzyskać tak aby nie zostać dotknięty kijem "ochroniarza" który pilnował puchy.
Pamiętam, że:
- Mając 3 gwiazdki można było strącać puchę odzyskanym kijem tak aby inni koledzy mogli zabrać swój kij. (Gdy pucha leżała ochroniarz nie mógł nikogo zbić)
- 4 gwiazdki. Można było kopać puchę
@KoCoKx: Czasem zastanawiam się czy jestem normalny bawiąc się zwykłymi rzeczami. Internet trochę mnie uświadamia, że chyba tak. Czasem potrafię z 5-10min leżeć na łóżku i podrzucać poduszkę, żeby uderzyła o sufit i tak w kółko xD Albo telefon odbijać od łóżka i łapać go w powietrzu. Jak miałem z 6 lat i ojciec mi kupił taką małą miarkę to miałem zabawy na kilka dni xD
  • Odpowiedz
Przypomniała mi się ciekawa zabawa z dzieciństwa. Nazywaliśmy ją "#!$%@? os". Polegało to na rzucaniu w ul kamieniami, gruzem, butelkami, kawałkami szkła, generalnie wszystkim co było pod ręką. Któregoś razu znaleźliśmy puszkę pianki montażowej i całą ją wypsikaliśmy w ul. Gdy osy były już nieźle #!$%@? to uciekaliśmy. Trochę ukąszeń się zdarzyło, zabawa była przednia, do momentu gdy pewnego dnia przyjechali strażacy i zlikwidowali ul.

#zabawyzdziecinstwa #coolstory
@Hermes0017: no fakt - było to debilne, zresztą jak wiele rzeczy z dzieciństwa :) tata mi np opowiadał że wrzucali naboje od kałacha do ogniska :D Generalnie to to że przeżyliśmy dzieciństwo to jakiś cud
  • Odpowiedz
Jak byłam mała i brakowało mi pieniędzy na lizaki tudzież inne kauczukowe piłki, to brałam kredki i zapędzałam młodszego brata do malowania. Sama też tworzyłam różne dzieła, np "artystyczny nieład" będący wiernym oddaniem bałag... tzn martwej natury na moim biurku.

Następnie, gdy miałam już kilka obrazków, sadzałam rodziców i dziadka na kanapie, po czym -uderzając prowizorycznym młotkiem w komodę- rozpoczynałam licytacje:


#januszebiznesu
@MooSK: Odwoływanie się do miłości rodziców, bardzo sprytnie.

Aprobuję. Sutek Biznesu.

Myłem groby jak chodziłem z babcią na cmentarz. Zgarniałem 10-20zł od grobu raz w tygodniu.
  • Odpowiedz
nsfw

Zawiera treści 18+

Ta treść została oznaczona jako materiał kontrowersyjny lub dla dorosłych.