Wpis z mikrobloga

Jak byłam mała i brakowało mi pieniędzy na lizaki tudzież inne kauczukowe piłki, to brałam kredki i zapędzałam młodszego brata do malowania. Sama też tworzyłam różne dzieła, np "artystyczny nieład" będący wiernym oddaniem bałag... tzn martwej natury na moim biurku.

Następnie, gdy miałam już kilka obrazków, sadzałam rodziców i dziadka na kanapie, po czym -uderzając prowizorycznym młotkiem w komodę- rozpoczynałam licytacje:


#januszebiznesu

  • 7
@MooSK: To ja jestem prawdziwym rekinem dzieciecego biznesu. Sprzedawalam babci tabletki dzieciom na ulicy. Bardzo drogie leki. Dobrze, ze nikt sie nie potrul, zreszta czyis rodzice przyszli z awantura.