No witam ( ͡°( ͡° ͜ʖ( ͡° ͜ʖ ͡°)ʖ ͡°) ͡°) Gdzie wasze potężne łososie? Oczywiście zaraz wyjdzie, że to nie tak, Bodo to przecież anonimy z Grenlandii, kto to widział grać w czasie Euro i takie tam.
Należałem do tych, którzy po losowaniu załamywali ręce. Niby pseudo śmieszkując, ale jednak siałem defetyzm w komentarzach. I właściwie nadal ta ocena może być aktualna. Z Luksemburgiem albo Irlandią byłoby łatwiej, a Bodo wciąż może nas wyrzucić do Ligi Konferencji. Ale skoro już ich dostaliśmy, trzeba było się spiąć i nawet z osłabionym składem zrobić wszystko, co się da, żeby zachować szanse na awans po meczu w Norwegii.
Jakby rzucić tylko powierzchownie okiem, to dziura była tylko na prawym wahadle, a tak to wszystko cacy. Tylko że jednocześnie trzeba było drżeć o zdrowie Wieteski (!), a Hołownia stał się absolutnym pewniakiem. Mimo siedmiu meczów bez straty gola w końcówce ligi, mit „kuzynów” przylgnął już na dobre. Kilku innych zawodników też bez zmienników, dwóch top grajków na urlopach po Euro. Mogło być gorzej, ale sytuacja kadrowa wisiała nam na
Należałem do tych, którzy po losowaniu załamywali ręce. Niby pseudo śmieszkując, ale jednak siałem defetyzm w komentarzach. I właściwie nadal ta ocena może być aktualna. Z Luksemburgiem albo Irlandią byłoby łatwiej, a Bodo wciąż może nas wyrzucić do Ligi Konferencji. Ale skoro już ich dostaliśmy, trzeba było się spiąć i nawet z osłabionym składem zrobić wszystko, co się da, żeby zachować szanse na awans po meczu w Norwegii.
Jakby rzucić tylko powierzchownie okiem, to dziura była tylko na prawym wahadle, a tak to wszystko cacy. Tylko że jednocześnie trzeba było drżeć o zdrowie Wieteski (!), a Hołownia stał się absolutnym pewniakiem. Mimo siedmiu meczów bez straty gola w końcówce ligi, mit „kuzynów” przylgnął już na dobre. Kilku innych zawodników też bez zmienników, dwóch top grajków na urlopach po Euro. Mogło być gorzej, ale sytuacja kadrowa wisiała nam na
Trochę ciężko zważyć, kto był ostatnim tak mocnym przeciwnikiem pokonanym przez Legię w eliminacjach. Bo w fazie grupowej wiadomo – Sporting. W eliminacjach była Astana, ale to zwycięstwo nie dało awansu. Atromitos, mimo że z niezłej ligi, był wyjątkowo cienki. A tak to Irlandczycy, Finowie, klub z Kosowa… Dlatego chyba trzeba się cofnąć aż do Zorii Ługańsk, m.in. z Rusłanem Malinowskim w składzie. A to już piękne czasy, kiedy Legia wygrywała w eliminacjach właściwie wszystko, a przynajmniej na boisku. Teraz na razie też mamy sto procent skuteczności, a do tego wydaje się, że najtrudniejsze już za nami i mamy z górki.
Dziś było trochę inaczej niż w pierwszym meczu. Nie udało się wyjść na prowadzenie na samym początku, a Bodo wzięło piłkę i nie bardzo chciało oddać. W pierwszych kilkunastu minutach Legia miała szansę na wyjście z kontrą, ale często brakowało szczegółów już na etapie środka pola. Nie podchodziliśmy pod pole karne, nie mówiąc o oddawaniu strzałów. Normalnie można by się obawiać, że głównie się broniąc, prosimy się o stratę gola. I tak mogłoby być, ponad 30 minut w defensywie było niemal perfekcyjne, ale była ta jedna sytuacja, która prawdopodobnie zdecydowała. Bodo przestrzeliło, a nam od tej pory zaczęło iść lepiej. Najpierw od długich podań przez pół długości boiska, a potem przez kapitalną akcję wyprowadzoną od naszej bramki, zakończoną rajdem i golem Luquinhasa. Nie wydarzyło się to przez przypadek, a kolejny raz w tym dwumeczu Legia pokazała coś interesującego czysto piłkarsko.
Ostatecznie