Uczę dzieci matematyki- dzieci są w wieku różnym, od 4 do kilkunastu lat. Jedna z dzisiejszych grup to była grupa sześciolatków, dziewczynka i chłopiec (dziewczynka chodziła do mnie rok temu, chłopiec dopiero zaczął w tym roku). Tyle słowem wstępu. Podczas ostatnich zajęć chłopiec próbował się przytulać do dziewczynki, coś tam mówić, że ją lubi itp., zajęłam ich matmą i zapomniałam o sprawie. Dzisiaj byłam świadkiem wydarzeń dramatycznych.
Chłopiec poinformował dziewczynkę, że ją "kocha, ale mama nie pozwoliła mu się całować". Dziewczynka się pouśmiechała, podziękowała i trzymała raczej na dystans (w przeciwieńtwie do ostatnich zajęć, chyba przeanalizowała zeszłotygodniową sytuację), ale wszystko odbywało się dość kulturalnie. Do pewnego momentu. Chłopiec wyznał dziewczynce miłość. Wiecie, taką sześcioletnią, pełną powagi, przy układaniu figur geometrycznych i wymienianiu się naklejkami. Nastała cisza, a po chwili dało się usłyszeć: "Ale ja kocham Stasia." (Staś chodził z nią do przedszkola) "Ale ja ciebie" "Możemy się razem bawić, bez całowania. Jesteś takim moim bratem" - dziewczynka uśmiechnęła się promiennie.
Tak więc nie narzekajcie, bo tak wygląda #friendzone od małego.
Były potem żale, płacz, prośby, zrezygnowane "w przedszkolu też mnie nikt nie chce, Dżesika woli Brajana i Ksawerego ode mnie", nie dało się ukoić żalu plastikowymi zwierzątkami do zabawy. Chłopiec rozżalony czekał tylko na powrót mamy. Nie wiem co to będzie za tydzień.
@kasiknocheinmal: Moją pierwszą miłość życia w wieku 6 lat rzuciłem po tym jak uszkodziła mi rowerek. I tak pewno leciała tylko na moją wypaśną dwukołową furę ( ͡°͜ʖ͡°).
@Gorasul: ja w przedszkolu sprawdzałam czy dżdżowniczki rzeczywiście odrastają po przekrojeniu łopatką, a z kolegami łączyły mnie czysto przyjacielskie relacje. Chyba, że się bali poczynić takie wyznania jak ten chłopiec dzisiaj, ale nie sądzę ;) Dopiero w podstawówce pojawił się problem jak to zrobić, żeby zainteresowanie było obustronne, a że nie wychodziło, to adoratora gnębiłam wytrwale i zawzięcie, wzdychając przy tym do kolegi, który był najlepszy z matematyki ;)
@kasiknocheinmal: Uff... już się bałem, że gówiaki w przedszkolu dzielą wielomiany ( ͡º͜ʖ͡º) A to są zajęcia dodatkowe dla dzieci chętnych rodziców czy po prostu w ramach czasu spędzanego w przedszkolu ? I to prowadzi "pani przedszkolanka" czy ktoś z zewnątrz ?
Wybacz ciekawość, ale tak sobie uświadomiłem, że jak chodziłem do przedszkola ( lata 90 ) to na grupę były powiedzmy dwie panie
@Manipulatorek: gówniaki w przedszkolu to w ten sposób dają radę mnożyć i dzielić :D Oczywiście nie na jakichś kosmicznych liczbach, ale znają zasadę ;) To są zajęcia dodatkowe prowadzone zupełnie poza lekcjami- rodzice przywożą do nas dzieci, a jeśli są chętni w danej szkole, to prowadzimy też zajęcia bezpośrednio po/przed lekcjami, w przedszkolach też w ramach zajęć dodatkowych. Co najlepsze rzecz się bardzo sprawdza u tych młodszych dzieci, bo rzeczywiście
@kasiknocheinmal: Dziękuje za obszerne wyjaśnienie ;) A żeby takie szkraby nauczać to jakiś papierek poza dobrymi chęciami i łatwością pracy z dziećmi potrzeba ? Pewnie coś w kierunku pedagogiki ?
@Manipulatorek: papierek potwierdzający skończenie konkretnego kursu. Z wykształcenia nie mam zupełnie nic wspólnego z pedagogiką (chociaż korki dawałam od zawsze), za to z hydrogeologią i geotechniką owszem. Z powodów rozmaitych nastąpiło przekwalifikowanie ;)
@kasiknocheinmal: mój młodszy chłopak (level 5) jest taki kochliwy, co więcej ma niesamowite podejście do dziewczynek, komplementami wali, ZAUWAŻA, że któraś ma inną fryzurę, chwali ładną sukienkę, czy buciki, taki aparat! (i to samorodny, jego ojciec jest z tych niezauważających niczego :) ). W przedszkolu skutek jest taki, że dziewczynki potrafią się zerwać i biegiem przylecieć, jak dzieciaka odbieram, bo "Franio, nie pożegnałeś się!" :D Niestety, jego największa miłość, sąsiadka zza płotu
Podczas ostatnich zajęć chłopiec próbował się przytulać do dziewczynki, coś tam mówić, że ją lubi itp., zajęłam ich matmą i zapomniałam o sprawie. Dzisiaj byłam świadkiem wydarzeń dramatycznych.
Chłopiec poinformował dziewczynkę, że ją "kocha, ale mama nie pozwoliła mu się całować". Dziewczynka się pouśmiechała, podziękowała i trzymała raczej na dystans (w przeciwieńtwie do ostatnich zajęć, chyba przeanalizowała zeszłotygodniową sytuację), ale wszystko odbywało się dość kulturalnie. Do pewnego momentu.
Chłopiec wyznał dziewczynce miłość. Wiecie, taką sześcioletnią, pełną powagi, przy układaniu figur geometrycznych i wymienianiu się naklejkami. Nastała cisza, a po chwili dało się usłyszeć:
"Ale ja kocham Stasia."
(Staś chodził z nią do przedszkola)
"Ale ja ciebie"
"Możemy się razem bawić, bez całowania. Jesteś takim moim bratem" - dziewczynka uśmiechnęła się promiennie.
Tak więc nie narzekajcie, bo tak wygląda #friendzone od małego.
Były potem żale, płacz, prośby, zrezygnowane "w przedszkolu też mnie nikt nie chce, Dżesika woli Brajana i Ksawerego ode mnie", nie dało się ukoić żalu plastikowymi zwierzątkami do zabawy. Chłopiec rozżalony czekał tylko na powrót mamy. Nie wiem co to będzie za tydzień.
#tfwnogf #cotedzieci #kasikuczymatematyki chyba trochę #zwiazki
Komentarz usunięty przez autora
Komentarz usunięty przez autora
Dopiero w podstawówce pojawił się problem jak to zrobić, żeby zainteresowanie było obustronne, a że nie wychodziło, to adoratora gnębiłam wytrwale i zawzięcie, wzdychając przy tym do kolegi, który był najlepszy z matematyki ;)
A to są zajęcia dodatkowe dla dzieci chętnych rodziców czy po prostu w ramach czasu spędzanego w przedszkolu ? I to prowadzi "pani przedszkolanka" czy ktoś z zewnątrz ?
Wybacz ciekawość, ale tak sobie uświadomiłem, że jak chodziłem do przedszkola ( lata 90 ) to na grupę były powiedzmy dwie panie
To są zajęcia dodatkowe prowadzone zupełnie poza lekcjami- rodzice przywożą do nas dzieci, a jeśli są chętni w danej szkole, to prowadzimy też zajęcia bezpośrednio po/przed lekcjami, w przedszkolach też w ramach zajęć dodatkowych. Co najlepsze rzecz się bardzo sprawdza u tych młodszych dzieci, bo rzeczywiście
W przedszkolu skutek jest taki, że dziewczynki potrafią się zerwać i biegiem przylecieć, jak dzieciaka odbieram, bo "Franio, nie pożegnałeś się!" :D
Niestety, jego największa miłość, sąsiadka zza płotu