@Patryk4:
Ale polski śmigłowiec nie jest jedyny i wyjątkowy na całym świecie. Tego typu śmigłowce Słowacja też ma. I ze Słowacji przyleci *další* (kolejny, następny)
  • Odpowiedz
Dopiero w 1980 roku mogliśmy dowiedzieć́ się z „Sunday Times”, jak umarł syn Stalina Jaków. W czasie II wojny światowej umieszczono go jako jeńca w niemieckim obozie razem z oficerami angielskimi. Mieli wspólną ubikację. Syn Stalina zostawiał ją zapaskudzoną. Anglicy nie mieli ochoty patrzeć na ubikację umazaną gównem, nawet jeśli było to gówno syna najpotężniejszego wówczas człowieka świata. Wytknęli mu to. Obraził się. Wytknęli mu to ponownie i zmusili go, żeby wyczyścił latrynę. Zdenerwował się, pokłócił się z nimi, pobili się. Wreszcie zażądał widzenia z komendantem obozu. Chciał, żeby ich rozsądził, ale zadufany Niemiec odmówił rozmawiania o gównie. Syn Stalina nie potrafił znieść poniżenia. Miotając w niebo straszne rosyjskie przekleństwa rzucił się pędem ku naelektryzowanym drutom, które otaczały obóz. Runął na nie. Jego ciało, które już nigdy nie zanieczyści Anglikom klozetu, zawisło w bezruchu.

Syn Stalina nie miał łatwego życia. Ojciec spłodził go z kobietą, którą potem wedle wszelkich znaków na niebie i ziemi zastrzelił. Młody Stalin był więc synem Boga (gdyż ojciec jego był czczony jak Bóg), a jednocześnie był przez Boga odtrącony. Ludzie bali się go podwójnie: mógł im zaszkodzić swą mocą (jednak był synem Stalina) i swą przyjaźnią (zamiast odtrąconego syna, ojciec mógł ukarać jego przyjaciół). Odtrącenie i wyniesienie, szczęście i nieszczęście, nikt inny nie odczuł konkretniej, jak wymienne są te przeciwieństwa i że od jednego bieguna ludzkiej egzystencji do drugiego jest tylko krok. Potem, na początku wojny, wzięli go do niewoli Niemcy, a inni jeńcy, należący do narodu, który zawsze był mu do głębi duszy wstrętny przez swoją niezrozumiałą powściągliwość, oskarżyli go, że jest nieczysty. Jego, który niósł na swych barkach największy dramat (był zarazem synem Boga i strąconym aniołem), miano by sądzić nie za rzeczy podniosłe (dotyczące Boga i aniołów), lecz za gówno? Od najwyższego dramatu do najniższego jest więc tak zawrotnie blisko?

Zawrotnie blisko? Czy bliskość́ może przyprawić́ o zawrót głowy?
Może. Kiedy biegun północny zbliży się do południowego na wyciągnięcie dłoni, kula ziemska zniknie, a człowiek ocknie się w pustce, która mu zakręci w głowie i powali go na kolana.
  • Odpowiedz
Odwieczna walka polsko-czeska na Śląsku. Kto był pierwszy we Wrocławiu, w jakim języku jest "dej, dyć jo pobrusza" ;)
Na jedno z tych pytań stara się odpowiedzieć dr Aleksandra Pankiewicz z Instytutu Archeologii UW. Warto wykopać:

https://www.wykop.pl/link/5154825/kto-zalozyl-najstarsza-czesc-wroclawia-czyli-ostrow-tumski/

#dolnyslask #slask #wroclaw #wroclavia #czechy #czeski #czesi #polska #polski #jezykpolski #historia #historiapolski
travelove - Odwieczna walka polsko-czeska na Śląsku. Kto był pierwszy we Wrocławiu, w...

źródło: comment_1n8TbpHy4GM772Kn1HDgzKQluduY6uxk.jpg

Pobierz
Czesi z Wołynia
Część II

Armia Czerwona wróciła na Wołyń w lutym 1944. Szła z nią samodzielna brygada czeskiego wojska generała Ludwika Swobody. W wioskach natychmiast po froncie ogłoszono mobilizację i zabrano wszystkich dorosłych mężczyzn do wojska. Czesi u gen. Swobody mieli wywalczyć sobie prawo do powrotu. - Stalin nie chciał wypuścić Czechów, dlatego musieliśmy czekać aż dwa lata po zakończeniu wojny - opowiada Emilia Čmuchalkova. - Załatwił to Czechom generał Swoboda,
  • Odpowiedz
Czesi z Wołynia
Część I

Czesi też mają swoich kresowian. Wołyniaków. 50 tysięcy Czechów za zgodą Stalina w 1947 roku wróciło do Czechosłowacji. Do dziś mieszkają po sąsiedzku, tuż za miedzą. Byłem trzecim pokoleniem na Wołyniu. Pierwsi osiedlili się tam moi dziadkowie - mówi o sobie 83-letni Miroslav Hudrik z Bohusova koło Osoblahy. - Dziadek wpadł w tarapaty finansowe. Stracił większość dobytku. Z tym, co mu zostało, przyjechał do Janówki koło Równego.
  • Odpowiedz