Dziadek kiedyś mi powiedział, że #!$%@? go obchodzi w to co wierzę, ale jak go lubię i szanuję, to jak umrze - mam mu ładnie umyć grób i odwiedzić od czasu do czasu.
A, że dziadka kochałem niesamowicie, to raz w miesiącu jadę choćby się paliło i ładnie wymyję i odwiedzę.
Wszak w wielu kluczowych momentach życia był moją ostoją. Wiedział, że nie wierzę i wierzyć nie będę, ale dla niego to ważne i po śmierci. Stąd i mszę zamówię czasami i jestem na niej oczywiście. Dla niego, tak chciał to robię.
I
A, że dziadka kochałem niesamowicie, to raz w miesiącu jadę choćby się paliło i ładnie wymyję i odwiedzę.
Wszak w wielu kluczowych momentach życia był moją ostoją. Wiedział, że nie wierzę i wierzyć nie będę, ale dla niego to ważne i po śmierci. Stąd i mszę zamówię czasami i jestem na niej oczywiście. Dla niego, tak chciał to robię.
I
Wracałem sobie lata temu z wypadu z plecakiem po jakichś zagranicznych koncertach. Popieprzyłem cały powrót i wylądowałem nie tam gdzie chciałem, następny jakiś bus jutro rano. No lipka.
Siadłem sobie z tymi tobołami na takim placyku za kamienicami. Zobaczyłem starszą Panią na balkonie na parterze i spytałem, czy by mi nie zagotowała wody, to bym sobie zupkę chińską zalał, miałem ochotę na coś ciepłego. Z sił opadłem, a najbliższy jakiś przybytek z żarciem ponad kilometr dalej. Zresztą zupka to zupka, podnosi morale.
A