Wpis z mikrobloga

Ja tak tylko przypomnę, że to nie są żadni uchodźcy. Białoruś nie sąsiaduje z żadnym państwem skąd pochodzą ci imigranci. Dostali się na Białoruś, to jest to problem Białorusi, a naszym jest, aby ich nie wpuszczać i tyle.

Dla imigrantów są ścieżki prawne, aby uzyskać zgodę na pobyt, czy nawet zamieszkanie. Podobnie jak możemy przyznać azyl komuś nawet z drugiego końca świata, ale po weryfikacji. Wiedząc kim jest, gdzie ma zamiar przebywać, co robić itp. Wówczas i tak do Niemiec nie spieprzy, bo jak go wyłapią to odstawią do nas. A nadal jak uznamy, że konflikt się zakończył, to odstawiamy typa do samolotu i wywozimy, jeśli sam nie chce. Ewentualnie przyznajemy prawa, jeśli po sprawdzeniu jest wiarygodną i wartościową osobą.

Kiedyś chciałem wyjechać do Stanów i no nie dało się, odrzucili wniosek o wizę, więc nie pojechałem. Gdyby była wojna i chciałbym uciekać, a krajem od niej wolnym była Słowacja, to nie płakałbym, że mnie nie chcą w UK, tylko cieszył się, że mogę być bezpiecznym u sąsiada. Bo to naturalne miejsce schronienia - pierwsze bezpieczne.

Ale jako zwykły imigrant to wszędzie czegoś wymagają, a jak nie wymagają zbyt wiele to spoko. Naprawdę nie jest naszą winą, że wleźli na Białoruś i to może być pułapka bez sensownego wyjścia. Jak przyszli pieszo, to szli też przez inne kraje. Jak lotniczo, to nie nasz problem, że wybrali Mińsk.

Mnóstwo z nich i tak przelezie w ten czy inny sposób, bo granica jest długa, tranzyt w pełni, nie sposób wszystko skontrolować. Dlatego to tylko rozgrywka polityczna, a my musimy tu mieć jednoznaczne stanowisko. Bo wszyscy się na jakieś przepisy godzimy i skoro my musimy ich przestrzegać, bo sami sobie ot tak z dupy bez paszportu i przeszukania w jakimś tam Iraku nie wylądujemy, tak i oni niech je spełniają. W innym przypadku otwórzmy po prostu granice w #!$%@?, niech łazi kto chce.

I nie, ja przykładowo nie jestem obojętny na to, że tam siedzą i marzną. Z chęcią bym pomógł, zrobił wpłatę, czy wysłał żarcie. Jednakże Białorusini nie wyrażają zgody, więc nie mamy wstępu na koczowiska, które są na terenie Białorusi.

Problem jest zawsze ten - nie ma gdzie ich "zwrócić", czy "zawrócić". Nie możemy wpuścić, żeby odżywić, wysłać do szpitala, bo nie ma gdzie takiej osoby odesłać. To dopiero byłoby nielegalne działanie, niezgodne z prawem międzynarodowym - przepychać i za drut kolczasty ponownie. Bo właśnie - deportować to sobie można kogoś, kto ci okaże dokumenty, kto się podpisze, kto przyszedł z jasnego i wiadomego kierunku. A te osoby tego nie chcą, więc nawet tożsamości się w większości nie pozna.

Jak mi sąsiad zacznie pod bramę podrzucać bezdomne psy, to mam ze współczucia wszystkie je zaadoptować? Nawet jak już mi placu braknie, bo jestem taki czuły na ich cierpienie? No nie, zechciałbym załatwić to inaczej. A tutaj inaczej się nie da, bo Białorusinom nie zależy ani na tych osobach, ani tym co się z nimi stanie, ani nawet na przepchaniu ich do nas. Zależy na robieniu inby, żeby ugrać coś międzynarodowo i to się uda jak popuścimy. Weźmy tę grupę, za tydzień będzie 10x więcej i tak można bez końca.

#bialorus
  • 5