#anonimowemirkowyznania Panowie czy sa się oszukać własne geny? Czy da się naturalnie wyBOOSTować swój mózg i być pieprzonym geniuszem? Do takiego pytania zainspirował mnie #blackpill a dokładniej jak losowanie matki natury potrafi zniszczyć nam życie, gdzie już od momentu narodzin mamy zapisaną przyszłość. Blackpill skupia się głównie na wyglądzie a ja chciałbym na umyśle. Są ścisłowcy, humaniści, artyści. Zawsze byli uczniowie na 5 i ci co ledwo zdawali. Jest Elon Musk i jest mirek z wykopu. Weźmy kogoś przeciętnego. Wiemy, że ludzki mózg jest plastyczny. Niektórzy biorą narkotyki żeby wejść do świata umysłu niedostępnego na trzeźwo (czyli istnieją jakieś połączenia, które normalnie nie możemy osiągnąć). W medycynie pojawiaja się przypadki "uzdrowienia" lub choroby w zależności od placebo/paniki która to powoduje (było to w Dr House nawet ktoś pamięta?). Ciekawi mnie czy można tak zaprogramować i oszukać swój mózg żeby sami sobie "nadać" jakiś skill? Np. Czy ścisłowiec mógłby zostać humanistą i na odwrót (będąc zawsze słabym w tym drugim)? Czy przeciętny Polak mógłby się nauczyć chińskiego gdyby chciał? Czy byle osoba z ulicy mogłaby ot tak uczyć się programowania i chińskiego (nie przejawiając wcześniej predyspozycji)? Ciekawi mnie jakie są zdolności ludzkiego mózgu a co jest zapisane w genach. Może ludzie wcale nie są nieambitni i leniwi tylko po prostu nie mogą inaczej bo mają to zapisane w genach? A może ktoś by chciał wyjść z przegrywu i być drugim Elonem żeby zarabiać miliony i zmienić swoje życie, ot tak jakimś cudem dokonując zmian w swoim mózgu?
@AnonimoweMirkoWyznania: Boostowanie mózgu jest możliwe w mniej lub bardziej inwazyjny sposób. N-back to ćwiczenie, które jako jedno z niewielu ma za sobą jakieś (do pewnego stopnia podważalne) dowody na pozytywne wpływ na inteligencję skrystalizowaną (https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC2383929/). Istnieją również badania pokazujące, że niektóre rodzaje medytacji mogą wpływać pozytywnie na funkcje poznawcze i "zarządzanie" stresem. Z bardziej inwazyjnych sposobów, to niektóre nootropy. Ale nasza wiedza na temat długotrwałego przyjmowania części z tych środków jest nadal ograniczona. Obstawiam, że w przyszłości będzie można zrobić trochę więcej za pomocą tdcs'a (małe i bardzo tanie urządzenie do modulowania aktywności kory mózgowej) - już teraz wykorzystuje się je do leczenia depresji lekoopornej i są wskazówki, że zastosowania mogą być znacznie szersze.
Geny to jedno, ale bardzo mocno kształtuje nas również środowisko, szczególnie we wczesnych etapach życia. Po przekroczeniu pewnych okien rozwojowych nie zamienimy się w geniuszy - to dzieci są na tyle plastyczne, że mając dużą wiedzę dałoby się je odpowiednio ukierunkować. Inna sprawa, że ludzie dosyć mocno nie doceniają własnych możliwości. Zdecydowana większość osób uważa, że nie nadaje się do zajęć ścisłych/humanistycznych, bo ktoś im źle te dziedziny wiedzy przedstawiał w okresie szkolnym (plus dodatkowe zniechęcenie napędzane stresem szkolnym w myśl zasady "skoro jestem w tym ch*jowy, to lepiej będę siedział na lekcjach cicho, bo mnie ktoś jeszcze o coś zapyta i wyjdzie, że tego nie rozumiem"). Większość osób nie jest specjalnie wybitna, ale i nie beznadziejna w tych dwóch, wydawałoby się, przeciwległych biegunach, co oznacza, że mogą dosyć mocno rozwinąć swoje zdolności w obu.
Czy przeciętny Polak mógłby się nauczyć chińskiego gdyby chciał? Czy byle osoba z ulicy mogłaby ot tak uczyć się programowania i chińskiego (nie
Panowie czy sa się oszukać własne geny? Czy da się naturalnie wyBOOSTować swój mózg i być pieprzonym geniuszem? Do takiego pytania zainspirował mnie #blackpill a dokładniej jak losowanie matki natury potrafi zniszczyć nam życie, gdzie już od momentu narodzin mamy zapisaną przyszłość. Blackpill skupia się głównie na wyglądzie a ja chciałbym na umyśle. Są ścisłowcy, humaniści, artyści. Zawsze byli uczniowie na 5 i ci co ledwo zdawali. Jest Elon Musk i jest mirek z wykopu. Weźmy kogoś przeciętnego. Wiemy, że ludzki mózg jest plastyczny. Niektórzy biorą narkotyki żeby wejść do świata umysłu niedostępnego na trzeźwo (czyli istnieją jakieś połączenia, które normalnie nie możemy osiągnąć). W medycynie pojawiaja się przypadki "uzdrowienia" lub choroby w zależności od placebo/paniki która to powoduje (było to w Dr House nawet ktoś pamięta?). Ciekawi mnie czy można tak zaprogramować i oszukać swój mózg żeby sami sobie "nadać" jakiś skill? Np. Czy ścisłowiec mógłby zostać humanistą i na odwrót (będąc zawsze słabym w tym drugim)? Czy przeciętny Polak mógłby się nauczyć chińskiego gdyby chciał? Czy byle osoba z ulicy mogłaby ot tak uczyć się programowania i chińskiego (nie przejawiając wcześniej predyspozycji)? Ciekawi mnie jakie są zdolności ludzkiego mózgu a co jest zapisane w genach. Może ludzie wcale nie są nieambitni i leniwi tylko po prostu nie mogą inaczej bo mają to zapisane w genach? A może ktoś by chciał wyjść z przegrywu i być drugim Elonem żeby zarabiać miliony i zmienić swoje życie, ot tak jakimś cudem dokonując zmian w swoim mózgu?
#biohacking #przegryw #mozg #nauka #rozwojosobisty #rozwoj #samorozwoj #neurobiologia #medycyna #zdrowie #mgtow #wychodzimyzprzegrywu #programowanie #biologia #przemyslenia #natura #zycie #geny
Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Z bardziej inwazyjnych sposobów, to niektóre nootropy. Ale nasza wiedza na temat długotrwałego przyjmowania części z tych środków jest nadal ograniczona. Obstawiam, że w przyszłości będzie można zrobić trochę więcej za pomocą tdcs'a (małe i bardzo tanie urządzenie do modulowania aktywności kory mózgowej) - już teraz wykorzystuje się je do leczenia depresji lekoopornej i są wskazówki, że zastosowania mogą być znacznie szersze.
Geny to jedno, ale bardzo mocno kształtuje nas również środowisko, szczególnie we wczesnych etapach życia. Po przekroczeniu pewnych okien rozwojowych nie zamienimy się w geniuszy - to dzieci są na tyle plastyczne, że mając dużą wiedzę dałoby się je odpowiednio ukierunkować. Inna sprawa, że ludzie dosyć mocno nie doceniają własnych możliwości. Zdecydowana większość osób uważa, że nie nadaje się do zajęć ścisłych/humanistycznych, bo ktoś im źle te dziedziny wiedzy przedstawiał w okresie szkolnym (plus dodatkowe zniechęcenie napędzane stresem szkolnym w myśl zasady "skoro jestem w tym ch*jowy, to lepiej będę siedział na lekcjach cicho, bo mnie ktoś jeszcze o coś zapyta i wyjdzie, że tego nie rozumiem"). Większość osób nie jest specjalnie wybitna, ale i nie beznadziejna w tych dwóch, wydawałoby się, przeciwległych biegunach, co oznacza, że mogą dosyć mocno rozwinąć swoje zdolności w obu.