#greenvelo hej miraski, witam po 5 domu wyprawy szlakiem green Velo. Tym razem udało się pokonać odcinek od Jeziora Czarnego aż za Suwalki a dokładnie gdzieś w okolice Mikaszówka.
No ale od początku, jak co dzień wstałem przed 6 i pierwsze co zrobiłem to napisałem podsumowanie dnia minionego, następnie śniadanko skromne z szarlotki i winogron, które dostałem na drogę od znajomych (ktoś pisał że słabo wygląda ale pewnie smaczne - tak zgadza się była bardzo smaczna ( ͡º ͜ʖ͡º)). Następnie zrobiłem szybkie pranie skarpet i gaci, bo jak się możecie domyślać, zrobiłem trochę oszczędności w miejscu właśnie na elementach garderoby. W dalszą drogę wyruszyłem przed 8.
Trasa w stronę mostów w Stańczykach (bo tam mój pierwszy cel) biegła trochę przez zagajniki, trochę wśród ląk, drogą szutrową, choć na koniec wjechałem w asfalt. Na miejscu czekała wieża widokowa z świetną panoramą okolicy ( jeziora oraz słynne mosty), następnie zjechałem pod mosty by lepiej się im przyjrzeć, ostatecznie zrezygnowałem z wchodzenia na górę bo było dość stromo. Na pewno miejsce warte obejrzenia i z pewnością robi wrażenie. Dalej drogą szutrową ruszyłem ku trójstyku granic, po drodze była kolejna wieża widokowa, z trochę mniej majestatycznym widokiem ale wciąż ładnym. Pod koniec trasy asfalt i wjazd do województwa podlaskiego. Do samego trójstyku wjeżdza się trochę na około, bo od strony głównej drogi jest jakaś działka prywatna. Wgl też że 200 m od tego miejsca ktoś ma dom ( ͡º ͜ʖ͡º) więc może mówić że mieszka na pograniczu i to dosłownie. Cokół oznaczający trójstyk, jak i cała granicą jest w tej chwili zagrodzony zasiekami (zarówno po polskiej, jak i Litewskiej stronie, z wiadomych względów. Żadnych kacapów nie widziałem, za to spotkałem rowerzystę
No ale od początku, jak co dzień wstałem przed 6 i pierwsze co zrobiłem to napisałem podsumowanie dnia minionego, następnie śniadanko skromne z szarlotki i winogron, które dostałem na drogę od znajomych (ktoś pisał że słabo wygląda ale pewnie smaczne - tak zgadza się była bardzo smaczna ( ͡º ͜ʖ͡º)). Następnie zrobiłem szybkie pranie skarpet i gaci, bo jak się możecie domyślać, zrobiłem trochę oszczędności w miejscu właśnie na elementach garderoby. W dalszą drogę wyruszyłem przed 8.
Trasa w stronę mostów w Stańczykach (bo tam mój pierwszy cel) biegła trochę przez zagajniki, trochę wśród ląk, drogą szutrową, choć na koniec wjechałem w asfalt. Na miejscu czekała wieża widokowa z świetną panoramą okolicy ( jeziora oraz słynne mosty), następnie zjechałem pod mosty by lepiej się im przyjrzeć, ostatecznie zrezygnowałem z wchodzenia na górę bo było dość stromo. Na pewno miejsce warte obejrzenia i z pewnością robi wrażenie. Dalej drogą szutrową ruszyłem ku trójstyku granic, po drodze była kolejna wieża widokowa, z trochę mniej majestatycznym widokiem ale wciąż ładnym. Pod koniec trasy asfalt i wjazd do województwa podlaskiego. Do samego trójstyku wjeżdza się trochę na około, bo od strony głównej drogi jest jakaś działka prywatna. Wgl też że 200 m od tego miejsca ktoś ma dom ( ͡º ͜ʖ͡º) więc może mówić że mieszka na pograniczu i to dosłownie. Cokół oznaczający trójstyk, jak i cała granicą jest w tej chwili zagrodzony zasiekami (zarówno po polskiej, jak i Litewskiej stronie, z wiadomych względów. Żadnych kacapów nie widziałem, za to spotkałem rowerzystę
Jak zwykle dzień zacząłem chwilę przed 6, ogarnięcie się trochę zajęło ale około 7:30 byłem gotów do drogi. Pogoda zauważalnie zmieniła się, z rana było pochmurno i czuć było zmianę tempery, na szczęście nie padało jeszcze więc namiot mogłem złożyć suchy. Dalsza część trasy Okółek do Mikoszewa biegła szutrowy, piaszczystą drogą z dość dużymi wybojami (te wyboje się często powtarzają i chyba są zrobione przez pojazdy gąsienicowe do równania dróg albo nie wiem przez co ale mega utrudniają jazdę). W Mikoszewie jest ładny drewniany kościół oraz przy nim pomnik i tablice upamiętniające obławę augustowską (sporo pomników i miejsc mogił jest jeszcze po drodze do Augustowa i w samym mieście). Zatrzymałem się tam na chwilę by porobić zdjęcia i ruszyłem dalej.
Od Mikoszewa zaczęła się asfaltowa ścieżka rowerowa do miejscowości Płaska, biegnąca obok drogi przez las. Miejscowość leży między dwoma jeziorami przy kanale augustowskim. Tam zajechałem do sklepu, zrobiłem zakupy i zjadłem drugie śniadanie. Dalej trasa wiedzie właśnie wzdłuż kanału, choć niestety asfalt się kończy i znów zaczyna się wyboisty szuter, pewnie nie było by to problem gdyby nie ból dupska po 600 zrobionych km w ostatnich dniach xD. Po drodze do studnicznej około 11 zaczęło padać, wpierw lekko by potem trochę mocniej ale jeszcze bez tragedii. Nałożyłem pokrowiec przeciwdeszczowy na sakwy, ten z kolei okazał się średni gdyż przez to że z sakw wystawały rzeczy nie obejmował całej powierzchni, no ale jakoś się udało to w sensowny sposób rozłożyć.
W