kiedyś krótko po ucieczce z "domu" rodzinnego kiedy żyłem na wynajmowanym pokoju 2,5m2 i pracy w maczku na 3/4 etatu to nie widziałem w tym żadnego problemu i autentycznie tak sobie wyobrażałem swoją przyszłość i uważałem że zajebiście ogarnałem wszystko, potem był większy pokój, potem zdobycie realnego wykształcenia, potem mieszkanie, samochód, w międzyczasie skoki zarobków i na tym etapie nadal uważałem, że kupowanie własnego mieszkania to idiotyzm i jak moja znajoma kupiła

Soothsayer












