@TicoTicoTico: Pan Kaszewiak jako jedyny mówi rozsądnie, bazuje na dokumentach, postanowieniach sądu, a zawsze go przekrzyczy jakiś lekarz, ksiądz albo Ikonowicz bo "przecież temu panu się tak dobrze z oczu patrzy" xD
spędziłem 4 h nad montowaniem teledysku do Saint Pepsi - Mac Tonight z klipów z polskiej telewizji lat 90 i 2000 bo jestem zestresowany #vaporwave #lata90 #nostalgia #gownowpis #muzyka
Podobnie jak w zeszłym roku wpłacam 0,000000000000000001 gr na WOŚP za każdego plusa pod tym postem. Co, będziesz chamem i nie dasz żebroplusa? Nie żal Ci chorych dzieci?
Pod rondem Młyńskim będziemy prowadzić tramwaj w rynnie (otwartym wykopie), co ma znaczenie dla kwestii wentylacji, ppoż. itp., tym samym po tych wszystkich zmianach odcinek pod poziomem terenu będzie miał 1240 m długości (w tym 400 m tunelu i 840 m w rynnie).
w nagrodę za wyciśnięcie 1 pl8 (70 kg) postanowiłem sobie sprawić nowe ciuchy na siłownię. Przejrzałem mniej więcej sklepy sportowe, ale problem jest taki, że t-shirty wydają się być ze śliskiego poliestru i myślę, że to będzie problem przy trzymaniu sztangi na plecach.
Macie coś do polecenia? Szukam t-shirtu i dresów. Chodzę w standardowych dresach z Decathlonu i zwykłych jednokolorowych bawełnianych t-shirtach, ale szukam czegoś ciekawszego niż całemu na czarno.
@hekktik: jak zaczniesz wyciskać poważnie to pogadamy. Po co zawodnicy smarują plecy magnezją przy ławie? Uwaga, uwaga - żeby się nie ślizgać i mieć stabilną pozycję.
Różne mam - Poundout, Beltor, Under Armour. Jak mieszkasz w mieście to podskocz do jakiegoś Fightershopu czy coś w ten deseń, znajdziesz coś.
Siemka, wstydzę się pochwalić swoim PRem innym ludziom, więc szukam atencji na mirko.
Wróciłem niedawno na siłownię i siadło mi 3x5x40 kg w OHP. Niby mało, ale PR to PR, jakoś trzeba zacząć i się nie poddawać - pamiętam, jak miałem problemy ze zrobieniem 10 pompek i jak poszedłem pierwszy raz na siłownię i byłem pewien że to 20 kg to mi na łeb spadnie i mnie karetka wywiezie.
Ej ale ogarnijcie jaki system sprawiedliwości w USA jest #!$%@? xD
Chillujecie sobie przed Netflixem a tu nagle do domu przychodzi Wam list że wygraliście nominację do rady przysięgłych. Ostatecznie zostajecie wybrani i myślicie, że będziecie jakąś rozprawę o rabarbar osądzać, a tu plot twist - jedna z najgłośniejszych spraw karnych w kraju ostatnich lat xD
17-latek zabił 2 typa i zranił trzeciego karabinem. W sprawie wychodzi wątek, że w sumie obydwie strony mogły mieć prawo do obrony koniecznej, oskarżenie argumentuje jakiś zamiar ewentualny czy ciul wie co, jeden z zabitych może był niepoczytalny, a może nie i tak siedzicie dzień w dzień i słuchacie. Generalnie z każdym dniem to brzmi coraz bardziej jakby Was wzięli zza kasy w Walmarcie na drugi termin egzaminu z prawa karnego z bardzo sfrustrowanym profesorem-teoretykiem, a niezależnie od tego jak uznacie to pół kraju będzie Was nienawidzić.
@TicoTicoTico: ława przysięgłych to jedyna odporna na lewicowe naciski instytucja w USA, jedyna w ogóle w przeważającej większości skuteczna w tym instytucja w znanych mi w zachodnich liberalnych demokracjach. Gdyby konstytucja nie gwarantowała możliwości bycia sądzonym przez ludzi ze swojej społeczności tylko przez urzędnika państwowego, Kyle i wielu innych by gnili teraz w pierdlu a robienie fikołków logicznych przez sędziów byłoby na porządku dziennym jak w Europie. Ława przysięgłych to
Jak ja nienawidzę wszystkich ludzi z mojego otoczenia (i spoza niego prawdopodobnie też). Może nie na zasadzie "zlikwidowałbym", może bardziej na zasadzie komarów, albo kierowcy który w środku grudnia ochlapał wasz czysty garnitur błotem drogowym. Czytaj: #!$%@? straszliwie, ale jakoś trzeba z tym żyć.
W sensie autentycznie, pół życia spędziłem myśląc, że to ja jestem nienormalny, a tu się okazuje, że wszyscy są. Ba, okazuje się, że przy innych to jestem gdzieś w okolicach mediany. Tylko TicoTicoTico, #!$%@? jesteś, nie skoczek - zamiast wyjąć cały arsenał nuklearny w wymagającej tego sytuacji Ty to w sobie dusisz.
Ze spraw przyziemnych trzy punkty: 1. W końcu znalazłem siłę na to, żeby zrobić dwie rzeczy, z którymi nosiłem się od dawna: - pochodzić na kilka rozmów rekrutacyjnych - zmienić miejsce zamieszkania
@SmutnyKowboj: Depresja nawracająca + zaburzenia schizotypowe, z dużym podkreśleniem mojego psychiatry, że te drugie nie powinny być rozumiane jako zaburzenia osobowości (co jest zresztą nieaktualne od 10 lat, ale DSM się upiera głupio), a jako "coś łagodniejszego ze spektrum schizofrenii".
I jeszcze większym podkreśleniem, że jak na standardy takiej diagnozy, jestem zdecydowanie wysoko funkcjonującą jednostką, więc yyyy, hurra?
Dzisiaj będzie krótko. Nie będę nawet wołać, bo nie ma po co.
Terapeuta poprosił, żebym się ustosunkował do tego, jak postrzegam relacje - zarówno te bliższe, jak i dalsze, jakie mogę popełniać błędy poznawcze w myśleniu o innych.
Po przemyśleniu tego zarówno w ogóle, jak i w szczególe, po kilku ważnych spotkaniach, telefonach i rozmowach z kilkoma osobami z mojego otoczenia, oraz po utwierdzeniu się w przekonaniu, że za moim myśleniem wcale nie stoją błędy poznawcze, tylko faktycznie mam rację - chcę, żeby wszyscy #!$%@?.
Gdy byłem dzieckiem, moje potrzeby nie były ważne dla nikogo. Nie myślę tutaj o potrzebach rozumianych fizjologicznie - wodę mieliśmy, prąd zazwyczaj też, jakieś jedzenie w lodówce było, z sufitu na głowę nie kapało. Myślę tutaj o potrzebach nieco wyższego rzędu, choć niewiele, bo o potrzeb bezpieczeństwa.
Zacznijmy od potrzeb szacunku i uznania, które były przez większość mojego dzieciństwa miażdżone i deptane. Nie byłem typowym dzieckiem - bardzo lubiłem naukę, w szkole podstawowej fascynowały mnie komputery i to nie na zasadzie "wow GTA San Andreas", tylko na zasadzie "wow, to każdy może pisać programy komputerowe?". Nikt tego nigdy nie doceniał. Włącznie z moimi rodzicami - na wszystkie konkursy jeździłem sam. Taty nie było - ani fizycznie w domu, ani emocjonalnie. Mama niby była, ale każdy sukces potrafiła przekłuć w najgorszą porażkę w awanturach. Awanturach o takie rzeczy, jak zły smak jogurtu, bo jak niby mogę wygrywać konkursy matematyczne, jak jestem takim kretynem, że nie potrafię kupić dobrego jogurtu.
Wołam ręcznie osoby, które plusowały komentarz pod wpisem do wołania. Jeśli chcecie, żeby wołać, to proszę o plusika pod tym komentarzem (nie tutaj), jeśli mam nie wołać, dajcie znać.
@TicoTicoTico: może jesteś jak Tico: oryginalny bak rdzewieje częściej niż trzeba wymienić olej. No ale w człowieku można wprowadzać zmiany przy xx lat. Btw. a propos konkursów, kiedyś wygrałem eliminację w konkursie na poziomie lokalnym i nikt mnie na finały nie zabrał, a sam nie miałem jak dojechać. Także i know that feel bro.
Okej. Szybki wpis. Szykowałem się do napisania tego ładnie dwa miesiące i nie wymyśliłem nic. Na artyzm przyjdzie czas, na razie pora ogarnąć autyzm.
Jest... akceptowalnie. Pracuję, prowadzę jakieśtam życie, cośtam robię. Tak na szybko - miesiąc spędziłem na nauce programowania w innych językach, po czym się wypaliłem dramatami osobistymi i rodzinnymi (okazuje się, że niektórzy nie potrafią zrozumieć, że po zdaniu "Nie ma miejsca w moim życiu na osoby, które pozwalają sobie na przemoc wobec mnie" nie interesują mnie zdjęcia z wakacji). Była zmiana numeru telefonu, była zmiana wielu komunikatorów, miałem niezapowiedziany wjazd na chatę, ale jakoś to wyszło na prostą.
Po wyjściu na prostą i ustabilizowaniu sytuacji udało się pójść na siłownię i rozwalić kolano xD. Znaczy, problemy z kolanem były już wcześniej, ale na całe szczęście mam dobrego fizjoterapeutę, który mi pomaga je naprawić. W skrócie: ortopeda myślał, że to początek zmian zwyrodnieniowych (bez badań obrazowych, u młodego chłopa w kwiecie wieku xD), natomiast mój fizjo ma teorię bardziej mięśniowo-stawową i na razie wygląda na to, że się sprawdza.
@Cilthal: Przemyślałem sprawę i niestety kwestia pójścia na studia medyczne to jest plan na dłuższy termin. Nie jest to wykonalne, żeby pracując na pełen etat przygotować się do matury z biologii i z chemii, po tylu latach, praktycznie od zera w kilka miesięcy. Dlatego uznałem, że wrócę na tego magistra z informatyki, pójdę po linii najmniejszego oporu, żeby poprawić swoje możliwości zawodowe i zarobki, a potem wezmę się za naukę
Cześć. To znowu ja. Zostawiłem Was z wiadomością o dużej zmianie w lekach i od tamtej pory nie pisałem. Zastanawiałem się, co mądrego powiedzieć w sumie niemałemu gronu słuchaczy, dużo się wszak działo, a ja nie chcę nikomu marnować czasu.
Kwetiapina No powiem Wam, jest bardzo dobrze. Czuję sie dokładnie tak, jak w styczniu, gdy zakładałem ten tag - pełen energii, w końcu cieszący się z życia, ciekawy świata. Ze skutków ubocznych - na początku spałem po 16 h, ale teraz udało się to ograniczyć do akceptowalnych dla mnie dziesięciu godzin. Byłem badany pod względem różnych skutków ubocznych i nie wystąpiły, więc rysperydon wycofujemy, a kwetiapina zostaje. To śmieszne, jak myślałem miesiąc temu, że nic się z tym nie da zrobić i już do końca życia tak będzie, a tu proszę, wyrówna się poziom neuroprzekaźników i cyk wszystko wraca do normy.
Względnej normy. Bo chciał nie chciał, oprócz bogatej warstwy szkód biologicznych dorzuca mi się przeorana pługiem psychika.
@TicoTicoTico: ale mnie ta Twoja historia ze starymi wzmocniła! Ja cały czas mam taki scenariusz poza granicą swojej wyobraźni i jak tylko o tym pomyślę, czuję ogromne wyrzuty sumienia... zacznę więcej nad sobą pracować :) Dziękuję Ci za ten wpis!
Wczoraj dostałem dużo feedbacku odnośnie tego, że prawdopodobnie w moim wypadku jest jeszcze możliwe pójście na medycynę, co więcej być może za darmo, co by było super. Na pewno doczytam odpowiednie przepisy prawne.
Po hiperentuzjaźmie i przemyśleniu tego jednak na spokojnie, przyznam, że muszę się pohamować. Nie mam jakichś gigantycznych braków w wiedzy, które uniemożliwiałyby mi rozwój, poza tym mógłbym popróbować różnych działek, w których bym się bardziej odnajdywał, nie tylko w Polsce. Rozmawiałem też z kolegą z medycyny i część osób, które studiują medycynę również pracują, chociaż wtedy zaliczanie wszystkiego na 5.0 jest z oczywistych względów niemożliwe. Poza tym muszę się zastanowić, co się stanie, jeśli okaże się, że medycyna to również nie to.
@TicoTicoTico: co do matur rozrzeszonych to jeszcze fizyka, ale to chyba kiedyś było. Cześć osób sobie chwali kursy maturalne, co prawda to koszt no ale to się nieźle zwraca. Ja ostatnio na courserze przerobiłem kurs dot. uczenia się i widzę efekty. Poza tym ogarnięcie mnemotechnik przyda Ci się też na medyku a jak to nie wypali to i przy programowaniu robi to robotę.
@TicoTicoTico: termin 5 lat obowiązuje jeśli nie zdałeś jakiegoś egzaminu. Jeżeli zdałeś i chcesz tylko podwyższyć wynik to można próbować bez ograniczeń
#sprawadlareportera