Ja i mój ojciec sprzedawaliśmy swoje samochody. Oba w świetnym stanie, z salonu itd. Kupiec ojca spytał o zwyczajowe zejście parę stówek (ojciec się zgodził), ale chwalił samochód, a jak dojechał do domu to zadzwonił, że jeździ się świetnie i dziękuje za taki super samochód z salonu od pierwszego właściciela i że trudno byłoby mu taki drugi znaleźć.
Mój kupiec cały czas wyrażał swoje niezadowolenie (nie handlarz), choć było widać, że chce
Mój kupiec cały czas wyrażał swoje niezadowolenie (nie handlarz), choć było widać, że chce
Był sobie rudy pechowiec.
Pech prześladował go na każdym kroku a na dodatek miał tylko jedno jądro.
Pewnego razu leciał samolotem nad Atlantykiem.
Nagle samolot wpadł w turbulencje i zaczął spadać.
Przed bitwą pod Grunwaldem spotykają się obie armie. Zadowoleni z tego, że się wzajemnie odnaleźli urządzają imprezkę.
W krzyżackim obozie wszyscy napieoleni, klina klinem popychają, sytuacja trwa kilka dni. Pewnego poranka budzi się Wielki Mistrz Ulryk von Jungingen i odbierając podawaną mu flaszkę, pyta sługi:
- Co to my dzisiaj mamy?
- Dzisiaj ma być bitwa,
15 lipca 1410 roku. Wstaje świt. W lesie budzi się polski obóz. Poranny posiłek, modlitwa. Jagiełło staje przed namiotem, powiadomiony o przybyciu posłów krzyżackich.
- Panie, Wielki Mistrz, Ulrich von Jungingen, proponuje, by zamiast toczyć tu krwawą bitwę i stracić kwiat rycerstwa, wyznaczyć jednego z każdej ze stron. Niech oni stoczą pojedynek, a który z nich zwycięży, tego strona uznana zostanie za zwycięską w całej bitwie.
Po chwili namysłu Jagiełło się zgodził. Posłowie odjechali, a Jagiełło podążył do namiotów rycerzy.
- Słuchaj Zawisza, zamiast bitwy będzie pojedynek - pójdziesz walczyć o wygraną