Mirki wybaczcie zielone konto, śledzę wypok od lat, ale pierwszy raz sam muszę coś napisać. Mamy problem z sąsiadami w kamienicy.
Dziewczyna wykonując adaptację poddasza w 2012 roku nie uzyskała zgody od sąsiadów, aby przyłączyć się do istniejącej instalacji elektrycznej. Każdy z sąsiadów życzył sobie za to po kilka tysięcy, dlatego złożyła pismo do ENEA, aby wykonać pion instalacji samodzielnie. Od parteru, aż do siebie, na samą górę.
Dostała zgodę i tak też zrobiła. Posiada osobny pion, prowadzący energie wyłącznie do jej lokalu. I tak sobie lata mijały, aż w końcu sąsiad mieszkający obok (na tym samym piętrze), rozwiódł się z dupeczką i zaczął dzielić swoje mieszkanie na dwa osobne, mniejsze. Bez zgody dziewczyny rozkuli ścianę przy jej licznikach, pociągnęli kable i przypięli się do jej pionu. Warto dodać, że sąsiedzi nie mieli nigdy problemu z prądem, ponieważ mają własny pion, do którego lata temu nie pozwolili się jej wpiąć.
Masakra... Kalsycznie nikt nic nie wie, każdy umywa ręce. Jestem ciekaw co o tej 15 powie pogotowie energetyczne.
Jak oni nie pomogą to zostaje jedynie chyba ostatnia opcja "użycie siły", czyli odłączenie sąsiada od tej samowolki przyłączeniowej. Najlepiej rozkuć, uciąć z 10cm kabla i zagipsować ścianę tak jak była.
@zapp12345: Ja przeszedłem Cyberpunka na i5 4460 (4 rdzenie, 4 wątki) + GTX 970 + 12GB DDR3 i w mieście miałem na średnich/niskich ustawieniach najmniej 35 fpsów, a tak to średnio koło 50 fpsów. Miałem może w 3 misjach sytuację, że fpsy spadły poniżej 30, ale to jak dużo się działo, wybuchy itp.
Dorastałem w czasach, gdy co prawda nie było już problemu z kupnem dziecku zabawek czy porządnych mazaków, bo komuna się skończyła i rynek szeroko otworzył, ale większość dzieciaków, w tym ja, o tych najtrudniejszych do zdobycia wciąż mogło tylko marzyć. I nie mówię tu o Amidze 500 czy kolarzówce z tysiącem przerzutek, ale o błahostce, patrząc na sprawę z dzisiejszej perspektywy, czyli obecnej w każdym dziecięcym pokoju ulicy do jeżdżenia resorakami w formie dywanu, wykładziny czy rozkładanej maty.
W słoneczne dni, owymi samochodzikami jeździło się w i wokół piaskownicy robiąc drogi w piachu bokiem tenisówki, ewentualnie na asfalcie, rysując ulice kredą. Gdy padało, nieliczni szczęściarze mogli bawić się w domu na prawdziwej rozkładanej macie czy dywanie z ulicami i nie improwizując układaniem dróg z połamanych kredek (jak ja miałem w zwyczaju), czy nawet zapraszać do siebie kumpli, robiąc przy tym selekcję i czerpiąc profity w postaci gum do żucia czy wycinków z "gołymi" babami z niemieckiego katalogu Quelle.
Strasznie chciałem mieć taką ulicę, ale kosztowała kupę kasy a w domu zawsze były potrzebniejsze wydatki. Widząc moje cierpienia, mame oszczędziła któregoś razu ogromny karton po nowej lodówce i narysowała mi na nim najprawdziwszą mapę osiedla ze wszystkimi uliczkami, sklepami, blokami i torami kolejowymi. To było coś niesamowitego, nie pamiętam aby kiedykolwiek wcześniej czy później (no, może nie licząc wolnej chaty, którą mi często zostawiała w weekendy w czasach licbazy) sprawiła mi czymkolwiek większą frajdę. Nawet pomimo gromkiego wyśmiania przez bogatszych kolegów i tych chamskich dziecięcych tekstów, wyzywania od biedaków, gdy i ja pewnego deszczowego dnia postanowiłem zaprosić "kumpli" na swą "ulicę" z resorakami...
@futbolski: Szanuję bardzo. Ja zawsze z kuzynem i bratem tworzyłem drogi z szalików, bo również nie mieliśmy takiego dywanu, ale że jako dzieciak nie wpadliśmy nigdy na to, żeby drogi na kartonie namalować... Ajajaj, swojemu dziecku właśnie tak zrobię makietę miasta, z nim ją będę tworzył to myślę, że i też większe przywiązanie będzie do tego miał.
@S__H: Mnie denerwowało w iPhone 7, że jak się wychodziło z Safari, czy innej przeglądarki to zawsze po powrocie musiało przeładować stronę. No i sam Messenger zawsze lubi mieć kaprysy, przynajmniej tak było u mnie i takie teraz mam info od kolegi co też używa iPhone 7.
@S__H: Na pewno dla mnie osobiście na minus jest to, że nie można sobie wysłać jakiś materiałów z komputera uczelnianego po kablu na iPhone. Dlatego też zmieniłem telefon na OnePlus 6.
Lubię koty, ale mam dwa psy (super informacja bulwo :D).
Dziewczyna wykonując adaptację poddasza w 2012 roku nie uzyskała zgody od sąsiadów, aby przyłączyć się do istniejącej instalacji elektrycznej. Każdy z sąsiadów życzył sobie za to po kilka tysięcy, dlatego złożyła pismo do ENEA, aby wykonać pion instalacji samodzielnie. Od parteru, aż do siebie, na samą górę.
Dostała zgodę i tak też zrobiła. Posiada osobny pion, prowadzący energie wyłącznie do jej lokalu. I tak sobie lata mijały, aż w końcu sąsiad mieszkający obok (na tym samym piętrze), rozwiódł się z dupeczką i zaczął dzielić swoje mieszkanie na dwa osobne, mniejsze. Bez zgody dziewczyny rozkuli ścianę przy jej licznikach, pociągnęli kable i przypięli się do jej pionu. Warto dodać, że sąsiedzi nie mieli nigdy problemu z prądem, ponieważ mają własny pion, do którego lata temu nie pozwolili się jej wpiąć.
Sąsiedzi
Jak oni nie pomogą to zostaje jedynie chyba ostatnia opcja "użycie siły", czyli odłączenie sąsiada od tej samowolki przyłączeniowej.
Najlepiej rozkuć, uciąć z 10cm kabla i zagipsować ścianę tak jak była.