Do pomocy społecznej zgłasza się kobieta w sprawie zasiłku na dzieci. Urzędnik ją wypytuje: - Ile ma pani dzieci? - Dziesięcioro. - Imiona? - Brajan, Brajan, Brajan, Brajan, Brajan, Brajan, Brajan, Brajan, Brajan i Brajan. - Rany! To nie jest bez sensu?
@Chcialbym_byc_kaczka: też miałam jakiś czas temu olśnienie, jako dziecko myślałam że to żart z głupiej baby która nie wie, że jej wszystkie dzieci mają takie same nazwiska xD
Wystawiłem przed swoje mieszkanie na klatce mema przeruchanego w 5 minut przez wykopków :D Będę obserował przez wizjer reakcje somsiadów, kto chce żeby go wołać jakie reakcje dajcie znać, będę wołał wieczór xD Zanęta na mirasów przygotowana, szykuje się potęęęęężny ból dup xD
W zatłoczonym do granic możliwości pociągu, w przedziale wstaje facet i mówi: Proszę państwa, jest bardzo niezręczna sytuacja, nie jestem w stanie przepchać się do ubikacji i po prostu zaraz zesram się w gacie. Na to ktoś mówi: No cóż, skoro jest taka sytuacja, to ja mam tutaj reklamówkę, mógłby pan zrobić to do niej, my się odwrócimy, potem się jakoś to wyrzuci przez okno. Gość postanowił skorzystać z propozycji. Rozłożył reklamówkę na podłodze, zaczął rozpinać spodnie. Jeden z pasażerów w tym czasie, trochę dla odwrócenia uwagi, wyjął papierosa i próbuje go zapalić. A na to facet, z już ściągniętymi spodniami, kucając mówi: Przepraszam pana bardzo, ale to jest przedział dla niepalących...
Rok 1892, Uniwersytet Stanforda, USA. Młody student, sierota nie może zebrać pieniędzy na opłacenie czesnego i czynszu za studia. Boi się, że zostanie wyrzucony i nie ma pomysłu skąd wziąć brakujące środki. Razem z kolegą wpadają na genialny pomysł.
Postanawiają zorganizować koncert muzyczny na uczelni. Chcą sprzedać bilety i w ten sposób zebrać potrzebną kwotę. Gwiazdą wieczoru ma być światowej sławy kompozytor – Ignacy Jan Paderewski.
Dziś była lekka popijawa z sąsiadem, zaczęliśmy o 19:30, a ja o 21:15 bylem juz ugotowany bo przyniósł jakiś bimberek co wchodził jak cola z lodoweczki i mocno kopał, a ja po robocie zmęczony I usnąłem przy stole na dole domu, przed chwila się obudziłem jego już nie ma.
Niby normalna sprawa, ale obudziłem się na poddaszu (strychu), od 3 miesięcy tu nie byłem bo złamała się pseudodrabina i nie było czasu jej naprawić, a zwykle podstawienie krzesła się nie sprawdzało bo nawet rękami nie dosiegalem do włazu otwierającego wejście.
Strasznie mnie smuci dokąd zabrnął ten świat w kontekście relacji międzyludzkich. Wszystkie możliwe statystyki pokazują, że wzrasta poziom samotności, jest więcej rozwodów, ludzie tracą zdolność budowania więzi, wszystko opiera się na kalkulacji, indywidualizmie, liczeniu strat i zysków. Jak ktoś na wykopie się pożali (w domyśle facet), że chciałby po prostu mieć kogoś bliskiego, to od razu leci atak, że jest wręcz p---ą, niech nie liczy na kobiety, bo wszystkie związki się źle
@budep i jeszcze dodam, że czytając wykop naprawdę można pomyśleć, że kobiety i faceci wzajemnie się nienawidzą, są wręcz naturalnymi wrogami. To jest po prostu straszne i beznadziejne.
Różowa ze mną zerwała, ponieważ... oszczałem deskę u jej rodziców... Tak, to jedyny powód... W-------m się, bo przecież każdemu może się zdarzyć , zresztą wystarczy wyprać pokrowiec i znów można normalnie prasować, ale nie trzeba od razu robić aferę. Wielkie mi k---a państwo #zwiazki #logikarozowychpaskow #zalesie
Xeno – najmniejsza mierzalna jednostka relacji międzyludzkiej. Wymieniana jest na ogół między osobami całkowicie obcymi. Przyjmuje postać, przykładowo, błysku flirtu w oku, kiwnięcia ze zrozumieniem, albo wspólnego uśmiechu nad jakimś zrządzeniem losu. Te momenty są zupełnie nieprzewidywalne i mijają szybciej niż trwały, ale są ważnym pokarmem emocjonalnym, który łagodzi naszą samotność.
Kenopsia – niesamowitość miejsca, które jest na ogół pełne ludzi, a teraz jest ciche i puste. Szkolny korytarz wieczorem, opustoszałe biuro w weekend, pusty plac po wyjeździe wesołego miasteczka. Emocjonalny powidok tłumu, który sprawia, że to miejsce nie jest po prostu puste, ale ultra-puste, jakby nie było tam zwykłe zero, ale ujemna liczba ludzi. Ich nieobecność, która rzuca się w oczy, świeci jaskrawo, jak neon.
Swish fulfillment – ukłucie szczęścia po tym jak rzucimy coś przez pokój, a to idealnie trafi w swój cel. Książka na właściwy stosik, zmięta kulka do kosza, klucze w dłoń drugiej osoby. Jednorazowa bezbłędność, wewnętrzna doskonałość tej trajektorii i trafienia, która zaspokaja nas w pełni i która nie daje krzty pokusy ani potrzeby, żeby spróbować raz jeszcze. I która jest lepszym dowodem na sens monogamicznej miłości niż jakakolwiek piosenka kiedykolwiek zaśpiewana pod gitarę.
W kiblu mieliśmy kiedyś takie drzwi z szybką na górze, że jak się przez nią spojrzało to się widziało jak ktoś w kiblu siedział. Stary sobie upodobał, że zawsze jak przechodził obok kibla to tak zerkał i mówił "oho, żonka siedzi" albo "synek siedzi" czy cokolwiek k---a innego w zależności kto tam był XD Na początku była beka, potem zażenowanie, bo jak ktoś wbijał to stary też podchodził do drzwi, zerkał i mówił do siebie, że ktoś tam siedzi i szedł k---a dalej XDD Wszystkich nas to w-------o i mówiliśmy mu ciągle, aby się ogarnął a on nic k---a, dalej przechodzi i lampi się przez te szybkę. Z matką zakleiliśmy ją czarnym plastrem co by staremu robotę utrudnić ale to było za proste bo stary odkręcał wodę jak się mył k---a na full ogień aby taśma się odkleiła i jeszcze za pierwszym razem mogło się w to uwierzyć, że niechcący, ale no przy drugim albo trzecim to wiedzieliśmy, że stary w c---a wali XD
Potem było jednak znacznie gorzej, bo doszło do tego pukanie i pytanie, kto tam jest, niuchanie k---a i inny syf tego typu. Matka kazała się staremu leczyć, poszedł niby do kogoś ale według mnie to nigdzie nie chodził ,bo był p------y jak wcześniej i gdy matka zabiła dechami szybę w kiblu to ogarnąłem, że stary zaglądał k---a przez te kratkę na dole i patrzył czy ktoś siedzi XDDD Matka powiedziała, że to k---a już przegięcie i wnosi sprawę o rozwód jak się nie ogarnie no to była chwila spokoju, stary nawet kupił drzwi co miały przewiew tylko szparą na dole żadnych otworów większych ani nic co by matkę uspokoić.
Któreś nocy jednak idę do klopa, bo chinol pognał mocno, i słyszę, że stary coś się krząta po mieszkaniu. Ja spuściłem garde, bo drzwi bez szpar plus od dawna incydentu obczajania czy ktoś jest w kiblu nie było, więc spokojnie siedzę i wale srakę a tam nagle słyszę, jak stary gada do siebie, że on już nie może k---a, że to za silne, że on wie, ze ktoś tam jest itp. XDD. Matka ma mocny sen to nic nie słyszała a ja trochę hehe obsrany nie wiedziałem co robić to się pytam czy wszystko git a stary k---a puka stuka kto tam siedzi, mówię mu, że tate to ja a on nic k---a, łeb pod te drzwi i niucha jak jakiś borsuk szukający szyszek XDDD