Witam, tytuł wpisu to "Prześladowany pedau i komnata tajemnic".
Dzisiaj nie będę pisał o tym, jak jestem prześladowany i jak mnie mordują (no może troszeczkę xD ).
Będzie uwaga o SAMOWOLCE BUDOWLANEJ I TAJEMNICZEJ KOMNACIE na strychu i jak prawdopodobnie mam zostać w nią wrobiony.
A mianowicie, trzy dni temu, robiąc coś w kuchni zauważyłem, że sąsiedzi z klatki obok biegają z jakimiś rzeczami, z mojej klatki do siebie. Od razu domyśliłem się, że biorą te rzeczy ze strychu, na którego drzwiach nie ma założonej kłódki - był otwarty.
Zaciekawiony co się dzieję wyszedłem na klatkę zapalić papierosa, przywitałem się z sąsiadami, którzy latali z jakimiś rzeczami, jedna z sąsiadek martwiła się o możliwość zapłonu na strychu - widać to na jednym z filmików.
Ja dawno tam nie byłem, nie użytkuje strychu mimo, że każdy ma tam wydzieloną swoją część - to byli sąsiedzi z klatki obok, oni mają swoje pomieszczenia gospodarcze u siebie na klatce i szopki chyba.
Dzisiaj nie będę pisał o tym, jak jestem prześladowany i jak mnie mordują (no może troszeczkę xD ).
Będzie uwaga o SAMOWOLCE BUDOWLANEJ I TAJEMNICZEJ KOMNACIE na strychu i jak prawdopodobnie mam zostać w nią wrobiony.
A mianowicie, trzy dni temu, robiąc coś w kuchni zauważyłem, że sąsiedzi z klatki obok biegają z jakimiś rzeczami, z mojej klatki do siebie. Od razu domyśliłem się, że biorą te rzeczy ze strychu, na którego drzwiach nie ma założonej kłódki - był otwarty.
Zaciekawiony co się dzieję wyszedłem na klatkę zapalić papierosa, przywitałem się z sąsiadami, którzy latali z jakimiś rzeczami, jedna z sąsiadek martwiła się o możliwość zapłonu na strychu - widać to na jednym z filmików.
Ja dawno tam nie byłem, nie użytkuje strychu mimo, że każdy ma tam wydzieloną swoją część - to byli sąsiedzi z klatki obok, oni mają swoje pomieszczenia gospodarcze u siebie na klatce i szopki chyba.
Trochę późna pora, ale przed chwilą wpadłem na pomysł, aby zadzwonić do mojego byłego sąsiada Przemka, on zna kilku z tych chłopaków, którzy brali udział w tych prześladowankach i podpytać się go, czy coś wie na ten temat i czy oni dalej mają do mnie jakiś interes i czy chcą mi coś zrobić.
Zapewnił mnie, że to już poszło w niepamięć, każdy żyje swoim życiem(co mnie cieszy) i nic mi ani mojej rodzinie nie grozi z ich strony, a ja sam nawet nie jestem przedmiotem rozmów, czy jakiegokolwiek zainteresowania z ich strony.
Uspokoił mnie.
Jakieś trzy latam temu Przemek był u mnie z żoną Elką(zalanie mieszkania), ja wtedy myślałem, że oni również biorą w tym udział(są powiedzmy z tej samej ekipy) i sprułem się do nich o to. Trochę się pożarliśmy, ja naskoczyłem też na jego żonę, nie wiedziałem dokładnie kto co i miałem #!$%@?, byłem już tym zmęczony, więc wyżyłem się na pierwszych lepszych których kojarzyłem z ludźmi wystającymi mi pod oknami i podżegającymi mnie do samobójstwa itd.
Od słowa do słowa wyjaśnili mi, że oni nie mają z tym nic wspólnego i zaczęliśmy normalnie gadać. Mi się do tej pory wydawało, że ja ich wtedy za ten naskok przeprosiłem, bo pamiętam, że podaliśmy sobie ręce. Przemek jednak powiedział mi, że oni inaczej to wspominają i ja nie do końca ich przeprosiłem, raczej siebie samego ma gdzieś, ale swoją żonę już nie. I jakiś tam żal, niewielki bo niewielki pozostał. Więc zapytałem się go, czy byśmy mogli spotkać na chwilę, pogadać i ja bym przeprosił Ele i dał jej jakiegoś kwiatka (nie oranżadę, za starzy chyba jesteśmy). Powiedział, że teraz go nie ma, jest na wyjeździe, na robocie i wraca za dwa tygodnie, pod koniec miesiąca i że wtedy możemy się spotkać, nie ma problemu.