Kiedy zaczynałem swoją przygodę ze sztuczną inteligencją, byłem jak dziecko we mgle… i to jeszcze bez latarki. Trafiłem na kilka „darmowych kursów” — wiecie, tych z okładką w stylu „Zmień swoje życie w 48 godzin!”.

Jeden szczególnie zapadł mi w pamięć, przez prawie dwie godziny słuchałem prowadzącego, który miał gadane jak telemarketer na Red Bullu. Pokazywał jak automatyzuje wystawianie faktur za "konsultacje AI" po 15tysięcy sztuka, ale… z tej lawiny słów udało mi się zanotować całe jedno zdanie. Serio, JEDNĄ linijkę przez 2 godziny marketingowego bełkotu - n8n. Tyle konkretów, co w reklamie szamponu na porost włosów.
Po tym „szkoleniu” byłem przekonany, że jedyne, co mogę zautomatyzować, to przewijanie do końca filmików na YouTube. Ale nie poddałem się! Wpadłem na pomysł: napiszę do nich, może rzucą mi jakąś zajawkę, żebym mógł coś ogarnąć, zarobić pierwsze pieniądze na AI, a potem wrócę po ich kurs jak król życia.
Odpowiedź? Mur nie do przebicia. Odpisał mi typowy sprzedawca marzeń: „Nasz kurs jest genialny, ale niczego nie gwarantujemy. Jak coś nie wyjdzie — to Twoja wina. Ale jak wyjdzie — to nasza zasługa!”. Znacie ten klimat: „Zarabiaj na TAXI 10 tysięcy miesięcznie, wynajmij od nas samochód za 1000zł tygodniowo.nie gwarantujemy niczego, jak Ci nie wyjdzie to będzie Twoja wina bo najprawdopodobniej źle jeździsz”.
I wtedy wydarzył się cud, a właściwie to nie cud tylko technologia — algorytm YouTube’a nie traktował mnie jak chodzący portfel, może dlatego że jestem stałym subskrybentem usługi premium i zaczął podsuwać filmy ludzi, którzy naprawdę dzielą się wiedzą, tak jak za starego dobrego IT. Bez lejkowania, bez wciskania „gównokursów”,po prostu: patrz, ucz się, kombinuj. I wtedy dotarło do mnie, że całą tę wiedzę mogę zdobyć sam, a AI to taki nauczyciel, który nie ocenia, nie marudzi i nie każe płacić za każde kliknięcie.
Podsumowując: jeśli kiedyś będziecie się zastanawiać, czy warto wydać ostatnie oszczędności na „przełomowy kurs”, to może lepiej zainwestować w dobrą kawę i… po prostu zacząć działać. Bo najlepszy kurs to ten, który robisz sam — z pomocą AI i odrobiną zdrowego dystansu do internetowych guru.






Komentarze (4)
najlepsze