"Strefy wolne od dzieci" to skutek uboczny zmiany. Zbliżamy się do katastrofy
Pomysł na strefy wolne od dzieci jest efektem rewolucji w podejściu do wychowania. Poruszenie wywołała sonda w jednej z telewizji śniadaniowych, w której spytano Polaków, czy chcieliby powstawania miejsc, do których nie można przychodzić z dziećmi. Okazało się, że większość jest na tak.
jk_pn z- #
- #
- #
- #
- 229
- Odpowiedz
Komentarze (229)
najlepsze
Coraz częściej są wpuszczane nawet do restauracji.
Teraz dzieci rodzi się o wiele mniej, sporo z nich siedzi w domu przed TV/komputerem. Ale ludzie mają problem bo ktoś przechodził obok dziecka, które akurat ma tzw. bunt dwulatka i zaczęło płakać.
Rodzice starają się wytłumaczyć swoje dzieci, co pokazuje ich roszczeniowość.
Inni dorośli są roszczeniowi, bo wszystko im przeszkadza, starają się to wytłumaczyć tym, że ONI czegoś potrzebują, a INNI im tego nie zapewniają.
Patologiczne sytuacje gdzie dzieciaki robią prawdziwy r--------l należy piętnować, ale prawdę mówiąc w zasadzie jest to jakiś totalny margines - ja przynajmniej się z takimi sytuacjami nie spotykam. I mam wrażenie, że tym mentalnym
Proponuję też trochę pojeździć po świecie, bo mam wrażenie ze w Polsce ze wszystkim musi być jakas wielka napinka. Popatrzcie jak się podchodzi choćby do jedzenia na mieście razem z dziećmi np. na południu Europy, albo dla odmiany na północy. Luz, uśmiech, bo to jest naturalna
Ostatnio na lotnisku jak czekalem zeby bagaz oddac, dwojka malych dzieci odpinala wszystkie pasy na slupkach do check-inu, a rodzice stali i sie przygladali jak te tworza chaos.
Dokładnie. Najlepiej na łańcuch te dzieci i w kagańce. Nie biegają - żle że siedzą w domu, tylko nosy w komórkach, biegają - źle ze biegaja. Takim mentalnym zgyzliwcom zawsze cos będzie przeszkadzać.
Śmieszy mnie tez ilu na wykopie specjalistów od wychowania, pewnie na tej samej zasadzie co od powodzi i wojny z Iranem.
@Hubert_von_Mai: Problem nie jest z dziećmi tylko z rodzicami którzy pozwalają im na wszystko i