Na początku lat 90-tych mieszkaliśmy wraz z moją babcią, która mimo zaawansowanego wieku była dość sprawną kobietą. Czuła się bardzo dobrze, nie miała żadnych poważniejszych dolegliwości, zajmowała się domem, wcześniej pomagała w wychowaniu mnie. Kiedyś, jakiegoś zwyczajnego dnia wróciliśmy wszyscy do domu, gdzie była ona. Ot, normalny dzień. Wymieniliśmy się ploteczkami, usiedliśmy do ugotowanego przez nią obiadu, rozmawialiśmy... Aż nagle powiedziała w rozmowie, ot tak najzwyczajniej w świecie, że chyba trochę przesoliła
W rodzinie mojej dużo osób ma Alzheimera, można by książki o podobnych sytuacjach pisać. Zaczyna się normalnie od zapominania słów, no wiecie z wiekiem niektóre uciekają ale później giną różne przedmioty mniej lub bardziej wartościowe, wkrada się złość, bezsilność i orientujesz się że nie rozmawiasz z tą samą osobo co kiedyś i wiesz ze to Alzheimer. Takie ciekawsze przypadki to: - próby wyjścia z własnego domu i powrót do domu (osoba myśli
Smutna choroba, kiedyś tak wbiłem do domku z dziewczyną na Mazurach. Wszedłem, pan się mnie pyta kim jestem. Mówię mu że jestem synem Ani. Pyta się więc jaka Ania bo chyba nie zna. Wyjaśniam więc że to Twoja córka i zaczyna przytakiwać w stylu: a tak miałem córkę. Trochę głupio mi było, ale cóż, w końcu wyjechaliśmy na wakacje na Mazury i kiepsko by było szukać kolejnego noclegu jakby uznał że coś
Komentarze (83)
najlepsze
Takie ciekawsze przypadki to:
- próby wyjścia z własnego domu i powrót do domu (osoba myśli
Komentarz usunięty przez moderatora
Trochę głupio mi było, ale cóż, w końcu wyjechaliśmy na wakacje na Mazury i kiepsko by było szukać kolejnego noclegu jakby uznał że coś