W całej Polsce żyje 500 tys. głuchych oraz w zależności od metodologii liczenia od 1,5 mln do 2,5 mln osób z wadą słuchu, ponadto co czwarta osoba po 60-tce ma problemy ze słuchem. Największa liczba głuchych żyje w aglomeracji warszawskiej - ponad 20 tysięcy. Głusi i osoby z problemami ze słuchem żyją w świecie, który pozbawia im podstawowych praw. Przesadzam?
Jak nazwiemy sytuację w której głusi nie mogą zadzwonić na pogotowie, straż pożarną bądź na policję, bo króluje jedyny i słuszny sposób komunikacji - tylko telefonicznie, na numer stacjonarny?
Ludzie odpowiedzialni za życie ludzkie uznali, że życie głuchych nie liczy się, bo po co dawać inne formy komunikacji, np wezwanie smsem, za pomocą kamerki (90% komórek ma kamerkę). Za granicą w niektórych miejscach lokalne służby udostępniają aplikację, którą uruchamia się w razie zagrożenia życia, klika się na wybraną formułę wezwania pomocy, wraz z automatycznym załączeniem przez program lokalizację GPSu wzywającego/ bądź z zapisanym adresem dzwoniącego. Niektóre służby podają alterrnatywne numery na telefony komórkowe, dzięki temu można wezwać smsem bądź kamerką.
W Polsce nie da się, sam osobiście kilka lat temu pytałem się ratowników ze szpitala podczas szkolenia pierwszej pomocy dla niesłyszących czy mogą załatwić możliwość wzywania smem, o to co usłyszałem - NIE DA SIĘ! Czyli rozumiem, że musieliby zatrudnić informatyka bo zwykły dyspozytor nie da razy przeczytać smsa
i ewentualnie odpisać…
Myślicie, że taka forma komunikacji byłaby tylko dla ludzi z problemami ze słuchem? Co z osoba, która ma poderżnięte gardło, z osobą z osą/pszczołą w gardle, mającą opuchliznę po spożyciu alergena i jak ma wezwać pomoc? Co z porwaną osobą, która mogłaby cicho smsem wezwać policję? Co z osoba, która przeżywa stres/jest w szoku i nie umie opisać sytuacje i wtedy wystarczyłoby pokazać kamerką co się dzieje lub miejsce gdzie zdarzył się wypadek? Jak widzimy, mamy technologię, która pozwala na lepszy kontakt ze służbami ale w Polsce NIE DA SIĘ! Głusi są SPECJALNIE wykluczeni z możliwości wezwania pomocy. Mamy technologię ale nie jest wykorzystywana, bo po co.
Teraz głuchych do szewskiej pasji doprowadzają teleporady z przychodni. Oczywiście na numer stacjonarny. Głusi nie mogą skorzystać z teleporady, dobijają się osobiście do przychodni, pukają tak długo aż wreszcie ktoś łaskawie zejdzie i otworzy drzwi co trwa nawet godzinę, dwie. Łaskawca pisze im na kartce - Niech pani poprosi kogoś aby za panią zadzwonił. Co z osobami, które żyją w wielopokoleniowej rodzinie głuchych z dziada na dziada? W Kaliszu mamy takie rodziny - prababcia, babcia, ojciec, dziecko, wnuczka - wszyscy głusi i kto z nich ma zadzwonić?
Broń Boże gdyby głuchy trafił na kwarantannę to NIGDY NIE DODZWONI SIĘ do sanepidu czy innych służb i ma murowane kary z sanepidu bo nie usłyszy telefonu aby podejść do okna i kara 30 tys. ma gwarantowaną. Pół biedy jeśli taka osoba nosi aparaty słuchowe to usłyszy dzwonek ale co z tymi co są całkowicie głusi?
Koronawirus obnaża bardzo mocno dyskryminację głuchych, praktycznie każdy piękny apel o kontakt z sanepidem kończy się podaniem numeru stacjonarnego.
Głusi praktycznie nie mają dostępu do informacji z TV, nie ma napisów. Rzadko które kanały dają napisy i to tylko do wybranych kilka filmów na tydzień. Niektóre kanały dają z tłumaczem j. migowego ale to już jest rzadkie i w dodatku zasłaniają tłumacza paskami informacyjnymi lub robią tak małego, że jest nieczytelny. Rozwiązaniem problemu byłoby uchwalenie obowiązku aby każdy film, każde wiadomości miały napisy. Głusi też są polskimi obywatelami a odmawia się im dostępu do informacji. Mamy technologię, która umożliwia szybkie dodawanie napisów ale oczywiście zaśpiewajmy mantrę - NIE DA SIĘ.
Głusi nie mogą zrozumieć jednej rzeczy - dlaczego słyszący mają niesamowity fetysz na punkcie tylko jednej rzeczy i wzdrygają się jeśli zaproponuje inne alternatywy? Ten fetysz na punkcie jedynego prawilnego kontaktu wyłącznie na numer stacjonarny niszczy życie głuchych! Oddajmy głos mojemu koledze co ostatnio przeżył.
Właśnie podarłem ulotkę oferującą aparaty słuchowe z napisem – Aby umówić się na badanie słuchu zadzwoń na ten numer! Numer oczywiście na telefon stacjonarny. Jak głuchy ma umówić się na badanie słuchu? Głupota firmy była porażająca. Nawet nie podali alternatywy w postaci możliwości napisania smsa na komórkę, napisania e-maila, kontaktu przez facebooka!
Wcześniej wróciłem z punktu obsługi interesantów w sprawie awarii internetu. Oczywiście mógłby załatwić tę sprawę w kilka minut dzwoniąc na ich telefon, jasne. Głuchy to potrafi. Oczywiście. To jest jasne jak słońce, że głusi skontaktują się przez telefon! Firma oferująca Internet nie umie pisać smsów ani e-maili. Byłem kiedyś świadkiem jak jego mama miała awarię dekodera to tylko zadzwoniła, wyjaśniła, poczekała koło 20 minut i przywrócili jej sygnał. Gdybym mógł zgłaszać smsem to bym miał jak mama. Marzenia.
Internet padł to musiałem iść osobiście do punktu obsługi klienta. Przyjęli zgłoszenie. Zgłoszenie będzie przekazane. A kiedy naprawią? Jak przekażą zgłoszenie. Kiedy przekażą zgłoszenie? W tym tygodniu, powiadomią telefonicznie. Witki opadają.
W skrzynce znalazłem tą głupią ulotkę i rachunek na czynsz. Zaraz musiałem zapłacić za mieszkanie. Wyciągnąłem komórkę. Ze zdenerwowania źle wpisałem hasło, znowu źle i bing! Aplikacja zablokowana! Ok, wystarczy skontaktować się z nimi, zerknąłem na kontakt. Tylko numer stacjonarny. W razie zablokowania aplikacji należy skontaktować się TELEFONICZNIE i postępować zgodnie z krokami podanymi przez konsultanta. Zerknąłem czy mają czat, o jest czat! Nareszcie odmiana. Napisałem wyjaśnienie i prośbę o odblokowanie telefonu. Odpisali mi, że muszę skontaktować się TELEFONICZNIE. Odpisałem, że nie słyszę, że proszę o e-mail, na kamerkę lub inną formę kontaktu albo czy mógłby po prostu załatwić przez czat jak już z nią rozmawia. Zaproponowałem, że zadzwonię a konsultat by mi odpisywał na czacie. Nie, nie można przez czat, trzeba telefonicznie albo iść do banku i tam załatwić. To już nie tylko witki mi opadły.
Ubrałem się i poszedłem do banku, wyjaśniłem, że przyszedłem z zablokowaną aplikacją.
- Niech pan zadzwoni na infolinię to panu odblokują.
Zabieram głos z powrotem. Oklaski dla kolegi. Tak właśnie wygląda życie głuchego, wszędzie rzucają mu w twarz jedyną możliwą komunikację - Zadzwoń, zadzwoń, to ci załatwimy sprawę. Jak prosi o inne formy komunikacji to zgadnijmy jak brzmi wtedy odpowiedź? Zaśpiewajmy na C dur - NIE DA SIĘ. Może i refrenik dodamy?
Głuchy ma atak serca, dzwoni na 999, odbiera dyspozytorka, niestety głuchy nie umie mówić, nie słyszy, stara się poprosić o pomoc tako tako jak umie - Pose o pomos, atak sesa! - dyspozytorka odkłada telefon bo myśli, że to żart smarkaczy a w tym czasie głuchy umiera z komórką z wyświetlonym komunikatem “Połączenie odrzucone”.
Takie sytuacje się zdarzały, w Kaliszu też, jeden głuchy z osiedla Widok kilka lat temu tak zakończył życie. To naprawdę nie jest śmieszne, że służby ratunkowe uniemożliwiają głuchym zgłoszenie pomocy.
Nie zapominajmy też o kościołach. One też okropnie traktują głuchych. Wiecie, że z powodu dyskryminacji głuchych w dostępie do informacji aż 98% głuchych w Polsce nie chodzi do kościoła?
Kościoły odmawiają jakiejkolwiek pomocy głuchym. Głusi prosili o wyświetlanie treści mszy/nabożeństwa/zebrania na rzutniku wraz z tekstem, pieśniami, kazaniem i innymi informacjami. Wystarczyłoby ściągnięcie darmowego programu, (w internecie jest masa darmowych programów dedykowanych do wyświetlania różnych treści na rzutnik) gdzie jednorazowo wprowadziłoby się szablon wraz z luką na umieszczanie kazań, które rzecz jasna się zmieniają. Program ma możliwość losowania pieśni lub opcję, że klika się na szablon i zaznacza się wybrane pieśni, załadowuje się tekst kazania i gotowe. Mało tego, można ściągnąć od razu Pismo Święte lub bazę 5 tysięcy pieśni i zero przepisywania. Cała robota od 5 do 10 minut. Zaśpiewajmy to co usłyszeliśmy - NIE DA SIĘ.
Kościoły wykręcały się takimi tekstami - Pomodlimy się o uzdrowienie. Kazanie na piśmie to ograniczanie mocy Ducha Św. Nie opłaca się pisać kazania dla jednego głuchego. Pomodlimy się o to aby tłumacz zesłał nam tłumacza j. migowego. Idźcie do innego kościoła. Weźcie Pismo św i idźcie do parku. (autentyki!!!)
Kościoły odmawiają głuchym godnego przeżywania ważnych chwil takich jak ślub czy pogrzeb. Jedna koleżanka poprosiła o kazanie na piśmie na pogrzeb bliskiej osoby, dostała słownie CZTERY ZDANIA na kartce wyrwanej z zeszytu a kazanie dla słyszących było długie i piękne. Inny kolega miał okropny ślub, przeczytajcie opis.
Nadszedł piękny dzień dla pary niesłyszących, które tego dnia brała ślub w kościele. Panna młoda została poprowadzona przez ojca do ołtarza. Po chwili głusi ujrzeli jak rusza się dzwonek nad drzwiami.
Wszedł ministrant z księdzem. Ministrant odszedł na lewą stronę zaś ksiądz znalazł się przy ołtarzu. Poprawił mikrofon. Usta mu się poruszały. Przeżegnał się. Głusi powtórzyli za nim gest. Znowu coś mówił, milczał, znowu mówił. Pewnie wtedy trzeba było coś odpowiedzieć ale głusi nie mieli pojęcia co mają mówić, po prostu stali i milczeli. Zauważyli, że ludzie siadają, to też usiedli. Znowu coś mówił, tym razem przy ambonie. Znowu trzeba było wstać.
Znowu trzeba było patrzeć na poruszające się usta księdza. O trzeba zrobić znak krzyża na czole, ustach i piersi. Usiąść. To była część przeznaczona na kazanie.
Znudzony pan młody oglądał kwiaty zaś panna młoda podziwiała obraz. Czas wlókł się tak wolno. Kiedy to się skończy? Pan młody zajął się kontemplacją swoich butów, zaś panna młoda przeniosła swoją uwagę na ministranta. Minuty mijały tak wolno.
Czyżby czas się zatrzymał? Panna młoda zauważyła kątem oka jak ludzie śmieją się, pewnie ksiądz powiedział coś zabawnego. Miała ochotę iść spać i obudzić się dopiero na przysięgę.
Pan młody dyskretnie ziewnął. Oczy zaczęły mu się zamykać. Nie może usnąć. Cisza go otulała, nic się nie działo, jedynie usta księdzu się poruszały, śmiertelna nuda. Obraz zaczął mu się rozmazywać ale dzielnie otworzył szerzej oczy.
O ludzie wstają, będzie przysięga. Wstali. Ksiądz podszedł do nich. Podsunął mikrofon.
Głuchy zamigał przysięgę. Ksiądz pokręcił głową i coś powiedział. Pojawiła się matka pana młodego i pokazała mu ręką na własne usta aby powiedział na głos.
Pokręcił głową. Przecież on nie umie dobrze mówić! Panna młoda miała przerażoną twarz i zamigała mu – Twoja mama mówi, że ksiądz mówi, że trzeba powiedzieć przysięgę na głos. Głuchy zamigał – Nie umiem mówić.
Panna młoda spojrzała z rozpaczą na księdza i zrezygnowana rzekła w j. migowym - Powiedz na głos i będzie z głowy, ja cię i tak kocham, nieważne czy uda się ładnie powiedzieć czy nie.
Ksiądz patrzył groźnie i znowu podsuwał mu mikrofon pod usta.
Litościwie spuszczam zasłonę milczenia przy tej chwili. Słychać śmiech gości.
Tak wyglądał jego ślub. czy chcielibyście mieć takie wspomnienia ze ślubu lub pogrzebu jak ta koleżanka? Nie? To dlaczego pozwalacie kościołom na taką dyskryminację i czemu nikt nie reaguje widząc głuchego w ławce, który siedzi i nic nie rozumie?
Czy tak wygląda chrześcijaństwo? Jeśli tak, to bardzo dobrze, że głusi nie chodzą do kościoła i nie deprawują się.
Mało tego, kościoły nie dopuszczają głuchych do seminarium. Jeśli kiedykolwiek zobaczycie księdza w aparatach, to wiedzcie, że takiemu słuch się pogorszył po przyjęciu do seminarium. Gdyby wcześniej miał problemy ze słuchem to byście go nie widzieli.
Dochodzimy do sedna problemu, nadużywanie słowa NIE DA SIĘ w konsekwencji prowadzi do wykluczenia społecznego bardzo dużą liczbę ludzi, którzy by chcieli szybko załatwiać sprawy, móc obejrzeć każdy film, program, wiadomości, móc godnie przeżywać ważne chwile w kościele.
Zatkajcie uszy porządnie aby żaden dźwięk nie docierał i przeżyjcie tak cały miesiąc to wtedy dopiero zrozumiecie, że naprawdę co chwile rzucane są kłody w sferze dostępu do informacji. Włączasz tv - nic nie możesz obejrzeć, coś w wiadomościach chyba mówią o konawirusie i nie masz zielonego pojęcia czy maski znowu są obowiązkowe czy nie, nie ma napisów, chorujesz, nie możesz dostać się do przychodni bo teleporady, internet ci pada, załatwiasz osobiście i okazuje się, że zgłosiłeś w piątek a konsultanci (Z miłym bonusem - są w maskach! Wszędzie są ludzie w maskach! Musisz załatwiać wszystko pisemnie.) przekażą dopiero w poniedziałek, ruszą z naprawa może we wtorek., idziesz do kościoła i siedzisz bitą godzinę i umierasz z nudów bo żadnych pomocy wizualnych, wracasz do domu, robisz schabowego i niechcący wzniecasz pożar, łapiesz za komórkę aby wezwać pogotowie, mieszkasz na odludziu, och czekaj, nie dodzwonisz… Dlaczego? Bo NIE DA SIĘ!
Komentarze (32)
najlepsze
@Martius777: tak #!$%@?, dokładnie taka myśl im przyświecała, wcale na przeszkodzie nie stanęły kwestie techniczne albo finansowe