@stukniety_mlotek: Kiedyś ojciec dał mi hajs żebym opłacił rachunek za prąd, ale zamiast tego kupiłem bilet na loterii, w której główną wygraną był samochód. Ojciec spuścił mi za to w------l. Ale następnego dnia gdy się obudził przed drzwiami stal nowy samochód. Wszyscy płakali, zwłaszcza ja, bo to był samochód elektryków, którzy przyjechali odłączyć prąd. Ojciec spuścił mi w------l jeszcze raz.
Była jeszcze wersja z Klubem, gdzie pierwsza książka była bardzo tania ale kupując ją wyrażało się zgodę na to że klub będzie przesyłał co miesiąc "książkę miesiąca" i następne ku zdziwieniu naiwnego konkursowicza przychodziły za pobraniem.
@KapralJedziniak: @dudi_: Regularnie wysyłane (co miesiąc? kwartał? cholera wie..) katalogi z ich ofertą to jeden z symboli mojego dzieciństwa, o których praktycznie zapomniałem i który wyparował gdzieś w okolicach roku 2005
Pamiętam nawet te kluczyki, moja babcia chyba łyknęła, bo do dziś ma tę książkę "Rodzinna Encyklopedia Zdrowia". Sama książka chyba taka zła nie jest, bo babcia czasem korzysta i dalej żyje ¯\_(ツ)_/¯
@grinsekatze: Moja mama też łyknęła i chciała odsyłać, ale ojciec ją ustawił do pionu xD Bardzo popularne to było, pamiętam z dzieciństwa, że conajmniej kilka razy taki list widziałem.
A na tej kasecie mam do tej pory Scootera nagranego :D
Oczywiście Readears Deagest ze swoim marketingiem bezpośrednim to byli w czołówce s----------a handlowego w latach okołomilenijnych.
Ale fakt, faktem, że niektóre pozycje mieli naprawdę wyjątkowe jak na tamte lata. Pamiętam, że mieli bardzo dobre atlasy i opracowania map które biły na głowę pod względem szczegółowości i dokładności inne polskie pozycje w podobnej cenie. No ale to trzeba było kupić pojedyńczą książkę a nie bawić się w ich promocje, które zazwyczaj się kończyły
@Gleba_kurfa_Rutkowski_Patrol: Ja mam coś typu "Ilustrowany atlas świata". Jakość papieru,zdjęć,druku i samej okładki - do tej pory robią wrażenie! Dostałem ją jak miałem kilka lat od rodziców(coś około 2001-2002), a że zawsze wszystko szanowałem to nadal jest w stanie idealnym i nie ma nawet jednego rogu zagiętego. Sama książka kosztowała dużo - chyba ponad 100zł. W tych czasach stówa to nie było "dosyć dużo" tylko to było bardzo dużo. Wypłaty
Pamiętam też, że w połowie lat 90 było popularne rozsyłanie pocztą analogową łańcuszków szczęścia. Trzeba było list z kserować chyba kilkanaście lub kilkadziesiąt razy i rozesłać dalej.
@Lukowski: W latach 90 w podstawówce krążyła dosłownie piramida. Kartka coś na niej napisane i lista imion i nazwisk przesuwając się do góry. Trzreba było dać kasę 10K osobie na szczycie a nazwiska przepisać o rząd wyżej, listę podać dalej i czekać aż dostaniemy pieniądze od kogoś( ͡°͜ʖ͡°)
Myk był taki że firmy pogrzebowe sprzedawały nieboszczyka tym oszustom i natychmiast na jego nazwisko przychodziła koperta z wygraną albo z kluczykiem do Mercedesa.
Komentarze (187)
najlepsze
A na tej kasecie mam do tej pory Scootera nagranego :D
Ale fakt, faktem, że niektóre pozycje mieli naprawdę wyjątkowe jak na tamte lata. Pamiętam, że mieli bardzo dobre atlasy i opracowania map które biły na głowę pod względem szczegółowości i dokładności inne polskie pozycje w podobnej cenie.
No ale to trzeba było kupić pojedyńczą książkę a nie bawić się w ich promocje, które zazwyczaj się kończyły
Sama książka kosztowała dużo - chyba ponad 100zł. W tych czasach stówa to nie było "dosyć dużo" tylko to było bardzo dużo. Wypłaty
Trzeba było list z kserować chyba kilkanaście lub kilkadziesiąt razy i rozesłać dalej.
Trzreba było dać kasę 10K osobie na szczycie a nazwiska przepisać o rząd wyżej, listę podać dalej i czekać aż dostaniemy pieniądze od kogoś( ͡° ͜ʖ ͡°)
A ten spam ze znaleziska to sam kiedyś dostałem
https://www.rp.pl/artykul/798250-Reader-s-Digest-Przeglad-ukarany.html