Witajcie wykopki, mam nietypową sprawę. Mam problem ze zdiagnozowaniem choroby od ostatnich 2 lat. Być może nie jest to do końca odpowiednie miejsce na takie zwierzenia ale człowiek chory łapie się wszystkich możliwości. Odwiedziłem już 3 lekarzy, wykonałem szereg badań i nadal zero konkretów. Pomyślałem sobie że gdyby zrobić wykop efekt to może tu w komentarzach wywiązałaby się jakaś dyskusja w jakim kierunku mógłbym dalej podążać. Być może ktoś miał podobne problemy i może wskazać drogę. Mam na myśli jak zdiagnozować co mi dolega. Jakie badania mogę zrobić. Może ktoś poleci lekarza konkretnego.
Spróbuję w miare zwięźle bez większego patosu.
Mam 27 lat. Moje problemy zaczęły się niecałe 2 lata temu w grudniu 2015. Zaczęło się od zatrucia pokarmowego. Zjadłem tego dnia popołudniu coś w rodzaju tatara (mieszkam w Holandii, tutaj jest taka pasta - American filet), później tego samego dnia pod wieczór makaron z kurczakiem. Niedługo po ostatnim posiłku miałem objawy zatrucia pokarmowego. Silne mdłości, ból żołądka, napływanie ekstremalnej ilości śliny do ust. Oczywiście próbowałem zwymiotować ostatni posiłek. Tyle że doświadczenie w rzyganiu to miałem parę razy tylko za małolata jak przesadziłem z alkoholem. Nigdy na trzeźwo z powodu zatrucia, przynajmniej sobie nie przypominam. Także próbowałem wszystkich technik typu wkładanie palców do gardła, picie wody z solą. Pamiętam że przez pół nocy starałem się wywołać wymioty ale kompletnie bezskutecznie. W każdym razie to ekstremalne stadium zatrucia przeszło po 3-5 dniach. W pierwsze dni to nie mogłem niczego zjeść w ogóle.
Niestety masa problemów od tego dnia została do dzisiaj.
Mianowicie:
- Ekstremalne bekanie przez cały dzień (od 40 do 150 razy dziennie). Niezależnie od tego co zjem lub wypije to bekam jak popierdolony.
- Ból pod prawym żebrem, przez te całe 2 lata wciąż boli mnie to samo miejsce codziennie, jestem je wstanie wskazać palcem dokładnie, raz boli mniej raz bardziej. Uciskająca kolka, gniotący ból. Czasami się rozlewa i przeszywa cały prawy bok pod żebrem, czasami kłuje od strony tyłu od pleców. W pozycji siędzącej jak stukne to miejsce to czuje szarpnięcie/ukłucie, jeżeli przycisnąć to miejsce też czuje że jest bolesne
-Mdłości, ból żołądka, problemy z trawieniem (bardzo długo trawie)
-Po każdym posiłku odczuwam znaczny dyskomfort w żołądku przez około 1,5 godziny
-Podczas gdy zbliża się głód to żołądek zaczyna mnie napierdalać
-Generalnie nie mogę się najeść do syta bo wtedy zdycham, żeby funkcjonować w miarę normalnie to jem 8-10 małych posiłków dziennie
Ogólnie czuję się jakbym był w permanentnym stanie zatrucia pokarmowego. Nie było żadnych lepszych dni, ten stan jest praktycznie niezmienny od 2 lat. Miewam jakieś pojedyncze godziny podczas dnia że czuję się nieco lepiej.
Żeby była jasność przedtem byłem totalnie zdrowym gościem, dobrze się odżywiającym i uprawiającym regularnie sport.
Zawsze raczej dużo jadłem i miałem też b.szybką przemianę materii. Przez okres 3 miesięcy od zatrucia schudłem 14 kg. Z 83 kg (moja normalna waga) do 69 kg. 180 cm wzrostu.
Było to ewidentnie spowodowane drastyczną ilością zmniejszenia ilości spożywanego jedzenia. Ogólnie jem obecnie dużo mniej.
Teraz co zrobiłem i jakie badania wykonałem przez te 2 lata.
Badania:
-2 razy gastroskopia (żołądek bez nadżerek i żadnych zmian, wszystko git, tak samo przełyk i dwunastnica), wykryto helicobacter pylori, wyleczyłem to, później ponownie sprawdzałem czy mam. Nie mam, ewidentnie nie było to przyczyną dolegliwości
-USG 2 razy, żadnych zmian w organach, drogi żółciowe czyste, wszystko okej.
-Rezonans magnetyczny brzucha z kontrastem. Nic
-3 lub 4 razy badania w kale na pasożyty. Nic
-2 razy badania krwii na lamblie. Nic
-Enzymy wątrobowe i trzustkowe. Nic
-Badania krwii. Nic
Lekarze:
-Pierwszy lekarz. Rozłożył ręce
-Drugi lekarz. Powiedział że nerwica i że za bardzo sobie wkręcam i przepisał psychotropy. Nie wierze w to kompletnie, tabletek nigdy nie wziąłem. Nie chce sobie ryć baniaka.
-Trzeci lekarz (profesor podobno jeden z najlepszych gastroenterologów) w Gdańsku powiedział że mam zaburzenia mechaniczne układu pokarmowego i dyspepsje czynnościową. Przepisał jakieś tabletki. Nie pomogły w ogóle. Bólu pod żebrem nie potrafił wyjaśnić. Powiedział że być może podczas wzniecania wymiotów (podczas feralnego zatrucia), zerwałem jakieś ścięgno/więzadło lub że mam jakiś skurcz permanentny dwunastnicy.
Generalnie same domysły, żadnych konkretów.
Czego próbowałem osobiście:
-różnych diet + eliminacji z diety różnych produktów (eliminacji po kolei: laktozy, glutenu, nabiału) / Żadnej różnicy
-założyłem tezę że być może mam jakieś pasożyty których nie wykryto, objawy np. bardzo przypominają lamblie wątrobowe, także dla pewności robiłem diety przeciw pasożytom + masa jakiś ziół, olejków i preparatów specjalnych na wytępienie ich (wydałem w uj kasy na to) / Żadnej poprawy
Pytanie co robić dalej. Ostatni lekarz powiedział mi że niestety to może być taki stan już do końca życia i żebym nie marnował czasu ani pieniędzy na dochodzenie co to jest i zaakceptował ten stan. Jak kuwa zaakceptować stan w którym jesteś młodym typem i non stop Cię coś napierdala od rana do nocy i chce Ci się rzygać cały czas. Swoją drogą próbowałem nawet jakiś nauk buddystycznych które pomagają radzić sobie z chronicznym bólem no ale ni uja mnichem to ja nie jestem i jakoś mi to nie pomaga. Normalnie to byłbym najszczęśliwszym gościem a tak to ból fizyczny nie daje żyć i wpędza mnie w depreche. Wydaje mi się że nadal nie jest to odpowiednio zdiagnozowane i coś mogło zostać przeoczone. Proszę wykopcie żeby więcej osób mogło zobaczyć i jeśli macie pomysły jakie badania lub do kogo się z tym zgłosić to dajcie znać w komentach. Dzięki i pzdr!
Komentarze (398)
najlepsze
A może tu był błąd?
@lipa90: czyli idziesz do lekarza po pomoc, on Ci proponuję kurację, a Ty jej nie stosujesz i przychodzisz na wykop?
Weź usuń konto i nie wracaj.
moja żona miała to samo:
-odbijanie się
-bóle pod żebrem
-niestrawność
-tyle że jej gastroskopia wykryła przepuklinę przełyku
-ciągły dyskomfort po jedzeniu i piciu
Z tym, że u niej gastroskopia zdiagnozowała przepuklinę żołądka.
Postarałbym się o gastroskopię prywatnie u jakiegoś dobrego lekarza.
Lekarstwa i dieta pomogły po dwóch tygodniach, a borykała się z problemem przez 6miesięcy.
1. Wbrew powszechnej opinii.nie uważam, by opisywane przez Ciebie objawy były wynikiem nerwicy. Ich wielość i złożoność wskazuje na obiektywne przyczyny.
2. W mojej skromnej opinii teza postawiona przez jednego z lekarzy odnośnie naderwanych/urwanych mocowań żołądka jest jak najbardziej prawdopodobna. Tlumaczylaby ona problemy z motoryką żołądka ewentualnie jelit, a te z kolei problemy trawienne opisywane przez Ciebie (stały ból, gazy zbierające się w górnej części przewodu
@lipa90: Skoro jesteś tak zdesperowany, że szukasz już pomocy na wykopie to jednak sugerowałbym zrobienie każdego możliwego badania. Prędzej ci to pomoże niż nawet najlepszy lekarz jaki tu sobie wchodzi na podstawie li tylko paru zdań.
Błąd. Znam blisko niemalże Twojego objawowego bliźniaka. Też olał diagnozę nerwicy i niemal przypłacił to wątrobą, bo przez lata nałykał się nie wiadomo ile leków na nie wiadomo co a okazało się że po 3-6 miesiącach psychoterapii i leków objawy ustąpiły.
Duży błąd