Himilsbach i wódka.
Leczył go [...] lekarz, który wyznaczył mu dzienny limit alkoholu 100 g. Gdy spotkał Himilsbacha, który [...] spożył znacznie więcej, zwrócił się do niego: - Jasiu, a nasza umowa? Miałeś poprzestać na 100g! - A ty myślisz, że ja tylko u ciebie się leczę?
de-wu z- #
- #
- #
- #
- 67
Komentarze (67)
najlepsze
czytałem sobie ostatnio biografie Himilsbacha i co dwie strony mi tam udowadniała autorka jakim był żulem i "zapijaczoną mordą" a co dwie kolejne jaki to zmarnowany talent, niespełniona artystyczna dusza i generalne jak to się cała śmietanka kulturalno-towarzyska miasta w nim kochała i jak warto było się z nim pokazać
nosz WTF?!
https://www.youtube.com/watch?v=bSV3mvv3z6A
A inteligencja (wyższe sfery) zawsze miała słabość do prymitywnych ludzi, przypisując im spontaniczność, oryginalność itp. Jak np. w Nikodemie Dyźmie.
Nie chcę też obrażać J.H., tylko piszę taką refleksję, na pierwszy rzut oka.
http://joemonster.org/article.php?sid=2483
http://joemonster.org/art/2523
https://www.youtube.com/watch?v=e7kJRGPgvRQ
A polski akcent to oczywiście kwasożłopy (Acid Drinkers).
http://www.wykop.pl/addpreview/hash/HBxSsE1RKv3fQCguS9L6FxaYznosD7ie/type/preview/index/0/