Wpis z mikrobloga

Dobra każdy chciał poznać moją historię to macie.

Od zawsze marzyłem o dziewczynie, no wiecie mirki taka zgrabna całkiem spoko. Jednak już od przedszkola byłem wyśmiewany ze swojego wyglądu - mianowicie nie rosną mi włosy. Przed pójściem do podstawówki moi rodzice się rozwiedli i do tamtego razu nie utrzymuję kontaktu z ojcem.

Podstawówka była całkiem w porządku, chociaż nadal nie miałem znajomych to ten okres wspominam najlepiej - ludzie nie byli tak zawistni.

W gimnazjum przez to byłem obiektem drwin i takim chłopcem do bicia, bałem się komuś o tym powiedzieć bo wtedy bym dostał jeszcze większy wpie$#%#l. Przychodziłem ze szkoły poobijany, miałem siniaki, ale dobrze je zakrywałem, tak, że matka ani nauczyciele nie widzieli. Wtedy mocno zamknąłem się jedyne co robiłem w życiu to się uczyłem, skończyło się tak, że byłem świetny z nauki średnia 5.0, ale nic poza tym.

W liceum po raz pierwszy się zakochałem, latałem za dziewczyną, która podziwiała wysokich wysportowanych mężczyzn, a sam jestem niski i łysy, ogólnie tragedia. Rozmawiałem z nią dużo, wtedy miałem nadzieję, że "wygląd nie jest najważniejszy", co teraz jest oczywiście dla mnie śmieszne. Skończyło się tym, że tylko ją pocieszałem i sugerowała, że jest ze mnie wspaniały przyjaciel i chciałaby mieć chłopaka z takim charakterem (brakuje dopowiedzieć, że nie z takim wyglądem). Ogólnie liceum to też sama nauka nic nadzwyczajnego, myślałem, że pójdę na studia to będzie studenckie życie i zabaluje. Myślałem już, żeby ze sobą skończyć, czytałem jakie sposoby są najlepsze ale w końcu trzymała mnie ta głupia nadzieja, że studia chociaż będą spoko.

Studia! Okres, który miał być wybawieniem. Mama mi sponsorowała mieszkanie w innym mieście (#doroslosc hehe) Poszedłem na humanistyczny kierunek, sporo fajnych dziewczyn, fajnych ale nie jestem w ich lidze w końcu jestem niski i łysy. Zacząłem chodzić do psychologa, wierzyłem w zmianę życia, ba nawet wróciłem się do Boga. Poszedłem do pierwszej pracy, zarobiłem pieniądze i opłacałem sam mieszkanie by odciążyć matkę, która sama wiele nie zarabiała. Kupiłem sobie nawet rower i zacząłem jeździć codziennie przynajmniej 10 km ten okres trwał jakieś 2,5 roku. Zacząłem spotykać się z pewną dziewczyną, była wolna, spoko z wyglądu, z charakteru także. Starałem się o nią, zapraszałem ją do parku, a to na kawę, co potem usłyszałem po paru miesiącach tak w wersji tl;dr:

Spoko jesteś, ale jednak za niski i łysy


Oczywiście zerwałem kontakt a ona związała się z jakimś sebixem i obecnie jej dziecko ma już roczek (a zerwanie kontaktu nastąpiło 2,5 roku temu).

Zacząłem więc chodzić do klubów, myślałem, że będzie lepiej. Stężenie karyn i sebixów motzne, ale może się pozna kogoś fajnego. Wychodziło tak, że wyszedłem z paroma laskami (oczywiście z każdą osobną, aż taki #wygryw) później się spotkać na mieście, ale jedyne co chciały to oczywiście kumpelstwo i głupi #friendzone . Ba nawet miały chłopaków w znacznej większości.

Ponieważ ludzie mną gardzą, a znalezienie mając 25 lat kobiety jest bardzo słabe, chodzenie do psychologów nie działa postanowiłem, że dam sobie spokój z życiem. Nic dobrego mnie tu nie trzyma.

Ogólnie mam dość walenia konia do pornosów, chodzenia do roboty i bycia zlewanym przez dziewczyny. A pracować by pracować tylko dla przeżycia to też mi się nie chce. Nie wiem po co miałbym żyć inni mają już rodziny i wszystko a ja? Ja jestem małym człowiekiem po gównokierunku, bez perspektywy na lepszą pracę czy jakąkowlwiek dziewcznę

Także wydaje mi się, że jedyne rozwiązanie dla mnie to odebranie sobie życia. ehh, nie umiem już nawet napisać sensownego wpisu..

#truestory #tfwnogf #nieumiempisac
  • 16
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

  • 18
@samobojczymatematyk: stary p-----l to. Znajdz sobie jakas pasje w zyciu; zrob cos szalonego, wez urlop i wyjedz gdzies daleko w jakies inne srodowisko na chwile i przestan myslec o kobietach... Masz 2 rece i 2 nogi wiec wszystko jest ok. Moim zdaniem to nie problem ze jestes niski tylko to ze sobie sam wkrecasz podswiadomie ze jestes przegryw i przez to tracisz na pewnosci siebie. Zrob cos czego nie robia
  • Odpowiedz
@samobojczymatematyk: ludzie dobierają sie po 30stce a Ty mowisz ze mając 25 lat znalezienie kobiety jest bardzo słabe. Ja Ci powiem ze od tego wieku zaczynaja byc kobiety co juz cos przeszły i w koncu wiedza czego chca w zyciu (to samo tyczy sie mężczyzn- zeby nie bylo)

Mowisz jeździłeś rowerem, zacznij jezdzic znowu, jest duzo mozliwosci poznania nowych osob, nowego towarzystwa. Załamując rece i tracąc nadzieje przekreślasz wlasnie swoje
  • Odpowiedz
@samobojczymatematyk: Baba to nie jest gwarantowany zastrzyk szczęścia, a po jakimś czasie może stać się nawet utrapieniem. Człowieku, żyj dla samego życia, dostałeś kilkadziesiąt lat świadomości o swoim istnieniu. Ja też mam prawie ten level co ty, przegrywam srogo, ale widzę, że jest tyle doświadczeń że aż chce się żyć, takich zwykłych, codziennych. Nawet kiedy zmarznę do szpiku kości albo zmęczę się do żywego potu to się cieszę, bo będąc
  • Odpowiedz
@samobojczymatematyk:

to że nie ruchałeś i nie masz d------i to nie znaczy że jest żle

jest normalnie , nie musiałeś jakiś wyścigów robić że ruchałeś jak nie miałeś 18 lat jeszcze i że teraz masz 18 lat i nadal nie ruchałeś , kiedyś zaruchsz wkońcu ładne dziewczyny lub dziewczyny normalne i będzie
  • Odpowiedz
@samobojczymatematyk: Korzystaj z życia, nie musisz mieć wspaniałych zarobków, bo nie o to w życiu chodzi. Odrzuć na bok swoje kompleksy i pogódź się sam ze sobą, a znajdziesz spełnienie - kończenie życia nie jest wyjściem, pokaż, że siedzi w tobie wielki i pewny siebie człowiek i k---a walcz!
  • Odpowiedz
@samobojczymatematyk: Znam ten ból, jestem na etapie "trzymała mnie ta głupia nadzieja, że studia chociaż będą spoko." Staram się jednak tej nadziei nie tracić, spróbuj i Ty uzyskać jej jeszcze chociaż ździebko - tej decyzji "po wszystkim" już nie cofniesz.
  • Odpowiedz