Wpis z mikrobloga

Mireczki, co to się przed chwilo #!$%@?ło, to ja nawet nie ( ͡° ʖ̯ ͡°)

Ludzkość zrobiła kolejny wielki krok ku januszopokalipsie. W moim mieście było dziś wielkie #rozdajo, w ramach pomocy z unii rozdawali jabłka, wystarczyło mieć dowód, podpisać się na liście i dostawało się kartonową skrzyneczkę jabłuszek, dobre pare kilo. Sam też się wybrałem (w mojej krwi przetrwał nikły gen januszostwa, to chyba jeszcze po dziadku), byłem jednym z pierwszych w kolejce, która utworzyła się zanim jeszcze zaczęli wydawać jabłka.

Wszystko byłoby ładnie, pięknie, gdyby nie natłok Januszów i Grażyn. Cała akcja rozgrywała się w hurtowni napojów (nie wiem czemu, nie pytajcie), która jest na jednym terenie ze składem opału. Na początku było kilkanaście osób, wszyscy raczej pieszo lub rowerem. Zaraz po rozpoczęciu wydawania już #cebula dała o sobie znać. Jeden Janusz przyniósł ze sobą dowód córki i wykłócał się, że on chce dwie skrzynki, bo ma dwa dowody. W końcu, po chwili marudzenia odszedł z jedną. Inna Grażyna, zaczęła narzekać, że nie wiadomo jaki to gatunek, że na dnie skrzynki są odpady (chociaż wszystkie jabłka były ładne, dojrzałe i bardzo soczyste). Czaicie #!$%@?? Dostają za darmo i jeszcze narzekają.

Chwilę później ludzie zaczęli przyjeżdżać samochodami. Tu się zaczął prawdziwy #armagiedon. Cały niewielki teren jest terenem prywatnym i dwaj faceci od opału zaczęli się #!$%@?ć, bo ludzie zastawiali im wagę albo koparkę to ładowania węgla, nie mogli nawet z towarem do klientów wyjechać. Parę razy prawie doszło do stłuczki, bo tak było ciasno. W pewnym momencie pracownicy składu zamknęli bramę, żeby nie wpuszczać więcej bydła. Co zrobili pomysłowi Janusze? Sami otwierali sobie bramę, a jak już nie było miejsca w środku, stawali bezpośrednio przed bramą w taki sposób, że kilka razy prawie zatamowali ruch na ulicy obok.

Co sprytniejsi hehe Janusze i hehe Grażyny wchodzili do kolejki kilka razy (był problem z ewidencją, bo dane z dowodu spisywała jedna pani na kartce, więc nie można było szybko sprawdzić, czy ktoś już odebrał swoją skrzynkę, a kolejka rosła). Niektórzy mieli tych skrzynek tyle, że potem mieli problem, żeby się z nimi zabrać do samochodu, który zostawili prawie, że na ulicy. Jednego Janusza zapamiętałem, jak szedł do swojej Grażyny z którąś już z kolei skrzynką i zadowolony mówił "Tera idę, hehe, na rynek!". Reszta cebulactwa wtórowała mu oczywiście gromkimi heheszkami. Szybko rozeszła się wieść, że za dwa dni też będą rozdawać i wszyscy okoliczni Janusze się już szykują. Tym razem pewnie rozwalą wszystko w #!$%@?.

Rozumiecie mirki? To wszystko dla skrzynki jabłek ( ͡° ʖ̯ ͡°)

#truestory #sadstory #zyciezyciejestnobelon #januszebiznesu #janusze #cebulamotzno #sorryzaspamtagiem #niewiemjaktootagowac
  • 13
@ziemniak00: u mojej dziewczyny w pracy też rozdawali jabłka w szkole dzieciom i pod urzędem gminy, Dostaliśmy skrzynkę 20 kg. Mimo iż cebula w mieszkańcach gminy silna jakoś o dziwo obyło się bez incydentów. Swoją drogą co można zrobić z taką ilością jabłek zrobiłem już 2 ciasta, kompot i sok jutro będe robił. Na więcej siły nie mam. Pewnie pójdzie to na kompost pośród tych co to pobrali.
Przypomniała mi się akcja z jakichś targów spożywczych. Moja ówczesna firma (dostawca sprzętu dla firm spożywczych) miała na stoisku coś, co można nazwać "grzecznościową kawą" (bo nie jest producentem kawy ani ekspresów). Jedna Grażyna wyczaiła, że można kawę dostać za darmo - wracała kilka razy, tylko za pierwszym razem biorąc jeden kubek; potem brała po 3, po 4. Przy okazji stwierdziła, że "ta śmietanka coś nie bardzo", ale jej to nie zepsuło