Aktywne Wpisy
mickpl +721
Temat nieruchomości w Polsce znam od a do z i powiem Wam mirasy, że jeszcze nigdy nie brzydziłem się politykami tak jak teraz, kiedy słucham kolejnych tłumaczeń o potrzebnie pchania 0% XD
Jest zgoda od prawa do lewa, aby koncertowo wydymać całe pokolenie, które stało za nimi wieczorami w Jagodnie. Tylko po to, aby misiaczki sponsorzy kampanii nie byli w plecy, w oparach paraekonomii, że gospodarka się inaczej zawali.
Takiego soczystego plaskacza
Jest zgoda od prawa do lewa, aby koncertowo wydymać całe pokolenie, które stało za nimi wieczorami w Jagodnie. Tylko po to, aby misiaczki sponsorzy kampanii nie byli w plecy, w oparach paraekonomii, że gospodarka się inaczej zawali.
Takiego soczystego plaskacza
Njal +208
42 butelki za 2 złote 10 groszy w butelkomacie Lidla, szedłem przez całe osiedle obładowany siatami z pustymi pojemnikami po sokach jak menel, a końcowo wyszedłem na tym nawet gorzej niż pan Mietek ponieważ w lokalnym warzywniaku za szkło po Perle placą 20 groszy a ja dostałem 5 groszy od butelki - w Niemczech za tyle plastiku dostałbym rabat na jakieś 20% koszyka zakupowego, no ale Polaczka można dymać
#ekologia
#ekologia
Ja dziś o piątej wróciłam z jednego (btw., jest dziewiąta i już nie śpię, super wyspanie k---o) i liczę na to, że ten rok będzie już ostatnim "weselnym" etapem w moim życiu i nikt na żadne typową polską imprezę tego typu mnie nie zaprosi. A w sierpniu idę na jeszcze dwa, bądź co bądź organizowane przez bliskich znajomych, z obecności na których po prostu przykro byłoby się teraz wycofać...
Chyba trochę zazdroszczę ludziom, którzy na weselach potrafią się bawić i czerpią z tego niekłamaną przyjemność, już mniejsza o to czy dzięki wypitemu alkoholowi czy nie. Ja generalnie nie tańczę (nieważne czy sama czy z partnerem - bujam się czasem w większej grupie, ale taniec z osobą pozbawioną rytmu i nie pozwalającą się prowadzić to raczej gehenna i prawie każdy #niebieskipasek który ze mną tańczył to potwierdzi), zabawy weselne mnie żenują, "muzyka" zawodzącej orkiestry w-----a, a a-----l w ostatnich miesiącach jakoś kompletnie mi "nie wchodzi" i ani trochę nie rozluźnia, a raczej szkodzi na żołądek, więc piję bardzo mało.
Pół biedy gdy czas na weselu spędza się z kimś - nie chodzi nawet o partnera, ale o grupę znajomych czy rodzinę z którą fajnie dogaduje. Wtedy można taką imprezę zaliczyć w sumie do kolejnego spotkania w fajnym towarzystwie, z morzem alkoholu i trochę lepszym jedzeniem, jednak gorszą muzyką. Ale gdy znajomi nie dopiszą, a nieznajomym nie potrafi się dotrzymać rytmu w piciu i chcąc nie chcąc wypada z towarzystwa, to przecież taka impreza jest nie do przejścia.
No i to jedzenie... Jest go MNÓSTWO. Zresztą na każdej polskiej imprezie rodzinnej jedzenia jest zwyczajnie za dużo i większość się marnuje. Ludzie nie są w stanie przetrawić pięciu gorących dań, zagryźć zimną płytą i poprawić ciastem. To wszystko się chyba ostatecznie wyrzuca, bo co innego zrobić z odleżaną szynką i zwietrzałymi sałatkami?
Może to we mnie jest problem, bo nie potrafię wyluzować, mam wieczne wąty do świata oraz dosyć zamknięty i introwertyczny charakter (co mi się chyba pogłębia jeszcze z wiekiem), ale tak czy siak od kiedy jestem w miarę świadoma, po prostu nie ogarniam sensu robienia wesel w taki sposób w jaki wygląda to w Polsce. Wydaje się mnóstwo pieniędzy i organizuje imprezę na której zasadniczo traci się finansowo. Możliwe, że dla wspomnień i tej mitycznej "dobrej zabawy", ale słuchając znajomych i ich relacji dotyczących problemów organizacyjnych i potem ogólnych wniosków poweselnych, jakoś w to wątpię.
Pewnie to kwestia tradycji, w której się nie odnajduję, robienia pewnych rzeczy "bo tak zawsze się robi", nacisku rodziny, albo może zwyczajnie chęci, bo ktoś lubi takie imprezy i zawsze o swoim weselu marzył... Ale zastanawiam się, czy gdyby nie fakt, że "wszyscy" i "zawsze" organizują wesela, to taki typ zabawy byłby u nas popularny, mimo że jest zwykle skrajnie nieopłacalny i jego organizacja zabiera z życia sporą część czasu i nerwów.
Wiem, że są to typowe #gorzkiezale i mega wielki #boldupy, ale w sumie naprawdę ciekawi mnie wasza opinia.
tldr
#wesele
Ja nigdy nie byłem i nie zamierzam pójść. W rodzinie uchodzę za antyspołecznego ale po co mam iść jak nie piję (a na pewno nie tyle co inni na weselach), nie tańczę, w-------ą mnie i czuję zażenowanie wśród pijanych i tych durnych weselnych zabaw.
Nigdy nie byłem na weselu więc co ja mogę tam wiedzieć, taa.. Ale naoglądałem się tyle nagrań z wesel i tyle nasłuchałem o tym, że
...
@Pampek: mirko nie zapomina!
Dlatego raczej, (jak się trafi ;)) swój ślub wolałbym organizować bez wesela takiego typowego
@Retrospekcja: i to jest chyba kwestia
Komentarz usunięty przez autora