Aktywne Wpisy
DoktorMorela +155
Czasami jak z kims rozmawiam i mówię, że inwestuję i mam pieniadze w akcjach to widzę wielkie zaskoczenie i szok, bo przecież to h----d,oszustwo i na pewno stracę xd
Kiedys rzuciłem to mojej babci to ona krzyknęla: boże wszystko stracisz!
Kolega z pracy kiedy dowiedzial sie że mialem portfel akcji za 200tys stwierdzil ze lepiej gdybym kupił sobie auto bo na co czekac.
Tez macie podobne sytuacje z zyciu gdy ktos slyszy
Kiedys rzuciłem to mojej babci to ona krzyknęla: boże wszystko stracisz!
Kolega z pracy kiedy dowiedzial sie że mialem portfel akcji za 200tys stwierdzil ze lepiej gdybym kupił sobie auto bo na co czekac.
Tez macie podobne sytuacje z zyciu gdy ktos slyszy

Sin- +29





Zastanawialiście się kiedyś czemu jest tak duża dysproporcja pomiędzy zwolennikami aborcji, a przeciwniczkami obowiązkowego poboru do wojska?
Po dłuższym czasie zastanawiania się dochodzę do wniosku, że więcej jest wśród mężczyzn zwolenników aborcji, bo ta kwestia dotyczy też ich (alimenty, chore dzieci, niechciane dziecko ogółem). I zostali w tym dobrze uświadomieni przez jedną, wielką akcję informacyjną strajku kobiet. A jak nie poinformowano, to przekonani, że powinni popierać to, bo mimo że ich to bezpośrednio nie dotyka, to pośrednio spotkają się z konsekwencjami.
Coraz więcej mężczyzn też musi się zająć obowiązkami domowymi przez to, że kobiety pracują. Po prostu żeby nie było większych spięć muszą też podjąć pewne obowiązki domowe. Kobieta da radę sama to wszystko zrobić, ale jeśli ma do wyboru robić w domu za dwie osoby i mieć gorzej w relacji jak bez niej, to wybierze bycie bez niej. Kiedyś kobieta zajmowała się bardziej dziećmi, ale te "bardziej" było na zasadzie wywalenia na dwór i ugotowania obiadu. Praca też na to pozwalała w tych czasach, zresztą za PRL to mało
kto pracował. Były raczej dupogodziny do odsiedzenia i tyle.
Nie było też za dużo rzeczy w mieszkaniu. Nie było kilkunastu par butów, pamiętam z dzieciństwa – miało się po trzy, cztery pary butów - to było wszystko co było potrzebne.
Zimowe obuwie po kimś, obuwie letnie typu trampki/adidas na zewnątrz i trampki na zmianę do szkoły. Odzież tak samo.
Co się miało, to się nosiło. Były rzeczy odświętne, okazyjne; nowe i najlepsze. Potem przechodziły w miarę zużywania się/wychodzenia z mody w codzienne, potem na zakupy, sprawunki, do lasu, do ogrodu, a potem w domowe łachy, a na końcu w odzież na remont/u kobiet do formowania czy hennowania włosów i po tym cyklu przerabiano na szmatki, laty do odzieży i tak dalej.
Ciuchy białe? Często spotykane w domach, często do prania dodawało się do białego sody oczyszczonej, czy wybielało dodatkowo.
Często prano te droższą odzież ręcznie, chodzono warstwowo, żeby rzadziej pchać ciuchy zewnętrzne (wewnątrz mało kto widział, że np. dziurawe, czy lekko poplamione, albo zdefasonowane), bo to je niszczyło, ponadto naprawiano i cerowanie odzież. Pełno było osiedlowych krawcowych, kaletnikow, szewców. Obecnie to co najwyżej masz osiedlową kosmetyczkę.
Zarówno kobiety jak i mężczyźni spotykali się z innymi, żyli w społeczeństwie więc naturalnie się znosiło wiele trudów, w tym w opiece nad dziećmi, bo a to sąsiadka zerknie jak trzeba skończyć do sklepu, albo na dwór pójdzie.
Poza tym dziecko to miało też swoje obowiązki. Musiało sprzątać, pomóc na roli jak na wsi mieszkało i pomoc w ogródku jak w mieście ludzie mieszkali.
A w przypadku obowiązkowej służby wojskowej? Sytuacja trochę hipotetyczna (bo wojny tu nie ma obecnie). Nie ma żadnych akcji informacyjnych.
Nie ma dyskusji, walki o to żeby coś zmienić, nie ma też żadnej zmiany prawa na gorsze o którym mówiłoby się w sieci głośno.
Nie ma porozumienia między ludźmi, jest odgórne napieranie jednych na drugich. Ludzie zamknięci w domach od tak dawna, że nie potrafią z powrotem nawiązać kontaktu z drugim człowiekiem. Nie nauczeni kompromisu, ugodowości. Mnie, mi moje.
I tyle.
Strasznie to smutne.
Widać to chociażby po takich inicjatywach, jak #wykoppiwo z którego nikt nie korzysta, nikt się nie umawia, bo nie ma jak.