Wpis z mikrobloga

Mam dziwne przeczucie, że mogę niedługo umrzeć. W końcu życie człowieka, który doświadcza, codziennie, permanentnego i nieuleczalnego smutku i żalu nie ma prawa się rozciągać do zawrotnej liczby 70 czy 80 lat?
Od jakiegoś czasu nie mam ochoty rozwijać się w żadnym kierunku. I to jest prawdziwie zagadkowa sprawa dla mnie, bo jak czytam i słucham różnych relacji osób z depresją, zawsze wychodzi, że osoba jednak gdzieś tam głęboko w podświadomości ma zakorzenioną potrzebę planowania sobie przyszłości w jakimś kierunku, którą skutecznie przysłania choroba, i której odkrycie wymaga silnego wglądu i pracy nad sobą. Ja już nie mam takiej potrzeby. Jestem jak wątły, uschnięty liść, który ledwo się trzyma gałęzi, który bez żadnych protestów poddaje się sile wiatru, czy poleci długo i daleko, targany zmiennymi prądami, czy odpadnie ze starości i wyląduje bezceremonialnie w błocie, wszystko jedno. Można się już tylko oddać w ręce przeznaczenia, jak ten liść względem siły żywiołu, bo nie mam ani siły ani pomysłu na to jak z tym walczyć. Jeszcze niedawno była jakaś nauka, książki, teraz mi się już nie chce tego robić. Powoli moja aktywność kończy się na tych czynnościach, które mają mnie utrzymać przy życiu, bo po co mi więcej? #depresja #smierc
  • 2
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach