Wpis z mikrobloga

Wczoraj, zupełnym przypadkiem spotkałem laskę, która przychodziła na świat, kiedy ja byłem w ostatniej klasie gimnazjum. Jest z rocznika 2006, no, młodziutka. Co wiem o niej na pewno, to że już jako dziecko bardzo łatwo nawiązywała znajomości. Przychodziła do mnie często na ogród nazrywać sobie owoców, pytała, czy może, bez problemów jej pozwalałem, nawet raz przyniosła do mnie do drzwi trochę tego, co zerwała. Ogólnie wszyscy sąsiedzi byli (i są) do niej pozytywnie nastawieni i mimo że długo tu nie zabawiła, to ją pamiętają. Nawet ja miałem nawet kiedyś jej numer telefonu, bo jako 13-latka chciała, żebym przysłał jej jakiś link powiązany z czymś, co ją ciekawiło i jednocześnie było to coś, na czym się trochę znam. Najpierw zapytała, czy mam WhatsAppa, potem czy mam Facebooka. Zgodnie z prawdą powiedziałem, że nie mam ani tego, ani tego (XD), więc zaproponowała, żebym wysłał jej to coś na telefon.

Zrobiłem to wtedy z dużą rezerwą ze względu na wspomnianą na początku wpisu różnicę wieku i powiedziałem, żeby w takim razie podała numer, po czym to coś do niej wysłałem. Po dwóch tygodniach chciała innego linka - z aktualnymi danymi i takiego odświeżającego się automatycznie - i zrobiłem to samo. Nie dopisywałem nic, żadnego komentarza, po prostu wysłałem suchy link i tyle. Odpowiedzi nie dostałem, ale jak dwa dni potem ją spotykałem w ogrodzie, to mówiła, że doszło. Ona tak ze wszystkimi - 50-letniego sąsiada też ma zaproszonego w znajomych na fejsie, nie krępowała się z niczym. Półtora miesiąca później jej rodzice znaleźli inne mieszkanie i przeprowadzili się.

Ogólnie cały ten opis po to, by pokazać, że gdy była dzieckiem, to byłem traktowany przez nią jak normalny człowiek. Ja wprawdzie się trochę skompromitowałem brakiem portali społecznościowych, co ukazywało dość jaskrawie moją aspołeczność, ale mimo to do końca mi się kłaniała.

Wczoraj natomiast doznałem szoku, gdy zobaczyłem ją z chłopakiem. W sensie ten szok nie dlatego, że szła z chłopakiem, ale po prostu byłem zaskoczony tym, co ona tu robi, bo ona teraz chyba studiuje w wojewódzkim, a nawet biorąc pod uwagę, że ma teraz wakacje, to z tego, co wiem, to te kilka lat temu wyprowadziła się do innej dzielnicy - o ile tak to można nazwać - miasta. Zatem z tymi rejonami nawet nie jest jakoś bardzo mocno związana, mieszkała tu dosłownie kilkanaście miesięcy.

W każdym razie pewnie nie będzie to dla nikogo szokiem, że mimo iż minęli mnie o kilkadziesiąt centymetrów, to mi się nie ukłoniła. I nie ma co cope'ować, że wstydziła się mówić dzień dobry przy swoim chłopaku, bo sąsiadom, nad którymi mieszkała i którzy też byli wtedy na ulicy, już normalnie powiedziała.

**Znów poczułem się, jakbym miał jakąś niewidzialną ścianę przed sobą. I za tą ścianą wszyscy się socjalizują, łatwo nawiązują znajomości, relacje, a ja koniec końców zawsze się od niej odbijam, nie mogąc wejść w ten świat. Nawet na tyle, by chociaż być traktowany na równi z całą resztą.**

Wspominałem wielokrotnie, że akurat mam wokół siebie pełno takiego (około-nastoletniego) sąsiedztwa i jak na złość nic się nie zgadza z kołpiarskimi teoriami tagowych radykałów głoszących pierdyliard procent przegrywów w społeczeństwie - wszyscy dokoła to normictwo. Mieszka bezpośrednio koło mnie dwóch piętnastolatków - jeden chłopak, drugi dziewczyna, wszystko z nimi OK. Ten jeden dwa lata temu przyprowadzał jej koleżankę, pisałem zresztą o tym, teraz też ma laskę, chodzi do naszego liceum i jest dynamiczny. BTW - nawet polajkował profilowe tej laski, o której piszę, mimo że jest o niego o 4 lata starsza (nie wiem, czym musieliby mnie nafaszerować, żebym odważył się jako 15-latek dać serduszkowego lajka całkiem atrakcyjnej dziewiętnastce - niechaj to będzie dowód na jego dynaminę).

Wszyscy wokół dobrze sobie radzą, część uczy się w powiatowym/dalej, część bierze już jakieś dorywcze prace, a co do bohaterki opowieści, to z jej przebojowością można być pewnym, że będzie miała fajne życie. Nie będzie wielkim ryzykiem stwierdzenie, że u niej przez jeden rok życia uzbiera się więcej fajnych momentów, niż u mnie przez lat 34. Stary chłop moggowany jest zaradnością i social skillami przez nastolatków), a sam nawet za rękę nie trzymał. To nie pierwsza taka sytuacja (rok temu pisałem o 15-letniej sąsiadce mającej chłopaka), ale mimo upływu lat za każdym razem uderza ona tak samo, a kto wie, czy nie jeszcze mocniej. To w sumie tyle.

#przegrywpo30tce #przegryw
  • 5
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

Nie będzie wielkim ryzykiem stwierdzenie, że u niej przez jeden rok życia uzbiera się więcej fajnych momentów, niż u mnie przez lat 34. Stary chłop moggowany jest zaradnością i social skillami przez nastolatków), a sam nawet za rękę nie trzymał.


@soyunmago: Ehhhh.... brutalne, ale prawdziwe.
Nieeee...
BRUTALNE, WIĘC PRAWDZIWE!

N A T U R A
  • Odpowiedz
Ja wprawdzie się trochę skompromitowałem brakiem portali społecznościowych


@soyunmago: pamiętam jak dziś gdy na początku 1 klasy zawodówki podeszła do mnie przewodnicząca klasy i zapytała mnie o fb bo nie mogła znaleźć mojego profilu a tworzyli jakąś klasową grupę. Wstyd mi było powiedzieć że nie mam fb i powiedziałem że jak ona nie może mnie znaleźć to sam ją później dodam. Potem jej unikałem, a z czasem gdy wyszło jakim
  • Odpowiedz
  • 1
Potem jej unikałem, a z czasem gdy wyszło jakim nieprzystosowanym do życia w grupie dziwadłem jestem to już pewnie mieli w------e na moją obecność w tej grupie. Kompromitacja podludzkiego cwela.


@Sandevistan: ja wtedy próbowałem cope'ować, że po prostu uzna, że nie mam żadnych takich kont, jak wielu dorosłych ze starszego pokolenia. I że skoro ona miała wtedy 13 lat, a ja 28, to mnie przyłączy jakoś w myślach do tych
  • Odpowiedz