Wpis z mikrobloga

Widzę w internecie już któryś raz z kolei problem pod tytułem "jak się rozliczać z własnym mężem/własną żoną" i naszło mnie na przemyślenia, że to jest strasznie smutne, że ludzie sobie nie ufają i marnują tyle energii byle tylko było "sprawiedliwie", "po równo", a tak naprawdę byle tylko czasem nie dać od siebie więcej niż druga strona, byle na tym nie stracić. Jak ma na tym fundamencie rozwinąć się zdrowa i długotrwała relacja? Przecież potem dowolny problem (utrata pracy, jakiś większy niespodziwany wydatek itd.) urasta do kryzysu "bo ja zarabiam wystarczająco, a Tobie nie wystarczy i to Twój problem". Szczerze dziwię się czasem, że ludziom się chce tak z wszystkiego rozliczać i dzielić na "moje" i "twoje". W związku nieformalnym to może jeszcze rozumiem, bo to ma się te osobne majątki, chociaż jeśli to długotrwały związek bez planu na ślub, to też jak dla mnie niepotrzebne takie rozliczanie wszystkiego co do złotówki. No ale spotkałam się z sytuacją, gdzie kobieta "musi zapłacić tą kartą a nie inną, bo ta jest do jej konta, tamta jest do drugiego wspólnego i potem by musiała przelać z jednego na drugie"... Jak się ludziom chce tak żyć i wiecznie rozliczenia robić? Zastanawiam się na ile taki podział finansów w małżeństwie bez intercyzy jest popularny. A potem się dziwimy, że ludzie nie umieją w stałe relacje i się rozwodzą, kiedy pieniądz jest ważniejszy od relacji. Przykro.

#zwiazki #rozowepaski #niebieskiepaski #gownowpis
  • 21
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

@Krolowa_Nauk ale zdajesz sobie sprawę że to bez różnicy czy masz 1 konto wspólne czy 1 wspólne na tylko bieżące wspólne wydatki i 2 osobne konta na prywatne wydatki to też trzeba się komunikować co do strategii wydawania pieniędzy na wspólne rzeczy. To trochę tak jakby para co ma wszystko super wspólne i parą co się rozlicza co do złotówki bo tak lubi i tak szły w tym samym kierunku tylko
  • Odpowiedz