@WirtuozPrzegrywu: choć nie mam tego w zwyczaju to ja jednak przeczytałem i teraz będę miał wyrzuty sumienia, że nie zrobiłem nic aby powstrzymać @essos od samobója. Wspomina że o tym myśli mniej więcej w połowie teksu
Jestem na totalnym rozdrozu i nic nie wiem. Osatnio jeszcze coraz czesciej mysle o jakims "cywilizowanuym" samobjstwei zeby tylko cos połknąc i zakocnyc to wszystko, tylo bez jakichs escesow, po cichu. Ale nawet tutaj sobie mysle ze moze głupio bo malo osob przyjdzie na pogrzeb". To cale "moze głupio", czy z
@essos: Tez matka sie zawsze bala co ludzie pomysla i niestety w jakims stopniu to przeszlo na mnie. Byla nadopiekuncza i nie pozwalala nic robic, bo sobie zrobie krzywde. Nieobecny ojciec z dda - chodzil do pracy, a pozniej wszystko wokol domu ogarnial sam, bo ja oczywiscie zepsuje.
Nie chodzilem do przedszkola, bo chorowalem. W szkole bykowanie prawie od samego poczatku. Najgorzej w gimnazjum. Jakims cudem dostalem sie do dobrego
@essos: Nie chce mi się tego czytać, ale odpowiadając na tytułowe pytanie, myślę, że mieszkanie na zadupiu było kluczowym czynnikiem mojego przegrywu. Zwłaszcza że nie mam dynamicznego charakteru i nie miałem wielkiego parcia na kontakty towarzyskie. To kombo okazało się zabójcze. Gdybym tylko za dzieciaka mieszkał w mieście, albo chociaż na prawdziwej wsi ze społecznością, a nie na zadupiu z dala od wszystkiego, byłbym zupełnie innym człowiekiem.
Chciałbym znowu należeć do jakiejś grupki znajomych i móc się co jakiś czas spotykać tak po prostu żeby wyjść, pograć w plejstejszyn albo pograc sobie w majnkampfa. Czemu dorosłość jest taka samotna
@essos: @WirtuozPrzegrywu o tu
Nie chodzilem do przedszkola, bo chorowalem. W szkole bykowanie prawie od samego poczatku. Najgorzej w gimnazjum. Jakims cudem dostalem sie do dobrego