Wpis z mikrobloga

Tak sobie myślałam o sprawie z WuDwaKa i doszłam do wniosku, że jest teraz jakaś epidemia samotności. I nie chodzi o hasztag przegryw, bo i na innych social media widziałam poruszaną tę kwestię. I nie wiem, czy to zawsze tak było i teraz ludzie o tym mówią, czy faktycznie coś jest na rzeczy. Mam wrażenie, że każdy patrzy tylko na siebie i z jakiegoś nieświadomego strachu #!$%@? przed innymi. Znajomości są takie płytkie, tylko w pracy albo na uczelni, a poza już nie.
I jest wielu mirków, którzy się tutaj zatracają, w tym ja kiedyś i shit znowu idziemy tutaj teraz. Wielu którzy znajomości zawierają tylko na wykopie i rzadko przechodzą irl i to jest ich cały świat.
#depresja #samotnosc #przemyslenia
  • 92
  • Odpowiedz
@2Girls_1Cup: ja myślę, że to nie wygoda jest problemem, ale przebodźcowanie. Ludzie mają przy sobie telefon 24h na dobę. Przegadając internet w parę minut dostajesz więcej informacji niż ludzie kiedyś w tydzień (jesli czytali gazety, jak nie to pewnie i w rok). Większość to głupoty ale i tak mózg to musi przetworzyć.

Do tego każdy kto napisze maila lub SMS oczekuje odpowiedzi w kilka sekund. Tak naprawdę każdy z nas jest
  • Odpowiedz
@njdnsjdnjs: Raczej wiecej sie o tym gada niz kiedyś. Teraz znacznie łatwiej nawiazywac kontakt, szczegolnie jesli ktos pochodzi z duzego miasta. A on pochodził?
  • Odpowiedz
@njdnsjdnjs: Tak, mamy na świecie epidemie samotności i zbiera ona swoje żniwo. Przez lata wmawiano ludziom, że społeczność i otoczenie się nie liczy, że przecież indywidualizm jest super. A właśnie, że nie jest. Człowiek, bez znaczenia jak wykształcony i oświecony, nadal jest tylko zwierzęciem. Co ważne, zwierzęciem stadnym. Ludzie potrzebują kontaktu z innymi, życia w społeczeństwie, więzi.

I o ile na zachodzie dzieje się tak od bardzo dawna, tak u nas
  • Odpowiedz
@njdnsjdnjs: Było wałkowane wiele razy z czego to wynika, głównie aplikacje randkowe zniszczyły rynek pod kątem matrymonialnym, a social media i ogólnie rozwój komunikatorów sprawił że dużo osób zostaje w sieci
  • Odpowiedz
@njdnsjdnjs: Zgadzam sie w pleni, od czasow pandemii u mnie jest mocny zjazd. Jestem mocno wpatrzony w siebie, nie zadaje sie z ludzmi bo nie widze zeby oni tez chcieli. Czesto trzeba ich na sile wyciagac a to mnie zniecheca. Kiedys bylo inaczej, bardziej kolorowo. #!$%@?, zyje mi sie najlepiej od zawsze, mam super sytuacje zawodowa, mam swietne perspektywy, ale tak jakos moj zapal do zycia przygasl. Nic mnie juz tak
  • Odpowiedz
@njdnsjdnjs: Dawniej też nie było takich rozjazdów. Kiedyś jak się urodziłeś w danym mieście to znajomi też gdzieś tam w okolicy mieszkali, przez co długoletnie znajomości się nie kończyły. Zawsze dało radę się złapać. A teraz? Jeden po średniej wyjedzie do Gdańska, drugi do Warszawy, trzeci Poznań, po studiach też każdy w swoją stronę, a jeszcze gorzej jak też się rozjadą na dalsze miejscowości. Niby odległości są mniejsze przez lepszy transport,
  • Odpowiedz
W czasach naszych starych na pewno czegoś takiego nie było bo gdyby było to by nas na świcie nie było. Dawniej ludzie się integrowali w prawdziwym świecie bo nie było internetu i mediów społecznościowych.


@Larsberg: no poza tymi, co się nie integrowali, nie rozmnożyli i wyhuśtali gdzieś w stodole albo na innym żyrandolu

problem z internetem i mediami daje ludziom złudzenie kontaktu - można mieć wielu znajomych w gierkach, pisać z
  • Odpowiedz
@njdnsjdnjs: erozja więzi społecznych jest przyspieszana przez social media - rak w postaci fb, tiktoka, twittera, insta i innych swoje piętno już zostawił. Moje pokolenie jeszcze pamięta Naszą Klasę - co ciekawe to faktycznie był nieraz motywator do odnowienia wielu znajomości, ale po jakimś czasie nagle sporo osób kasowało konta, czy szukało czegoś innego.

W socialkach jeszcze jest efekt fałszywości - sztucznie budowanego obrazu doskonałego życia, które tak naprawdę nie istnieje
  • Odpowiedz
Tak sobie myślałam o sprawie z WuDwaKa i doszłam do wniosku, że jest teraz jakaś epidemia samotności. I nie chodzi o hasztag przegryw, bo i na innych social media widziałam poruszaną tę kwestię. I nie wiem, czy to zawsze tak było i teraz ludzie o tym mówią, czy faktycznie coś jest na rzeczy. Mam wrażenie, że każdy patrzy tylko na siebie i z jakiegoś nieświadomego strachu #!$%@? przed innymi. Znajomości są takie
  • Odpowiedz
@njdnsjdnjs: Myślę, że kolejne osoby będą tylko potwierdzać, że jest tak jak mówisz jeśli ich ta sytuacja dotyczy, ale prawda jest taka, że znajomości można nawiązać wszędzie. Jak jest się w miarę otwartą osobą, to nietrudno trafić na podobne do siebie osoby i nawiązać w ten sposób nowe znajomości.
  • Odpowiedz
@njdnsjdnjs: nie zgadzam się z tym że pandemia DO DZIŚ ma niby wpływ na większe zamknięcie ludzi. Mój prime jeśli chodzi o życie towarzyskie przypada chyba na ostatnie 2,5 roku, w barach, klubach i innych lokalach gastronomicznych ludzi też jest pełno. Fakt, stare znajomości ze szkoły, z podwórka czy studiów często się rozpadają z przyczyn naturalnych. Gorzej niestety jest na rynku matrymonialnym, ze względu na popularność portali społecznościowych i przede wszystkim
  • Odpowiedz
@njdnsjdnjs W pełni się z tobą zgadzam. Ja np jestem zmęczony wszechobecnym ghostingiem czy to w grupach studenckich czy w dyskusjach gdzie o coś pytam czy kiedyś na tinderze.

Od siebie polecam tekst utworu "strangers" z zeszłego roku. Fajnie opisuje współczesne młode pokolenie i to co dzieje się na tinderze.
  • Odpowiedz
@nika_blue: Ty to nazywasz przebodzcowaniem - ładnie nazwany termin, problemu który sami sobie stworzyliśmy. Ja to nazwę nadal po imieniu czyli słabość pokolenia wychowanego w myśli bezstresowej. Ci z nich którzy teraz zostali rodzicami nie potrafili bądź nie chcieli (bo mają św. spokój, bo dziecko jest zajęte) elementarnych zasad higieny (psychicznej) przy używaniu komórek, komputerów, czy wpojeniu im nawet elementarnego etosu (ąby nie przechodzić np. przez przejście dla pieszych gapiąc się
  • Odpowiedz