Wpis z mikrobloga

✨️ Obserwuj #mirkoanonim
Mireczki, Węgierki

chciałabym się pożalić, ale nie mam do kogo..
Bardzo prawdopodobne, że nie spotkam się tu ze zrozumieniem, ale chociaż zrzucę z siebie ten ciężar. A może znajdzie się ktoś na tyle uprzejmy by mi doradzić lub wesprzeć dobrym (i jak bardzo w tych okolicznościach potrzebnym) słowem.

Niestety nie bardzo wiem od czego zacząć. TLDR zamieszczę na końcu.

W tym roku urodziłam nasze wyczekane, przez nas oboje chciane dziecko. Poród z powodu komplikacji zakończył się nagłym cesarskim cięciem.
W tej całej historii jest to o tyle ważne, że właśnie ten zabieg spowodował szereg innych dolegliwości, przez które musiałam ponownie trafić do szpitala, a opieka nad dziećmi sprawiała i (choć minęło kilka miesięcy) nadal przy większej aktywności sprawia mi trudność.

Po porodzie, gdy ja mimo bolesnych komplikacji poporodowych, zajmowałam się dziećmi - mój mąż razem (nawet nie z przyjaciółmi) z kolegami "planował" zimowy wyjazd w góry. W końcu to jego pasja!

Nie mam nic przeciwko jego wyjazdom, choć uważam to za głęboko niesprawiedliwe, że ja od lata dosłownie utknęłam w domu z dziećmi (tak jak już kilkakrotnie wspomniałam wyżej, jest to po części związane z niepożądanymi konsekwencjami porodu). W czterech ścianach. I to dzień w dzień sama. Mąż jest albo w pracy, albo na budowie (domu, który nota bene jest tylko jego).

Rozumiem i szanuję go za trud jaki w to wszystko wkłada. Staram się dbać o niego najlepiej jak potrafię, ale każda moja prośba żeby spędził ze mną trochę czasu jest olewana. Bo przecież przez ten jeden dzień ze mną on mógłby zrobić milion innych rzeczy na budowie (́︿̀) A ja też jestem tylko człowiekiem i potrzebuję bliskości, wsparcia.

No i wyjazd.. Bo głównie o to chodzi.
Tak starannie planowany, a ukrywany przede mną. O tym, że wyjazd jest faktycznie zaplanowany dowiedziałam się mniej więcej miesiąc przed. Żadnych szczegółów, sucha informacja, że wyjazd będzie. Na moje pytania raczej odpowiadał wymijająco.

Jeszcze we wrześniu umówiłam się do kosmetyczki - Mirabelki mnie zrozumieją - chciałam chociaż RAZ wyjść z domu i zrobić coś dla siebie. Coś, żeby ładnie wyglądać, bo po porodzie ciężko znaleźć wolną chwilę żeby porządnie o siebie zadbać.

I przy okazji rozmowy o wizycie u kosmetyczki okazało się, że wtedy właśnie mój mąż będzie na wyjeździe.. Trudno, kosmetyczkę mogę przecież przełożyć.. (na połowę lutego :( głównym problemem jest opieka nad dziećmi, oprócz męża nie mam ich z kim zostawić)
Ale, sam pobyt męża na stoku miał wynieść 5 dni. Sam pobyt.. Bo przedwczoraj dowiedziałam się, że tak naprawdę nie będzie go ponad 8 dni - razem z dojazdami.

Jedzie za granicę, tysiąc kilometrów stąd, na ponad 8 dni. Zostawiając mnie na wypozdowie, z ograniczoną mobilnością. Z zerową możliwością wyjścia z domu - niemowlak nie daje się zapakować do wózka (kto ma bombelki ten wie), zresztą przez wspomniany poród nie daje rady pchać tego przeklętego wózka, do tego przez zaspy i śniegi.

Jeszcze raz podkreślam, nie bronię mu wyjazdu. Ale uważam, że skoro jestem jego żoną powinien był ze mną to wszystko przedyskutować.
Uważam tak daleki i długi wyjazd za bardzo niesprawiedliwy. Nie rozumiem, dlaczego dla mnie nie ma czasu - bo mógłby robić tysiące innych rzeczy - a dla kolegów bierze bez problemu urlop. A przed i po urlopie? Praca.

Ja nie mam możliwości wyjścia nawet do sklepu. Muszę wcześniej go poprosić, spieszyć się żeby przypadkiem dzieci nie zostały beze mnie zbyt długo :(

Co mam robić, kochani? Bardzo mnie to wszystko boli. Bardzo.
Z trudem, ale powiedziałam mu o swoich uczuciach.. Coś tam wspomniał, że "może" nie pojedzie. Ale nie rozwinął tematu, nie podniósł go w kolejnych dniach.

Do wyjazdu zostało 3 dni... :(

TLDR; mąż bez przedyskutowania ze mną wyjeżdża z kolegami na ponad 8 dni za granicę w góry, zostawia mnie z dziećmi w #!$%@? z zerową możliwością wyjścia z domu, dla mnie nie może wziąć ani jednego dnia wolnego, ale dla kolegów (nawet nie przyjaciół) bierze urlop na tak długo, co robić?

#zwiazki #rozowepaski #niebieskiepaski #zalesie



· Akcje: Odpowiedz anonimowo · Więcej szczegółów
· Zaakceptował: mkarweta
· Autor wpisu pozostał anonimowy dzięki Mirko Anonim

  • 22
Ale, sam pobyt męża na stoku miał wynieść 5 dni. Sam pobyt.. Bo przedwczoraj dowiedziałam się, że tak naprawdę nie będzie go ponad 8 dni - razem z dojazdami.


Jedzie za granicę, tysiąc kilometrów stąd, na ponad 8 dni. Zostawiając mnie na wypozdowie, z ograniczoną mobilnością.


@mirko_anonim: Na jeden dzień, weekend to jeszcze bym zrozumiał ale na cały tydzień to trochę jakby zrobił sobie wakacje, nie zabrał Ciebie i zostawił jeszcze
@mirko_anonim: tak tylko uporządkowuję sobie fakty,

W tym roku urodziłam nasze wyczekane, przez nas oboje chciane dziecko


zajmowałam się dziećmi

głównym problemem jest opieka nad dziećmi

spieszyć się żeby przypadkiem dzieci nie zostały beze mnie

zostawia mnie z dziećmi


czyli te wcześniejsze dzieci, to wasze, czy twoje z poprzedniego związku?
@mirko_anonim: mówisz raz niemowlak, raz dzieci... Jeśli to nie pierwszy poród i wcześniej też zostawiał Cię bez pomocy to trochę się na własne życzenie wdupiłaś, bo wiedziałaś jaki on jest.
Z każdej innej strony typ to samolubny dupek i nie nadaje się na głowę rodziny.
Masz możliwość ściągnięcia chociaż na weekend sobie kogoś do pomocy? #!$%@? się sama przez 8 dni.
@mirko_anonim: raz piszesz wyczekane dziecko, a potem się okazuje że dzieci jest kilka?
bait?
no załóżmy że tak, ale co bym odpowiedział dziewczynie która urodziła dziecko w takiej sytuacji

to że on buduje sobie swój dom na swojej działce i poświęca swój czas a dzieckiem sie nie zajmuje - to od razu idziesz do sądu, stwierdzasz brak pożycia, dostajesz 2k aliementów, od nowego roku 800+, wracasz do mamy z 2.8k dochodu
@mirko_anonim: Jesteś matką, powinnaś dawać przykład swoim dzieciom i uczyć ich relacji międzyludzkich, a nie potrafisz rozmawiać z własnym mężem. Koleś ma małe dziecko w domu i wymęczoną żonę, jakikolwiek wyjazd w tej sytuacji jest absurdalny i nieodpowiedzialny, ale to ty powinnaś umieć to przekazać i wyegzekwować. Póki co brzmi jakbyś zrobiła sobie dziecko z kimś, z kim się boisz nawet szczerze porozmawiać.
Oboje mamy dzieci z poprzednich małżeństw oraz jedno wspólne - niemowlę.


@mirko_anonim: ok, skoro już mam jasność. Do budowy bym się nie czepiał, przerabiałem to i mój różowy też się mnie za to czepiał ze ja cały tydzień po pracy na budowie a ona sama z dziećmi, ale z mojego punktu widzenia to miało działać tak, że czym szybciej skończę, tym szybciej razem będziemy mieszkać w nowym domu na swoim, z
@mirko_anonim no nie za fajna sytuacja. A jakaś rodzina, znajomi coś? Masz jakąkolwiek sieć społeczną? Facet nie brzmi za dobrze, ale w sumie po jednym poście to trudno cokolwiek powiedzieć. Jeśli miałabym coś radzić to poszukać koleżanek, na Fejsie są różne grupy dla babeczek, może odezwać się do jakichś starych znajomych. Może jeśli masz na to piniondz wykosztować się na opiekunkę chociaż na jeden dzień. A jak pan mąż wróci powiedzieć, że
@mirko_anonim: nie wyobrażam sobie takiej sytuacji nawet, typ w ogóle ma jakąś więź z tymi dziećmi? Czy to tylko taki ojciec na papierze, kiedyś był, ktoś go tam raz widział i tyle? Parę razy bym mu zrobiła niespodziankę typu wchodzi do domu a ja wychodzę i radź sobie. Ja bym nie dopuściła do tego wyjazdu, chyba go pogięło lekko. Albo niech jedzie, ale po powrocie ty spadasz do sanatorium na tydzień.