Wpis z mikrobloga

@drogba90: zasadniczo to chyba nigdy nic z pracy nie kradłem (chyba, że by liczyć jakieś pierdoły jak długopisy czy garść jednorazowych rękawiczek) za jednym wyjątkiem - jak pracowałem na stoczni. Na stoczni lewiznę klepią praktycznie wszyscy, kradnie się co się da, od paliw i beczek z gazami przez narzędzia, aż po blisko 1000kg zwoje kabla (serio, była taka sytuacja, że znikła całą rolka miedzianego kabla o przekroju jak moje przedramię -
@drogba90: Nie zawsze wszystko jest czarno- białe. Sam pracuję w firmie w której robimy meble z prawdziwego drewna, a nie sklejki. I odpady z produkcji są wyrzucane do kontenera, do utylizacji za który firma płaci. I po ludzku zagadaliśmy z kierownictwem, czy takich lepszych desek albo czasem całych płyt ze sklejki na których to drewno przyjeżdża, czy jak pracownicy chcą czy mogą to zabrać. Tylko to nie są jakieś ilości handlowe,