Aktywne Wpisy
ZenujacaDoomerka +426
Żadna kobieta urodzona po 1993 nie umie gotować, znają tylko McDonald, ładowanie telefonu,"twerkowanie", biseksualizm, jedzenie ostrych chrupkow, kłamanie
mirko_anonim +13
✨️ Obserwuj #mirkoanonim
Myślicie, że to już red falga z chlaniem?
- 32 lvl, staż 15 lat
- ALT 150 czyli prawie 4x ponad normę (norma to 40)
- AST, ALP, GGTP, bilirubina ponad normę ale niewiele, praktycznie na granicy
- sranie na żółto po melanżach, w tym incydent kałowy na baletach (w pełni przytomny)
- usg jamy brzusznej ok tylko stłuszczenie wątroby z obszarami hyposteatozy w okolicy loży pęcherzyka
Badania robione
Myślicie, że to już red falga z chlaniem?
- 32 lvl, staż 15 lat
- ALT 150 czyli prawie 4x ponad normę (norma to 40)
- AST, ALP, GGTP, bilirubina ponad normę ale niewiele, praktycznie na granicy
- sranie na żółto po melanżach, w tym incydent kałowy na baletach (w pełni przytomny)
- usg jamy brzusznej ok tylko stłuszczenie wątroby z obszarami hyposteatozy w okolicy loży pęcherzyka
Badania robione
Obecny system biletowy nie zachęca do jeżdżenia komunikacją publiczną, gdy ma się samochód.
Wszyscy o tym mówią, że dobre dla środowiska jest korzystanie z komunikacji, jeśli nie musisz z samochodu. Ale nie da się!
Zazwyczaj jest tak:
- Nie masz samochodu. Kupujesz kwartalną kartę miejską i wszędzie jeździsz komunikacją ("za darmo" nieważne gdzie i ile).
- Czasem przydałby ci się samochód, żeby pojechać tam gdzie komunikacja jest słaba.
- Kupujesz samochód. Jeździsz tam gdzie miałeś potrzebę.
- Ale teraz nie opłaca się mieć karty miejskiej.
- Jeździsz samochodem coraz więcej. Również w te miejsca gdzie jest dobra komunikacja.
- Nie opłaca się kupować pojedynczych biletów. Taniej i lepiej samochodem. Mimo tego że w centrum korki i płatne parkingi.
Gdyby tak system biletowy był inny, żeby zachęcało do przesiadki z samochodu do komunikacji, to ludzie by korzystali.
Nie mówię, żeby komunikacja była darmowa (bo i tak wszyscy zapłacą z podatków). Ale obecnie masz dwa wyjścia:
- bilet kwartalny, jeździsz tylko komunikacją, samochodem prawie wcale,
- bilety pojedyncze, jeździsz głównie samochodem, komunikacją tylko wtedy gdy nie możesz samochodem.
Gdyby była jakaś opcja wykupienia takiego biletu, żeby opłacało się jeździć komunikacją bardziej niż samochodem, to wszyscy by na tym skorzystali.
Nie wiem jak dokładnie. Może jakiś tańszy bilet kwartalny, ale z limitem przejazdów? Jest tylu specjalistów, można by coś wymyślić.
Znacząco by to odciążyło środowisko, lepsze powietrze, mniej korków (lepiej dla tych co muszą samochodem), tańsza komunikacja (więcej osób by płaciło).
Kwestia indywidualna i nastawienia.
Mieszkając w default city i mając auto to w ogóle go nie ruszałem, chyba że na duże zakupy spożywcze lub jak musiałem do biura się udać. A nie miałem kwartalnego, kupowałem jednorazowki, bo nadal miesięczny czy tym bardziej kwartalny mi się nie opłacał.
Według mnie głównie rozchodzi się o jakość komunikacji i połączeń - jeśli te jest dobre to ludzie
Do tego dochodzi kwestia, że jak mam gdzieś dojechać 2-3 przystanki to aż mnie cebula skręca, że muszę kupić 20 minutowy bilet. Więc albo jadę na gapę, albo dojeżdża samochodem (jak jest po godzinach szczytu). Tak było jak mieszkałem na Ursynowie i większość spraw ogarniałem w obrębie Ursynowa i
@vealen0: właśnie o to chodzi, że długi się nie opłaca, więc musisz brać jednorazówki. I jeśli za taką samą cenę masz wybór: ekologiczna komunikacja lub wygodny i kilka minut szybszy samochód, to dla wielu osób wybór jest prosty. Oczywiście zależy od mentalności, ale według mnie walka tym poprzez próbę zmiany mentalności (żeby każdy myślał o
@mk321: mnie tam nie zachęca ruch samochodowy w mieście, za to do zbiorkomu zachęcały mnie niesamowicie buspasy i dobra siatka połączeń. Miałem w Warszawie samochód, korzystałem z niego głównie w weekendy, ale na co dzień w życiu bym się nie przesiadł do niego i nie dojeżdżałbym do pracy, bo to szkoda życia. A z drugiej strony 250 zł
@Precypitat: a jeśli by skasowali/zmienili połączenie, którym jeździłeś lub zmienililbyś pracę i dojazd komunikacją zajmowałyby 5 min dłużej niż samochodem? A 10 min? A 15 min? To pół godziny dziennie. Nadal byś się nie przesiadł do samochodu? Szkoda tracić życia.
@Precypitat: dużo, jeśli
kolejny argument to wolność- po pracy mogę sobie luźno podjechać gdzie chce, przejsc po mieście, wyskoczyć do
Mimo, że mam metro prawie pod nosem.
Kwestia połączenia i lub przyzwyczajeń.
Zgadzam się, dodatkowo dochodzi relatywność.
Mieszkając w wawie nawet pracując i nie mając znizek wybierałem zbiorkom. Swoją drogą najlepszy jaki doświadczyłem w Polsce. Korki były dla mnie zbyt duże.
Teraz się przeprowadziłem do KRK I nie dość ze tutaj zbiorkom mocno kuleje względem wwa - autobusu