✨️ Obserwuj #mirkoanonim Cześć! Ostatnimi czasy pojawiło się kilka takich wpisów, ale w sumie dotyczyły małżeństw lub małżeństw z dzieckiem, co zapewne trochę bardziej komplikuje sytuację.
Jestem z dziewczyną od 5 lat, od roku obserwuję coraz mniejsze zaangażowanie w związku z jej strony (mieszkamy razem od 4 lat). Dostaję co jakiś czas szpileczki, że nie kupuje jej kwiatów, prezentów, że nie organizuję wyjść na kolacje… Nie zgadzam się z tym, że nie wychodzę z inicjatywą, natomiast ona nigdy nie ma siły, jeżeli zaproponowana przeze mnie aktywność nie spowoduje sraczki z zazdrości na instagramie u koleżanek.
Piorę, gotuję, sprzątam, robię zakupy i może czasem usłyszę dziękuję, jak zauważy, że coś się zmieniło zanim wstała. Po prostu szlag mnie trafia jak ktoś prokrastynuje i coś odkłada w czasie. Dodam, że ona też pracuje i nawet jak wcześniej wróci, to i tak ja muszę zapierdzielać wyrzucić śmieci czy zrobić sobie obiad.
Chyba nie muszę wspominać, że dla mnie nie zrobiła nic miłego od nie pamiętam kiedy, nic co sprawiłoby mi radość. Ewentualnie wyjście do kina na film, który chciała obejrzeć, więc oberwało mi się zaproszeniem na randkę xd
Nie wiem też czy każda kobieta tak ma, ale obecność samochodu traktuje jak benefit należny kobiecie. Dupkę wozić lubi, ale partycypować w kosztach to już niekoniecznie - nawet symbolicznie raz na ruski rok.
Jest atrakcyjna, ja również sobie nie mam nic sobie do zarzucenia jeśli chodzi o fizyczność (nie ma mowy o żadnym bebzonie czy braku higieny). Natomiast podarowałem jej kilka kompletów bielizny i uwaga: ubrała je zaledwie raz. Jak ja nie kupię, to mogę zapomnieć o tym, że będę mógł nacieszyć oko, bowiem ona nie poczuwa się do tego, że powinna inwestować w wygląd dla swojego mężczyzny.
Kolejny aspekt, to seks. Jak już tutaj dotarliście, to pewnie już się domyślacie, że jest kaplica. Zero spontaniczności jak dawniej, zero czułości - jak za karę i jak cokolwiek zainicjuję, to później w trakcie tego #!$%@? żałuję. Położy się jak kłoda, dojdzie kilka razy z pingwinkiem, ja się namacham i nawet nie mam z tego żadnej przyjemności. Po prostu w trakcie seksu mam myśli, że mogłem w ogóle się nie odzywać i pójść ręką zbić ciśnienie.
Czuję się w tym związku pokrzywdzony, po prostu. Rozmawiałem z nią o tym kilkukrotnie, ale nic to nie daje.
Tak jak się teraz rozpisałem, to nasuwa mi się dość oczywiste rozwiązanie tej sprawy. Dzięki za przeczytanie.
Cześć! Ostatnimi czasy pojawiło się kilka takich wpisów, ale w sumie dotyczyły małżeństw lub małżeństw z dzieckiem, co zapewne trochę bardziej komplikuje sytuację.
Jestem z dziewczyną od 5 lat, od roku obserwuję coraz mniejsze zaangażowanie w związku z jej strony (mieszkamy razem od 4 lat). Dostaję co jakiś czas szpileczki, że nie kupuje jej kwiatów, prezentów, że nie organizuję wyjść na kolacje… Nie zgadzam się z tym, że nie wychodzę z inicjatywą, natomiast ona nigdy nie ma siły, jeżeli zaproponowana przeze mnie aktywność nie spowoduje sraczki z zazdrości na instagramie u koleżanek.
Piorę, gotuję, sprzątam, robię zakupy i może czasem usłyszę dziękuję, jak zauważy, że coś się zmieniło zanim wstała. Po prostu szlag mnie trafia jak ktoś prokrastynuje i coś odkłada w czasie. Dodam, że ona też pracuje i nawet jak wcześniej wróci, to i tak ja muszę zapierdzielać wyrzucić śmieci czy zrobić sobie obiad.
Chyba nie muszę wspominać, że dla mnie nie zrobiła nic miłego od nie pamiętam kiedy, nic co sprawiłoby mi radość. Ewentualnie wyjście do kina na film, który chciała obejrzeć, więc oberwało mi się zaproszeniem na randkę xd
Nie wiem też czy każda kobieta tak ma, ale obecność samochodu traktuje jak benefit należny kobiecie. Dupkę wozić lubi, ale partycypować w kosztach to już niekoniecznie - nawet symbolicznie raz na ruski rok.
Jest atrakcyjna, ja również sobie nie mam nic sobie do zarzucenia jeśli chodzi o fizyczność (nie ma mowy o żadnym bebzonie czy braku higieny). Natomiast podarowałem jej kilka kompletów bielizny i uwaga: ubrała je zaledwie raz. Jak ja nie kupię, to mogę zapomnieć o tym, że będę mógł nacieszyć oko, bowiem ona nie poczuwa się do tego, że powinna inwestować w wygląd dla swojego mężczyzny.
Kolejny aspekt, to seks. Jak już tutaj dotarliście, to pewnie już się domyślacie, że jest kaplica. Zero spontaniczności jak dawniej, zero czułości - jak za karę i jak cokolwiek zainicjuję, to później w trakcie tego #!$%@? żałuję. Położy się jak kłoda, dojdzie kilka razy z pingwinkiem, ja się namacham i nawet nie mam z tego żadnej przyjemności. Po prostu w trakcie seksu mam myśli, że mogłem w ogóle się nie odzywać i pójść ręką zbić ciśnienie.
Czuję się w tym związku pokrzywdzony, po prostu. Rozmawiałem z nią o tym kilkukrotnie, ale nic to nie daje.
Tak jak się teraz rozpisałem, to nasuwa mi się dość oczywiste rozwiązanie tej sprawy. Dzięki za przeczytanie.
#zwiazki #seks #zalesie
─────────────────────
· Akcje: Odpowiedz anonimowo · Więcej szczegółów
· Zaakceptował: RamtamtamSi
· Autor wpisu pozostał anonimowy dzięki Mirko Anonim