Wpis z mikrobloga

@Volantie: raczej bez dramatu. Teraz większość rozmów zdalnie. Zawsze łatwiej jest ukryć zdenerwowanie w wideokonferencji. Miałem za to sporo przeciwieństw "zestresowania". Dużo widziałem cwaniaków. Często ludzie chcieli presją wymóc, żebym składał jakieś obietnice na "teraz", rozłączali się po niewygodnym pytaniu, czy wymigiwali się od odpowiedzi na pytanie techniczne, notorycznie zmieniając temat na coś innego. To ostatnie jest szczególnie problematyczne, bo należy rozumieć, że sporo firm ma jednak pewne wymogi dot. tego
do tego możliwość dobierania sobie ludzi z którymi potem się pracuje


@hellfirehe: chyba że pracujesz w kontraktorni (inaczej zwanej plantacją niewolników) i masz rekrutować do projektu z którym nie masz nic wspólnego i nie są ci w stanie nawet podać konkretnych wymagań co do kandydata xD

miałem ostatnio taki przypadek
@JamesJoyce: jedyna ciekawa rekrutacja jaką prowadziłem, to ta jak gościowi zaczęło sie palić jakieś urządzenie elektroniczne w tle, jakiś router czy drukarka. Gdybym mu o dymie za plecami nie powiedział, to pewnie przez stres by nic nie ogarnął xD
@JamesJoyce: o, ciekawie
1)Spotkałeś się z kiedyś z tym, że ktoś się z Tobą np. "wykłócał" że miał rację, albo coś w stylu, że 'wiem lepiej, bo pracowałem z tym X lat
2)

" Dużo widziałem cwaniaków."

ale cwaniaków w sensie, że w CV złote góry napisane, a w rozmowie to kiepsko wyglądało?
3)

Często ludzie chcieli presją wymóc, żebym składał jakieś obietnice na "teraz"

Złamałeś sie kiedyś i powiedziałeś kiedyś
@JamesJoyce: Raczej lubię, zawsze jakaś odmiana; dodatkowo lepiej samemu odsiać ludzi z którymi nie chcesz pracować, albo mówiąc pozytywnie - wyłuskać takich z którymi chcesz

a propos komentarza powyżej - mi się przynajmniej raz zdarzyło że się ktoś wykłócał w przegranej sprawie :) ale imho raczej rzadko, w końcu to przeważnie nie są głupi ludzie. W sumie spektrum ludzi którzy się stresują to też krzywa Gaussa, pamiętam rozmowę z gościem który
@JamesJoyce: zwykle to straszna strata czasu. jeszcze w jednej firmie manago chciał się wykazać i zadawał ludziom niby techniczne pytania, a nawet "zadanka" w stylu "jak byś obliczył jaki był dzień tygodnia X lat temu" i to było dodatkowo upierdliwe, zwykle żenujące, a czasem rzucał jakieś takie zlepki techno bełkotu, że miał człowiek ochotę wyjść. Pewnie po tym niejeden kandydat myślał sobie, że takie głąby tam pracują, to może lepiej unikać.
@Volantie pewnie. Generalnie spotkałem trochę buców. Takich co to wiedzą wszystko najlepiej. Co do cwaniactwa to tak. Np. Dublowanie expa, wpisywanie wszystkich możliwych profili, typu w jednej pracy 2letniej używałem scali, pythona, javy, c++ i byłem ds,da, de i analitkiem biznesowym, ale jednocześnie nie wiem jak w pandasie eksportować do csv i nie potrafię powiedzieć co dokładnie robiłem. Mało tego, spotkałem typa który dosłownie oburzył się, ze mam czelność wątpić w to
@Oo-oO: Wiadomo, najbardziej się zapamiętuje odchylenia. Było też oczywiście sporo koksów, którzy z pamięci recytowali metody, wzory czy funkcje. Ważne jest jak mówisz, żeby nie pogrzebać kogoś, bo jest nieśmiały.
@JamesJoyce: Niestety większość. I nie jest to komfortowa sytuacja, zarówno dla kandydata jak i rekrutera. Staram się im pomagać, rozbijać pytania na mniejsze części. Rozumiem, że każdy się denerwuje i tak dalej. Czasem, jeśli już jest bardzo źle, sugeruję czego konkretnie powinni się nauczyć.
Poza tym, mój schemat rozmowy to proste, trudne, proste, trudne. Tak, żeby kandydat miał chwilę oddechu i całkowicie się nie pogrążył.