Aktywne Wpisy
![jamajskikanion](https://wykop.pl/cdn/c3397992/jamajskikanion_Tea2PYvyeR,q60.jpg)
jamajskikanion +413
Jak ktoś będzie próbował mi wkręcić ze brak auta jest super i samochody sa niepotrzebe to chyba walę w ryj. Najprostsze procedury jak wyjazd 80km do rodziny na weekend zmieniają się w takie zbędne kombinowanie.
Pakujesz mniej rzeczy niż chcesz bo musisz je nieść, idziesz 10 min w upale na spóźniający się autobus, jedziesz drugie tyle na dworzec, przyjeżdżasz na dworzec punktualnie i dowiadujesz się że pociąg opóźniony 45min (tym razem przez upały, 3 miesiące temu było ze przez mrozy, 6 miesięcy temu ze przez święta albo ulewny dzeszcz, wiatr itd. w skrócie zawsze jest jakijś powód). Stoisz w upale w tłumie bo pociąg bez klimy, przepełniony 2x, ludzie wymieszaniz rowerami, psami, bagażami, koleś z wózkiem z przekąskami pcha rydwan przez zapchane do granic możliwości przejścia, zastanawiasz się jak zabrać ze sobą bagaże idąc do kibla żeby cię nie okradli, konduktor który nie zna angielskiego wydziera się na typa który nie zna polskiego, Ukraińcy robią chlew (trasa wschód-zachód) i tak jedzie cala ta wesoła kompania ociekając potem.
W końcu dojeżdżasz i znowu peron--->dźwiganie --->autobus---->destynacja.
Całość zajmuje kilka godzin jak masz szczęście i docierasz wykończony jak po maratonie i przepocony na lewą stronę.
Tymczasem ta sama sytuacja autem: bierzesz co chcesz, nie patrzysz na godzinę, wsadzasz do auta, nastawiasz klimę za 45 minut wysiadasz pod samą destynacją świeży i wypoczęty.
Pakujesz mniej rzeczy niż chcesz bo musisz je nieść, idziesz 10 min w upale na spóźniający się autobus, jedziesz drugie tyle na dworzec, przyjeżdżasz na dworzec punktualnie i dowiadujesz się że pociąg opóźniony 45min (tym razem przez upały, 3 miesiące temu było ze przez mrozy, 6 miesięcy temu ze przez święta albo ulewny dzeszcz, wiatr itd. w skrócie zawsze jest jakijś powód). Stoisz w upale w tłumie bo pociąg bez klimy, przepełniony 2x, ludzie wymieszaniz rowerami, psami, bagażami, koleś z wózkiem z przekąskami pcha rydwan przez zapchane do granic możliwości przejścia, zastanawiasz się jak zabrać ze sobą bagaże idąc do kibla żeby cię nie okradli, konduktor który nie zna angielskiego wydziera się na typa który nie zna polskiego, Ukraińcy robią chlew (trasa wschód-zachód) i tak jedzie cala ta wesoła kompania ociekając potem.
W końcu dojeżdżasz i znowu peron--->dźwiganie --->autobus---->destynacja.
Całość zajmuje kilka godzin jak masz szczęście i docierasz wykończony jak po maratonie i przepocony na lewą stronę.
Tymczasem ta sama sytuacja autem: bierzesz co chcesz, nie patrzysz na godzinę, wsadzasz do auta, nastawiasz klimę za 45 minut wysiadasz pod samą destynacją świeży i wypoczęty.
![gadatos](https://wykop.pl/cdn/c0834752/94e36a6cdd4ca386f6948d3b802784acc1dbbe9f5bed6932c8987fe2e7fa5a47,q60.png)
gadatos +138
#!$%@? mnie bierze jak widzę kolarza który jedzie ulicą a obok jest ścieżka. Z racji że dość często zdarza się taka sytuacja to lubię na takiego pedalarza zatrąbić i uchylić okno i wytłumaczyć mu czy wie czym jest ścieżka rowerowa
Wiele razy spotkałem się już z agresją i wyzywaniem
Jak myślicie czy moje techniki są dobre ? Czy dodalibyście coś od siebie ?
#rower #kiciochpyta #rowery
Wiele razy spotkałem się już z agresją i wyzywaniem
Jak myślicie czy moje techniki są dobre ? Czy dodalibyście coś od siebie ?
#rower #kiciochpyta #rowery
![gadatos - #!$%@? mnie bierze jak widzę kolarza który jedzie ulicą a obok jest ścieżka...](https://wykop.pl/cdn/c3201142/218634dc00fac8112857cfbd822ec76f66930e0fbd9c1064b8bc248c19ed038a,w150.jpg?author=gadatos&auth=6da9303a1b35d71d99fbce5bede556f2)
źródło: 76c36d3e154ab76eaea8cfcede997cb7c41388d135f222c5718879ea7ee98f0a
Pobierz
Pamiętajcie! Prosimy przede wszystkim o adopcję, wpłaty są opcjonalne, jeśli naprawdę chcecie pomóc udostępniajcie!
Będziemy wdzięczni za każdą złotówkę, ale priorytetem jest znalezienie kotkom domów!
https://zrzutka.pl/vzwn6c
Ślunskie kocięta w wieku 6-7 tyg. w liczbie 5 sztuk do adopcji ! Kotki są do odbioru z mojego mieszkania na ulicy Literackiej w Warszawie !
Moi drodzy przyjaciele, przychodzę dziś do was z historią, która wstrząsnęła mną do głębi, historią, która ucieleśnia niezłomnego ducha tych maleńkich, kruchych istot. Przygotujcie się, bo to opowieść, która zapiera dech w piersiach. Ale to nie jest tylko historia rozpaczy, moi przyjaciele. To opowieść o nadziei i zwycięstwie wbrew wszelkim przeciwnościom. Te dzielne duszyczki nie poddały się.
W 2 tyg temu dokarmiana przez nas dzika kotka, przyszła kulejąc na tylną łapkę. Mając świadomość, że się niedawno okociła (ok 10 maja) - mimo naszych starań aby ją wysterylizować (kotka nie jest oswojona, udało się jej uciec z transportera w dzień planowanego zabiegu), natychmiast zawieźliśmy ją do weterynarza. Diagnoza ? Złamana kość udowa, musieliśmy ją natychmiast uratować operując jej chorą nóżkę. Kotka bardzo miauczała nie tylko ze względu na ból fizyczny, ale także ze względu na ból spowodowany pozostawieniem na pastwę losu swego potomstwa. Zaczęliśmy dramatycznie poszukiwać jej kociąt, nasłuchiwaliśmy, sprawdzaliśmy wiele opuszczonych zakamarków, ale niestety kociąt ani widu ani słychu. Zrozpaczeni puściliśmy nawet głos małych kociąt ze znanej platformy na Y i wtedy dojrzeliśmy pewne istotki ! Niestety były to kuny w liczbie dwóch sztuk. Byliśmy załamani, bo to oznaczało potencjalną zagładę kociąt - myśleliśmy, że kuny je dopadły. Dwie doby później moja mama usłyszała delikatny ale rozpaczliwy dźwięk. To było miauczenie, które dochodziło z miejsca, które obserwowaliśmy, ale byliśmy pewni, że nie ma tam wejścia i jest puste. Było to coś w rodzaju starej budy-szopy. Natychmiast rozpoczęliśmy akcję ratunkową włamując się na opuszczoną posesję sąsiadów, mając na względzie, że małe kociaki są bez jedzenia i picia od kilku dni, zanieśliśmy obolała po operacji kocią mamę (w transporterce ) do miejsca, skąd dobywały się głosy, to było dla niej stresujące, ale konieczne by ostatecznie ustalić miejsce pobytu kociąt. Kociaki zaczęły popiskiwać coraz głośniej ! Głosy wcale nie dobywały się z poziomu ziemi, acz trochę wyżej, kocięta były uwięzione pod daszkiem. Rozpoczęliśmy akcję ratunkową, zbliżał się wieczór, musieliśmy się śpieszyć. Belka po belce usuwaliśmy daszek, warstwy papy i śmieci wcale nie ułatwiały nam tego zadania, musieliśmy niezwykle uważać, by nie doprowadzić do katastrofy budowlanej, która przygniotła by kociaki na amen, z drugiej strony gonił nas czas. Moja mama przygotowała karton po butach byśmy gdzieś te kociaki na moment schowali, nie wiedziała jeszcze, że ten ów kartonik będzie za mały. Działaliśmy z moim ojcem, było gorąco, ale nie marudziliśmy, mieliśmy przecież motywację. Nagle mój ojciec świecąc latarką dostrzegł sześcioro maluchów. Udało nam się ! kocięta zostały uratowane, rodzice byli niezwykle zaskoczeni liczbą maluchów - przecież ich mama to małego rozmiaru kociczka. Waleczne kociaki zostały nakarmione, odrobaczone, dokładnie sprawdzone pod względem ewentualnych innych dolegliwości. Elan vital - wola życia to drugie imię tych zwierzątek !
Teraz, moi drodzy przyjaciele, stoję przed wami z prośbą. Te kocięta, niewinne i delikatne, otrzymały szansę na życie, ale potrzebują TWOJEJ pomocy, aby przeżyć otoczone miłością i czułością.
Błagam każdego z was, otwórzcie swoje serca i domy dla tych małych wojowników. Bądź promieniem światła w ich życiu. Zapewnij im miłość, troskę i współczucie, na które tak bardzo zasługują.
Adopcja jednego z tych dzielnych kociąt to nie tylko forma dobroci; jest to także akt nadziei, nadziei w lepsze jutro nie tylko dla tych kotków, ale także dla innych istot stąpających po tej planecie. Razem możemy napisać od nowa ich tragiczny początek i utorować drogę do przyszłości pełnej miłości, radości i niekończących się mruczeń.
Kociaki zostały przewiezione do Warszawy, obecnie przebywają u nas w mieszkaniu, na Bielanach. Mamy 4 dorosłe koty i psa, w naszym mieszkaniu doszło 2 tygodnie temu do niebezpiecznego incydentu z instalacją elektryczną w roli głównej, w połowie lipca musimy przeprowadzić remont, nie mamy min. prądu w łazience, instalacja w każdej chwili grozi kolapsem. Moi rodzice zajęli się połamaną kocią mamą, która niestety musi być odseparowana od kociąt, ze względu na swój dobrostan, potrzebuje ciszy i spokoju. Mają też pod opieką resztę dzikich kotów, w liczbie 3, które na szczęście zostały już dawno odłowione i wysterylizowane.
Jeśli możecie zapewnić kociętom chociaż dobry dom tymczasowy, prosimy o pomoc.
Rozpowszechniaj informacje, udostępniaj to ogłoszenie ! Razem możemy dać tym drogocennym istotom drugą szansę, o którą tak dzielnie walczyły.
Informacje o kotkach:
Tricolor- kotka, 7 tyg - gaduła, kochana, przymilna, słodka, umiarkowany temperament
2 szylkretki - kotki - 7 tyg - gaduły, przylepki, bardzo żywiołowe
Tabby - kotka - 7 tyg - przylepka, spokojna
Tabby- kocurek - 7 tyg - przytulak, spokojny, ciepła kluska, wyrośnie z niego totalny kanapowiec.
Druga kotka trikolor przebywa w fundacji na Śląsku w okolicy Gliwic (trzeba było dokarmiać ją butelką, bo nie chciała jeść). - bardzo żywiołowa przylepka, możliwość przywiezienia do Warszawy. EDIT: KOTKA ZOSTAŁA ADOPTOWANA !
Kocia mama ma ok 2 lat. Mamy nadzieję, że oswoi się w trakcie leczenia, na pewno będzie wymagała rehabilitacji.
#pomoc #wsparcie #neet #charytatywnie #pomagajzwykopem #zwierzaczki #wsparcie #wykoppomaga
źródło: Zdjęcie WhatsApp 2023-06-17 o 12.29.57
Pobierz