Wpis z mikrobloga

Hej, mam dosyć duży problem.
Mam już mieszkanie, które kupiłem 3 lata temu ma kredyt, który mnie dojeżdża strasznie. Z racji tego, ze ja już się nie łapie na program to próbowałem namówić narzeczona na to, żeby kupiła drugie mieszkanie na siebie, zanim jeszcze weźmiemy ślub. Ona wpadła na genialny plan:

„To choć, Ty mi sprzedasz swoje mieszkanie i będziemy płacić mniejsza ratę”
Dodam, ze jej chodzi o to, żeby jej sprzedać po tzw „kosztach”, czyli tyle ile potrzebuje żeby spłacić reszte kredytu. Tyle ze ja na starcie musiałem zebrać ok 60k, remont ( jest w trakcie) pochłonął już 20k i drugie tyle w przyszłości.
Wczoraj się rozpłakała, ze skoro nie chce tego zrobić to znaczy ze jej nie ufam i mnie totalnie zmroziło, bo ona to wzięła za oczywistość.
#kredyt2procent
  • 260
i nie będzie wspólne, w obecnej sytuacji będzie moje po ślubie, a jeżeli ona ode mnie je kupi to będzie tylko jej. Ja nie będę miał formalnie nic po ślubie wtedy.

@szczypawka: Możecie podpisać intercyzę rozszerzająca wspólność majątkową o to mieszkanie i wtedy będzie wasze wspólne. Wbrew powszechnej opinii intercyza to nie rozdzielność majątkowa - to tylko jedna z 4 możliwości.
@szczypawka: Przesrane są takie propozycje, bo często właśnie tak się kończą. Wakacje wziąłeś, rozumiem? Tak jak piszą możesz raz że pogadać z bankiem o jakichś zmianach by móc płacić mniej- wydłużenie okresu czy coś. Albo spotkać się z doradcą kredytowym który może będzie miał lepsze rozwiązania.
@CzulyTomasz: Ok, byliśmy u jej matki wczoraj. Generalnie wczoraj już nic nie pisałem, bo byłem wykończony.

Powiem szczerze, ze tez nie było strasznie, to znaczy właściwie to doceniała mój trud i nie naciskała na nic, a proponowała, ze postara się pomoc w kupnie czegoś większego itd. Temat wspomnianej „podmianki” był jednym z wielu i nie czułem żadnej presji. Nie wiem, może to uśpienie czujności, ale było Ok
@DryfWiatrowZachodnich: No ja już generalnie wiszę na włosku, bez nadziei, ze coś się odmieni. Robię co muszę robić, bo to zacząłem i muszę skończyć.
Dojeżdża mnie kredyt, wiec muszę robić sam ten remont. Jak robię sam ten remont i płace raty, to nie za bardzo mogę zmienić prace. Przez to czuje się w pracy jak w potrzasku, bo nie mogę w każdej chwili rzucić papierami. Długo tak się nie da
@szczypawka no rozumiem. Ja ostatnio robie maly nieoczekiwany remont i mnie to mocno meczy, a kredytu przeciez nie mam.
Tylko ze jasne, to bardzo utrudnia, ale Ty doskonale wiesz ze to nie jest Twoim najwiekszym problemem tylko Twoja relacja. Tak szczerze, pomaga ona Ci w czyms na codzien?
@szczypawka: dobra, sluchaj - od razu Ci mowie ze nie sugeruje zadnego rozwiazanie, bo to Twoje zycie i Ty bedziesz zbieral konsekwencje. To tak...
... przede wszystkim - na chwile zapomnij o calej sytuacji z chata. Tu juz wiesz co robic a raczej czego nie robic, orka sie kiedys skonczy, teraz zaciskasz zeby i cierpisz ale to bedzie mialo swoj koniec.
To trudne, ale spojrz obiektywnie na relacja ze swoja narzeczona.