Wpis z mikrobloga

Budzi we mnie frustrację to jak społecznie bagatelizowane są zaburzenia charakteryzujące się lękiem społecznym, takie jak fobia społeczna, czy zaburzenia osobowości (unikająca lub schizoidalna) oraz jak mała świadomość panuje na ich temat oraz jak umniejsza się ich randze.
Skrajna nieśmiałość nie jest czymś normalnym, ludzie to istoty stadne. Lęk przed interakcjami społecznymi ma skrajnie destrukcyjny wpływ na praktycznie każdą sferę życia: strach przed pracą, strach przez nawiązywaniem kontaktu, strach przed mówieniem w towarzystwie innych osób etc. I to przyczynia się do tego, że taki człowiek nie radzi sobie w życiu, a ludzie przez to go gorzej postrzegają i ta osoba zdaje sobie z tego sprawę, co tylko potęguje lęki. Błędne koło s----------a.

Takowe problemy bardzo łatwo i szybko można wyłapać, często są one zauważalne już we wczesnych latach szkolnych i już wtedy powinno się robić coś w kierunku ich leczenia, uważam że szkoła również powinna o takich trudnościach zawiadamiać rodziców, bo w domu może to być niewidoczne, bo to środowisko znane.

Wiele się mówi w ostatnich latach o podnoszeniu świadomości z zakresu zdrowia psychicznego, ale osoby z fobią społeczną wciąż są spychane na boczny tor, nie tylko w przekazie medialnym, ale przede wszystkim w życiu. Ludzie są brutalni, niestety ale sporo osób nie wspomoże takiego spierdoksa, a wręcz przeciwnie - wyśmieje go, poniży, oleje. To w końcowym rozrachunku prowadzi do depresji i izolacji i do pogłębienia problemów, a w pewnym momencie życia nie mając siatki kontaktów, żadnego punktu zaczepienia, ciężko jest z tego wyjść, bo trzeba stworzyć jakąś relację od zera, a jest to trudne. Dlatego taki spierodks ugrzęźnie w samotności i jest niemalże na nią skazany, a większość osób pragnie mieć kogoś bliskiego, to ludzkie, leży to po prostu w naszej naturze. Takie osoby generalnie nie są zbyt lubiane - a bo nudny, a bo cichy, a bo mało rozrywkowy. Nie wspominając już o tym, że nieśmiali mężczyźni są postrzegani jako żałośni, zarówno przez innych chłopów jak i baby.

Wpisując w youtube "fobia społeczna", chcąc posłuchać osób z podobnymi problemami i ich historii, otrzymuje filmiki Julek, które mimo rzekomego posiadania fobii społecznej, miały koleżanki, czy chłopaka. Za to o depresji jest multum informacji i ludzie są dość dobrze z nią zaznajomieni. Większość ludzi nie ma pojęcia, że istnieje coś takiego jak "fobia społeczna", a niemalże każdy w swoim życiu się na taką osobę natknął i jest to powszechne zaburzenie. Co taka osoba może usłyszeć? "Nie bądź taki nieśmiały bro, wystarczy się odezwać i wyjść do ludzi!" Rzadko ktoś wykazuje się w stosunku do takich osób empatią, często dostrzegałem szydercze uśmieszki i spojrzenia w różnych sytuacjach towarzyskich. Fobia społeczna to lęk przed oceną i tu nie chodzi o to, że mi się "wydaję", że ja jestem negatywnie oceniany, tylko jest to po prostu wyczuwalne lub wręcz jawne. Ludzie nie pomagają takim osobom poczuć się bardziej swobodnie, a wręcz przeciwnie, dla zabawy wpędzają je w jeszcze większy dyskomfort i kompleksy. I jak tu "wyjść do ludzi"?
#przegryw #fobiaspoleczna #depresja #psychologia #psychiatria
eisil - Budzi we mnie frustrację to jak społecznie bagatelizowane są zaburzenia chara...

źródło: woman_covering_face-3

Pobierz
  • 21
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

@eisil: Dobry wpis zasługujący na dużo więcej plusów eh.
Tak jak napisałeś, niby dąży się do zwiększenia świadomości na temat zaburzeń psychicznych, tylko właśnie dla ludzi takie zaburzenia = wyłącznie depresja.
W domu i w szkole cieszą się, że dziecko jest spokojne, więc nic z tym nie robią.
A na koniec jak już jako dorosły przełamiesz się i pójdziesz do lekarza to nie będziesz do końca traktowany na poważnie, bo
  • Odpowiedz
  • 0
Powiedzą just przełam się bro, a jak się nie przełamiesz to powiedzą że nie chcesz współpracować i elo ehh


@PrawaRenka: No ja właśnie byłem, dostałem sertralinę i usłyszałem coś podobnego i elo. Mogliby częściej przepisywać moklobemid, sporo ludzi dostrzegło po nim poprawę, ale działa niestety tylko przez kilka miesięcy ehh
  • Odpowiedz
Ludzie nie pomagają takim osobom poczuć się bardziej swobodnie, a wręcz przeciwnie, dla zabawy wpędzają je w jeszcze większy dyskomfort i kompleksy.

@eisil: Nie zawsze tak jest. No ale niestety szczególnie gdy jesteśmy w szkole to łatwo trafić na takie grono
  • Odpowiedz
@eisil: Moim zdaniem z tego nie ma wyjścia. Bycie nudnym, aspołecznym i nieśmiałym wynika z genów i nie da się tego zmienić jakimś wychodzeniem do ludzi jak to wmawiają nam normicy. Tak samo dla przykładu nie zmieni się jakiegoś ekstrawertycznego oskarka co ciągle imprezuje aby nagle siedział w samotności przed komputerem kilka lat.

Ludzie nie mają świadomości i bagatelizują to że dolegliwości psychiczne są tak samo a nawet bardziej destrukcyjne
  • Odpowiedz
  • 3
Moim zdaniem z tego nie ma wyjścia. Bycie nudnym, aspołecznym i nieśmiałym wynika z genów i nie da się tego zmienić jakimś wychodzeniem do ludzi jak to wmawiają nam normicy. Tak samo dla przykładu nie zmieni się jakiegoś ekstrawertycznego oskarka co ciągle imprezuje aby nagle siedział w samotności przed komputerem kilka lat.


@Glock17: To zależy, w jakimś stopniu da się wyjść, ale też nie wierzę w całkowitą "przemianę" te lęki
  • Odpowiedz
  • 2
@PrawaRenka: Jeszcze nie zacząłem brać, dopiero od przyszłego tygodnia mam zamiar. Niby niektórzy twierdzą, że nabrali pewności siebie na skutek jej zażywania i odczuli poprawę, ale opinii, że to nic nie dało też nie brakuje. Myślę, że na lekką depresję którą chyba mam to cosik pomoże, ale co do fobii mam duże wątpliwości.
  • Odpowiedz
@eisil: jak wpiszesz depresja na youtube to też są same wywiady z juleczkami albo pawlikowską. I takie kobiety mają mężów, przyjaciół, dzieci.
Bo przegryw z fobią społeczną czy depresją raczej takiego wywiadu nie udzieli, w obawie przed ostracyzmem społecznym. A kobieta wzbudzi współczucie i chęć pomocy.
  • Odpowiedz
@eisil: Dokładnie to. Jak jest gdziekolwiek mowa o problemach psychicznych to tylko o depresji i to wtedy kiedy jakaś znacząca/popularna osoba jej doświadczyła. Nie mówiąc już o tym wychodzeniu do ludzi i przełamywaniu się xD Bardzo pomocna rada w sytuacji gdy jakiekolwiek wyjście do obcych, a czasem nawet i znajomych powoduje niepokój, stres i same nieprzyjemności. Najgorsze że niektórym to trudno zrozumieć. No ale jak to tak, do ludzi nie
  • Odpowiedz
Moim zdaniem z tego nie ma wyjścia. Bycie nudnym, aspołecznym i nieśmiałym wynika z genów i nie da się tego zmienić jakimś wychodzeniem do ludzi jak to wmawiają nam normicy


@Glock17: xD
  • Odpowiedz
@eisil: Dodaj autyzm jeszcze... link - spoko teoria na temat tego jak działa.

Odkryliśmy, że na poziomie obwodów neuronalnych zwierzęta narażone na VPA charakteryzowały się zwiększoną reaktywnością i plastycznością neuronów w kilku regionach mózgu, takich jak amygdala i kora mózgowa. Stanowi to potencjalne wyjaśnienie na poziomie komórkowym i obwodowym, w jaki sposób mózg autystyczny może zostać łatwo uwięziony w boleśnie intensywnym świecie, co potencjalnie może tłumaczyć szeroki zakres typowych objawów autystycznych, takich jak wrażliwość sensoryczna, wycofanie społeczne, powtarzające się zachowania, dziwactwa, a nawet wyjątkowe talenty.


Reakcje neuronów w amygdalach poddanych działaniu VPA były znacznie silniejsze po stymulacji sieci neuronowej, a ponadto zaobserwowano zwiększone i przedłużone epizody wybuchowych reakcji, które były liczniejsze, częstsze i trwalsze. W ten sposób najmniejsza stymulacja sieci w porównaniu z grupą kontrolną wywołuje reakcję typu
  • Odpowiedz
2/

Leczenie


Teoria Intensywnego Świata zakłada specyficzną formę przerostu mózgu wywołaną przez błąd epigenetyczny, który może sprawić, że mózg będzie nadmiernie reagował na środowisko. Nadmierna reaktywność i błyskawiczne zapamiętywanie doświadczeń wzmocnionych komponentem emocjonalnym może spowodować przyspieszenie procesu rozwoju mózgu na tyle, że środowisko stanie się boleśnie intensywne.


Intensywność
  • Odpowiedz
Tak jak napisałeś, niby dąży się do zwiększenia świadomości na temat zaburzeń psychicznych, tylko właśnie dla ludzi takie zaburzenia = wyłącznie depresja.

W domu i w szkole cieszą się, że dziecko jest spokojne, więc nic z tym nie robią.

A na koniec jak już jako dorosły przełamiesz się i pójdziesz do lekarza to nie będziesz do końca traktowany na poważnie, bo przecież nie chcesz się zabić, nie jesteś dla nikogo niebezpieczny etc. Dadzą ci łaskawie jakieś marne ssri i każą pójść na mityczną terapię.


@PrawaRenka
  • Odpowiedz
@Glock17: @eisil: niestety, ale ja zgadzam się z Glockiem. Większość cech osobowości jest czysto genetyczna i choćbyś robił tysiąc fikołków, to w zasadzie nic to da, a zmiana, jaką jesteś w stanie osiągnąć tą mityczną pracą nad sobą, jest kosmetyczna i dalece niesatysfakcjonująca. Będziesz też mocno zmęczony, bo wymaga to walki ze swoją naturą i udawania kogoś, kim nie jesteś, a koniec końców efekty tych starań okażą się śladowe. Jeśli na domiar złego masz w dzieciństwie (czyli w okresie, gdy psychika kształtuje się najmocniej) jakieś przykre doświadczenia i od początku jesteś albo gnębiony, albo wyśmiewany (o co ze słabym temperamentem nietrudno), to już kompletny over.

Ja na przykład odkąd tylko wyszedłem na świat (dosłownie) byłem cichy i #!$%@?. Gdy się rodziłem, to nie wydałem z siebie żadnego dźwięku, a mama obawiała się, że nie żyję. Od początku przejawiałem również problemy z socjalizacją. Gdy wychodziliśmy z domu do ciotek czy kuzynek, to dla odmiany płakałem wniebogłosy, choć robili wszystko, bym się czuł dobrze - próbowano się tam ze mną bawić, czymś mnie zająć - nic. Mam nawet zdjęcie zrobione w wieku 2, czy tam 3 lat, jak siedzę obok kuzynek z zapłakanym ryjem. Gdy wracaliśmy do domu, nagle wracałem do bycia cichym (aż za cichym) dzieckiem.

Co do innych wspomnień z dzieciństwa - nie gaworzylem, ani nie raczkowałem. W pewnym momencie moja pediatra zaczynała poważnie obawiać się, że mam jakąś niewykrytą wadę mózgu. Jeden, jedyny raz usłyszała mnie gaworzącego babcia. Byłem wtedy sam w pokoju. Nigdy nie próbowałem gadać przy kimkolwiek, nawet przy rodzicach, dopóki nie byłem pewny, że mówię z sensem. Uczyłem się słów w tajemnicy przed nimi, zapewne poprzez nasłuchiwanie rozmów w domu. Jakież było zdziwienie domowników, gdy ni stąd ni zowąd się odezwałem - i to od
  • Odpowiedz