Wpis z mikrobloga

W sobotę przy pięknym słońcu i silnym wietrze z każdej możliwej strony udało się zrobić na dobry początek weekendu 50 km że średnia 31 km/h. Były kolejne ambitne plany na majówkę i nagle jeb- grypa żołądkowa. Nie życzę największemu wrogowi takich wymiotów i dogorywania z 39 stopniami gorączki. Dziś już dochodzę do siebie ale jestem tak osłabiony, że kilka dni minie zanim odzyskam siły. Nie ma mowy o jakimkolwiek kręceniu. W pewnym momencie myślałem że będę wzywał pogotowie, bo z odwodnienia czułem drętwienie rąk i twarzy. No cóż, udanej majówki i dużo zdrówka koledzy.

#szosa #zalesie #zdrowie