Wpis z mikrobloga

na ogół prowadzę #kotkawandzia ale kiedy porwałam ze wsi #kotkahiacynta, uznałam ze ona tez zasługuje na uwagę, bo była (i nadal trochę jest) zdziczała
leci nam czwarty miesiąc razem i uważam ze zrobiła mega postępy

pamietam ze gdy przywiozłam ją do domu, potrafiła schować się na półtorej dnia pod szafkami, o tym ze żyje świadczyło tylko znikanie jedzenia z talerzyka (odpowiednio blisko podstawionego pod szparę pod szafkami) i siku w kuwecie :(
od momentu, gdy zrobiła siku w kuwecie się w niej zakochałam (bo to wiejski kot, nigdy nie miała kuwety), pierwszą kupę zrobiła pod prawdziwym ludzkim sraczem, wiec w mojej opinii coś jej dzwoniło, tylko po prostu nie w tym kościele ale są to przejawy geniuszu, zrobiłam w domu awanturę ze ona musi zostać, bo siedemnasty raz przypomniało mi się ze miałam przecież szukać jej domu, a przeciągałam to jak mogłam, mówiłam „daj jej odsapnąć, ona została wyrwana z kociego piekła”, a potem przestałam nawet za tym domem się rozglądać i mi się głupio zrobiło
Hiacynta została i dostała bardzo dostojne imię, dziwnie je zdrabniać i wołać pełnym, wiec zaczyna odwracać głowę na coś, co brzmi jak „Hjaci”, jak myślałam ze to chłopiec, to chciałam nazwać ją Borys, wyglada trochę na takiego
Okazało się ze jest chora, w sumie nadal nie wiadomo co jej jest z jednym okiem, bo jest trochę ślepe i łzawi, nadal je zakrapiamy (mamy już któraś buteleczkę różnych rodzajów kropli do oczu) i przez to ze wylizuje i wyciera załzawione oczy łapkami, robią się one pomarańczowe, kazali to pryskać czymś co się chyba nazywa borasol i jest super poprawa, wszystko niemal zniknęło, po drodze, kiedy jeszcze była taka zahukana i rozwalała pol domu w panicznym biegu gdy zapaliło się światło, włamała się do patelni z końcówka leczo XD i miała i nadal ma miejscami zrywy, takie meliniarski nawyki, żarcie ze śmietnika, zachowywanie się jakby musiała kiblowac na śmietniku, przez pierwsze dwa miesiące nie wychodziła z kuchni, ale wyleczyła zaczątki kociego kataru, miała zapalenie górnych drog oddechowych, coś z rogowka, milion tych kropli do oczu, plus wydrapywala sobie futro na bokach, po kilkukrotnym odrobaczaniu, zastrzykach i zasuszeniu ran dermatolem, futerko zaczęło odrastać i już nie wyglada jak siedem nieszczęść, przybrała na wadze, zaczyna się z nami zakumplowywac, przytula się do innych kotków, Wandzia liże ją po głowie, ale jednak najwiecej czasu spędza z Ryszardem, jest nieśmiała w kontaktach z kotkami, bardzo na uboczu, ale stara się powoli mieszać w tłum i widać ze jest bardzo towarzyska, ale jeśli chodzi o ludzi, nie upomni się o głaskanie a będzie chodziła dookoła aż się ja zauważy i zacznie przytulać, wtedy łaskawie na to pozwoli, wejdzie na kolana, kocha masowanie brzuszka - do teraz dostaje zalecany gęsi smalec na swoje problemy z rzadszym chodzeniem do kuwety, ale jest coraz lepiej, nie wiadomo co jadła, wiem ze czasem karmiły te koty jakies dzieci i pewnie wyzerala z psich misek :( nie wybrzydza wcale, od kilku tygodni nie zrywa się już kiedy ktoś wchodzi do pokoju, daje sie pogłaskać znienacka, jeśli chce się bawić to robi podobnie - daje to zauważyć, nie przyniesie zabawki, ale zacznie się bawić np wędka która musi bujać człowiek gdzies obok nóg, wiec zawsze podnosimy i się z nią bawimy, śmiejemy się ze to o nią trzeba zabiegać :D
Cieszę się ze ja wzielam do domu ()

#chwalesie #gownowpis #kot #koty #pokazkota #zwierzeta #zwierzaczki
czaszkopranie - na ogół prowadzę #kotkawandzia ale kiedy porwałam ze wsi #kotkahiacyn...

źródło: E2F3FAA6-8DCA-43A4-BB6E-9BC1F1F38ADC

Pobierz
  • 11
@czaszkopranie: ale bym oje#ał takie leczo kilkudniowe, mlem. :)
nikt tu o Hiacyntce(faktycznie, zmień jej to imionko xD) nie zapomniał, wręcz przeciwnie, ciezymy się, że już w kuchni nie garuje, i ma się dobrze.
jak się daje po brzuszku masować, to już jest pozamiatane. xD
Rysiu jest kozak.
borasol też jest kozak, miałem zapalenie ucha, przed zakraplaniem tym lekiem, wlatywał do ucha borasol na pełnej.
kocham, jak kotełki do siebie się