tag mojej znalezionej na wsi kotki - #kotkahiacynta - dokumentuje jakim pięknym kotem powoli się staje 乁(♥ ʖ̯♥)ㄏ
Pozdrawiamy z Hiacyntą! pan weterynarz nas opieprzył, ze tak surowo oceniamy wynik jego pracy, bo przyszłam do niego ze skargą, że oko jak lzawilo, tak łzawi, ale powiedział nam że łzawić może tak naprawdę zawsze, udało się wymóc na nim przysięgę, ze na pewno jej to nie dokucza i nie wytnie jej nigdy oka, dostała kolejne kropelki - zakrapiam jej je mnóstwo razy dziennie Spesallergiem (w różowym kartoniku). Wkurzyłam się tez, bo od samego początku odkąd ją porwałam z tej wsi, nie można było jej domyć łap (w swoich pierwszych kilku dniach włamała się tez do patelni z leczo i myśleliśmy ze krwawi XD) potem okazało się ze ona przez to że w kółko je sobie liże, wyciera nimi oczka, zachodzi tam od łez i ropy jakaś reakcja przez co futerko na nich (i nawet przez moment miała to tez dookoła pyszczka) robi się dziwnie pomarańczowe, nastąpiła znaczna poprawa (trzeba było spryskiwać to Borasolem w atomizerze, nienawidzi tego), ale w prawej łapce znowu się to rzuciło w jednym miejscu bardziej, stad wiem że nadal grzebie w oczach ( ͡° ʖ̯ ͡°)
Faktem jest, ze jest bardzo ładnie otwarte, tak naprawdę w nosie mam jak ono wyglada, chodzi mi tylko o to by nic jej nie dokuczało, a jak nie dokucza, to git. Możliwe ze zawsze będziemy musieli jej je jedynie zakraplać, ale to nic takiego, mamy wprawę a i ona się do tego przyzwyczaiła - wszystko jest okej dopóki nie słyszy psikacza z kwasem borowym, tego się boi :(
Z dobrych wieści, futerko ktore sobie wydrapywała odrosło już całkiem, nastąpiła poprawa jakości całego, mam zdjęcia na którym miała prześwity przy biodrach, a teraz jest puchata i włochata, z dnia na dzien jest coraz bardziej pogodna, nauczyła się teraz codziennie po jedzeniu czekać z jakaś zabawka-wędką żeby ktoś się z nią pobawił :( uwielbia być przykrywana kocykiem, nie ucieka już jak szalona, ustabilizowało jej się to trawienie (początki były straszne, cały czas chodziła z nadmuchanym brzuchem :() a ostatnio nawet WYSZŁA NA BALKON i im cieplej się robi, tym zaczyna coraz ciekawiej na niego zaglądać, ale nie zostanie fanką coś czuje, wystarczy większy podmuch powietrza i już jej nie ma
Pozdrawiamy z Hiacyntą! pan weterynarz nas opieprzył, ze tak surowo oceniamy wynik jego pracy, bo przyszłam do niego ze skargą, że oko jak lzawilo, tak łzawi, ale powiedział nam że łzawić może tak naprawdę zawsze, udało się wymóc na nim przysięgę, ze na pewno jej to nie dokucza i nie wytnie jej nigdy oka, dostała kolejne kropelki - zakrapiam jej je mnóstwo razy dziennie Spesallergiem (w różowym kartoniku). Wkurzyłam się tez, bo od samego początku odkąd ją porwałam z tej wsi, nie można było jej domyć łap (w swoich pierwszych kilku dniach włamała się tez do patelni z leczo i myśleliśmy ze krwawi XD) potem okazało się ze ona przez to że w kółko je sobie liże, wyciera nimi oczka, zachodzi tam od łez i ropy jakaś reakcja przez co futerko na nich (i nawet przez moment miała to tez dookoła pyszczka) robi się dziwnie pomarańczowe, nastąpiła znaczna poprawa (trzeba było spryskiwać to Borasolem w atomizerze, nienawidzi tego), ale w prawej łapce znowu się to rzuciło w jednym miejscu bardziej, stad wiem że nadal grzebie w oczach ( ͡° ʖ̯ ͡°)
Faktem jest, ze jest bardzo ładnie otwarte, tak naprawdę w nosie mam jak ono wyglada, chodzi mi tylko o to by nic jej nie dokuczało, a jak nie dokucza, to git. Możliwe ze zawsze będziemy musieli jej je jedynie zakraplać, ale to nic takiego, mamy wprawę a i ona się do tego przyzwyczaiła - wszystko jest okej dopóki nie słyszy psikacza z kwasem borowym, tego się boi :(
Z dobrych wieści, futerko ktore sobie wydrapywała odrosło już całkiem, nastąpiła poprawa jakości całego, mam zdjęcia na którym miała prześwity przy biodrach, a teraz jest puchata i włochata, z dnia na dzien jest coraz bardziej pogodna, nauczyła się teraz codziennie po jedzeniu czekać z jakaś zabawka-wędką żeby ktoś się z nią pobawił :( uwielbia być przykrywana kocykiem, nie ucieka już jak szalona, ustabilizowało jej się to trawienie (początki były straszne, cały czas chodziła z nadmuchanym brzuchem :() a ostatnio nawet WYSZŁA NA BALKON i im cieplej się robi, tym zaczyna coraz ciekawiej na niego zaglądać, ale nie zostanie fanką coś czuje, wystarczy większy podmuch powietrza i już jej nie ma
zapraszam do obserwacji obydwóch tagów, jeden należy do mojej kotki bez oczek a drugi do mojej kotki, którą zgarnelam ze wsi i leczyliśmy ją na pierdyliardy kocich dolegliwości typowych dla szczęśliwych, wolnozyjacych i mnożących się obojętnie kto z kim po krzakach kotków.
Wanda jak Wanda, ma wszystko gdzies, ostatnio dostała antybiotyk na dziąsła, plus dentosept do smarowania, bo zwykle śmialiśmy się z niej w domu, ze „Wanda chce się tylko pochwalić jak jej capi z mordy”, bo uwielbiała nam ziewać w twarz i okazało się ze to faktycznie była prawda i ona chciała się pochwalić tym jak śmierdzi XDDDD znaleźli jej zaczerwienienie na dziąsełku, po lekach i probiotyku problem zniknął, dlatego do wszystkich obserwujących tag #koty apeluje, aby zajrzeli do pyskow swoim, Wanda już jest przygotowana i pogodzona z tym ze będzie musiała to przezywac nieco częściej. Stosujemy dodatkowo taki proszek z Zooplusa na kamień nazębny.
Za to z Hiacynta sprawa wyglada już mega super 乁(♥ ʖ̯♥)ㄏ nadal co prawda ma obawy gdy ktoś się nad nią schyla, lub znienacka chce dotknąć, do tej pory gdy chciała być poglaskana, to raczej chodziła dookoła i „dała się zauważyć” i łaskawie pogłaskać (。◕‿‿◕。) teraz gdy widzi jak reszta kotów chodzi dookoła nas w domu bo chce wyciągnąć