Wpis z mikrobloga

#anime #animedyskusja #koneserslabychbajek

https://myanimelist.net/anime/47194/Summertime_Render

Summer Time Rendering

MC wrócił z Tokio na małą zapyziałą wysepkę na pogrzeb swojej stepującej siostry. Więcej nie ma co pisać, bo spoilery.

Nie podobało mi się to anime od samego początku. Dosłownie od pierwszych do ostatnich scen odcinka numer jeden co chwilę gryzło mnie a to to, a to tamto. Niby pogrzeb, a wszyscy mają #!$%@?. Co z tego, że trup jeszcze ciepły, atmosferka czillerka. Mio przychodzi na pogrzeb w marynarskim mundurku i nikogo to nie dziwi. Nagłe płaku-płaku time, a za 30 sekund powrót do radochy. Zero jakiejkolwiek spójności. No gówno jakieś, trzeba to dropnąć. A potem cliffhanger na zakończenie i "Whoah, nieźle... oglądamy dalej."

I tak przez całą serie. Anime jest w swojej istocie słabe, ale ma okazjonalne przebłyski, podbijające co jakiś czas zainteresowanie. Przy czym pierwsza połowa jest o niebo lepsza, bo potem następuje zjazd aż do samej końcówki, gdzie tytuł popełnia rytualne seppuku, zostawiając widza mocno zniesmaczonym.

Co mi się podobało?

Klimacik totalnego zadupia ze słomą niemalże wystającą postaciom z butów. Pochwały należą tutaj się za kreacje NIEKTÓRYCH postaci oraz pracę VA. Bardzo fajnie wyszła Ushio, taka sympatyczna wieśniara z którą można ciągać się za włosy. Ciekawe też są niektóre plot twisty - naprawdę całkiem świeże pomysły. Tylko niestety niewykorzystane w pełni, albo nawet z jakiegoś powodu niektóre rzeczy są tylko wspomniane i porzucone, by skupić się na czymś zupełnie nieciekawym. Jest też kilka fajnie wykonanych scen, które sobie przewinąłem, żeby obejrzeć jeszcze raz.

Absolutnie nie podoba mi się historia, która używa time-loopów, pseudo time-loopów, oraz time-loopów kombinowanych kilku-postaciowych, do całkowicie zbędnego zagmatwania historii i tłoczenia nic nie wnoszącej #!$%@? dramy. #!$%@? dramy przeplatanej z comic relief prezentowanym bez żadnego wyczucia i gustu. Od samego początku, czyli pogrzebu, straszliwie kuleją przejścia pomiędzy lżejszymi, a cięższymi fragmentami historii. Brakuje tej serii kierunku czy wizji. I w sensie flow produkcji, jak i w poczynaniach bohaterów. To nie oni podążają za historią, to scenariusz pcha ich do przodu na ślepo, obijając o ściany, a im dalej tym gorzej, bo fabuła redukuje się ostatecznie do bezsensownego bełkotu, a po którymś mrugnięciu orientujemy się, że oglądamy jakiś szoen bitewny.

Strasznie ssał też


Trochę fajne, trochę nie - jak ktoś lubi mystery i podróże w czasie może dobrze się bawić przez kilka-kilkanaście odcinków, ale nawet zatwardziały fan gatunku musi przygotować się na końcowy zawód, przed którym nie ma ucieczki.

Jako bonus czekoladka.
  • 4
via Wykop Mobilny (Android)
  • 3
@kinasato: Wszystko się zgadza, do połowy można oglądać z zaciekawieniem a potem następuje etap w którym dzieją się cuda i nie wiadomo o co chodzi, akcja i zdarzenia są wręcz całkowicie losowe, wymyślone na siłę. Zacząłem będąc pozytywnie nastawiony a ledwo skończyłem, druga połowa męczy i okropnie nudzi. Ja nie polecam.
a po którymś mrugnięciu orientujemy się, że oglądamy jakiś szoen bitewny.


@kinasato: No i to jest spora wada tego dzieła (czytałem tylko mangę). Zresztą wymieniłeś dwie zasadnicze wady, które pojawiają się w okolicach połowy oraz 3/4 mangi, czyli zmiana z thrillera i mystery (która pryska jak poznajemy w miarę szybko tajemnicę wyspy) i stopniowo, ale stabilne zmienianie się w bitewniaka. Oraz druga wada - autor zgubił się we własnych paradoksach czasowych