Wpis z mikrobloga

Do tej pory nie wypowiadałem się, bo w sumie co ja tam wiem, jednak szum jest za duży by całkowicie milczeć.
Absolutnie rozumiem obawy, niechęć i oburzenie odnośnie #obowiazkowecwiczeniawojskowe bo ludzie mają poukładane życie, czasy są niepewne a utrata miesięcznej pensji może dla niektórych znaczyć zapaść w prywatnych finansach.
Mamy rozbrojony kraj, broń na własne oczy widział może promil mieszkańców, strzelało może pół promila. Utrudniony dostęp do takich środków ze względu na prawo. W szkołach zlikwidowano przysposobienie obronne na rzecz edukacji dla bezpieczeństwa, kiedyś strzelało się z kbks w szkołach, teraz można zapomnieć. Były huczne zapowiedzi o strzelnicach i w ogóle cuda na kiju, było kilkanaście lat bez poboru. Nagle rząd chce na hurra przeszkolić setki tysięcy mężczyzn. Przecież to się nie uda, choćby nie wiem co. Nie uda się bo w tak krótkim czasie niczego się nie da nauczyć, nie będzie też raczej funduszy na strzelanie bo amunicja nie rośnie na drzewach jak mirabelki. Z resztą wojsko to nie tylko karabiny, to masa nowego sprzętu. No właśnie, większość z tej służby obowiązkowej co to w kamaszach już byli też szkoliła się na kałachach, nowa broń jest im obca.
Zaraz będzie larum że przecież mamy wojnę za płotem - owszem, mamy, powinniśmy szkolić cywili raczej z walki tym co ma pod ręką, dywersji, sabotażu, przetrwania - ale nie przez koszary a przez akcje informacyjne organizowane przez gminy. Dlaczego nie ma weekendów ze szkoleniami z obsługi broni? Dlaczego w szkołach nie uczą jak rozmontować i złożyć broń? Nawet niech będzie niezdatna do strzału ale niech ćwiczą. Do tego nie powinny być potrzebne przysięgi i miesięczne szkolenia, to powinno być powszechnie znane, jak tabliczka mnożenia.
Cała akcja zyska poklask pod względem politycznym, jak to wspaniale partia dba o naród no i nie będzie chłopaczków w rurkach bo przecież tacy od razu męscy wyjdą po szkoleniu.
A potem mamy zapis mówiący, że co roku mogą każdego ciągać na 3 miesiące ćwiczeń - zdaje się to być doskonały sposób na malkontentów: prowadzisz firmę, masz znajomości gdzie trzeba a konkurencja się rozrasta? cyk, konkurencję na ćwiczenia. Ktoś zaczyna budować niewygodną dla ciebie inicjatywę? Cyk, to samo.. Coraz więcej mamy ustaw - wytrychów prowadzących nie wiadomo do czego. Przepadek auta, obowiązek ćwiczeń (a jak nie to za kraty), to powoli idzie w model typowo białoruski.
#gownowpis #przemyslenia
  • 3
@Voltaire: doczytałem do tego momentu:

Utrudniony dostęp do takich środków ze względu na prawo.

I przestałem czytać dalej, bo to bzdury.
Pozwolenie na broń można zrobić podobnie jak prawo jazdy (no dobra, odrobinę trudniej). Strzelnice są dostępne dla każdego.
To nie jest kwestia prawa, tylko ograniczeń ekonomicznych co najwyżej ¯\_(ツ)_/¯
@Kotouak: Pozwolenie na broń wydawane jest uznaniowo, więc możesz spełniać wszystkie warunki a i tak nie dostaniesz. A ekonomia - owszem, nie każdy ma środki by wydać 5k na coś na co będzie musiał wydawać co roku kolejne pieniądze (mówię o pozwoleniu sportowym) zaś na posiadanie "bo tak mi się podoba" nikt mu nie wyda pozwolenia. Argument "czuję się zagrożony" musi być też poparty dość konkretnymi przesłankami.
Tym bardziej aspekt ekonomii
@Voltaire: jakbym bym dzielnicowym lub kimkolwiek decyzyjnym w tej materii, to też co niektórym ananasom bym "uznaniowo nie uznał" ¯\_(ツ)_/¯
A co do ekonomii - nie stać cię na czekan i bilet lotniczy, to nie zostajesz himalaistą. Co do strzelectwa - analogicznie