Wpis z mikrobloga

Mam trochę przemyśleń, może bezsensownych, a może nie.

Przez większość życia jestem sam i nawet aż tak bardzo mi to nie przeszkadzało. Dopiero po zakończeniu ostatniej relacji z dziewczyną, to uderza jak ze zdwojoną siłą. Jak zazna się innego życia, nawet przez chwilę, to potem ciężko wrócić do "normalności", zwłaszcza, gdy druga osoba spełnia wszystkie wymagania.

Gdy druga strona kończy relację, to jest chyba jakoś łatwiej. Wtedy po prostu nic nie można zrobić i trzeba przyjąć to do wiadomości. Gdy ja skończyłem relację (pierwszy i na razie jedyny raz w życiu), to tylko wyrzucałem sobie, że zrobiłem coś głupiego i tak naprawdę mogłem to ciągnąć, bo zawsze lepsza jest nieidealna znajomość niż jej brak. Sytuację pogorszyło jeszcze to, że chęć powrotu przyniosła jeszcze bardziej opłakane skutki, a mianowicie całkowite odsunięcie się ode mnie.

Jak ktoś raz zazna relacji z osobą chorą na borderline, to już cały czas podświadomie będzie szukał kogoś z problemami. O "borderkach" można mówić różne rzeczy, ale mało kto dostarcza tyle wrażeń, ciepła, uwagi. Nawet w zwykłym przytuleniu się czuć, że naprawdę jesteś tej osobie potrzebny. Może ja po prostu mam wewnętrzną potrzebę opiekowania się kimś kruchym i z problemami. Chociaż tak naprawdę teraz ja sam mam problemy, bo przez moje ostatnie perypetie z relacją, wpadłem niestety w depresję i biorę leki.

Nie zamykam się na nowe znajomości, ale nie mam już wiary w to, że znajdę kogoś, z kim będę szczęśliwy chociaż przez te kilka miesięcy.

#zalesie #depresja #borderline #zwiazki #relacje #logikarozowychpaskow #logikaniebieskichpaskow #psychiatria
  • 5
@zymotic: Moim zdaniem to kwestia przyzwyczajenia, jak zdechł mi pies, to też trudno mi się było do tego przyzwyczaić, bo człowiek uświadamia sobie ile miał związanych z tym nawyków. Po czasie nowe nawyki zastępują stare i jest git.
Jak ktoś raz zazna relacji z osobą chorą na borderline, to już cały czas podświadomie będzie szukał kogoś z problemami.


@zymotic: No jak lubisz mieć pod górkę to super sprawa. xD
@Pharos
@zymotic
Nie rozumiesz trochę :D nie mówię, że to dobrze, ale chodzi o sam mechanizm.
Maratonczykowi nie powiesz, że ten sam poziom endorfin czy co tam odpowiada za uczucie szczęścia osiągnie jadąc na roller coasterze, a potem #!$%@?ć się w barze ze striptizem.
Dla niego to uczucie szczęścia smakuje lepiej po tych ilus kryzysach, bólach mięśni i innych takich niż tak o #!$%@? bungee.
To jest coś jak grać w candy