Wpis z mikrobloga

Ależ miłą informację dostałem właśnie.

3 lata temu pracował u mnie chłopak, 30 lat wówczas i tak wyszło podczas jakiejś rozmowy, że powiedziałem mu o swoich problemach. Takich o których ludzie nie lubią mówić, bo jest to po prostu trudne. Wszyscy chcą wychodzić na świetnych, wspaniałych i pięknych, a pod tą skorupką jest dużo syfu. I był bardzo zaskoczony, że ja tutaj jakąś tam firemkę prowadzę, wyglądam na zadowolonego, a przyznałem się do bardzo osobistych i no niemiłych dla mnie rzeczy. Do takiego najgorszego syfu, który człowieka męczy i niszczy.

No i to był dzień w którym się w ogóle pożegnaliśmy. Odpowiedział mi tym samym, że chyba ma depresję, że ma myśli samobójcze, że nie wie nawet skąd mu się to wszystko w głowie bierze, bo niby wszystko jest okej, dziecko w drodze, z żoną super, na pracę i pensję też nie narzekał.

Tylko powiedział, że czuje się jakby był sam, że niby są ludzie, ale go tak to przytłacza, iż sobie zwyczajnie nie radzi. Że się nie cieszy, tylko egzystuje i że nie jebnął się na gałęzi tylko dlatego, że będzie miał dziecko. I autentycznie widać było, że sekunda i łzy by poleciały, gula w gardle była ewidentna.

A że jak wspominałem - ja sam również mam wiele problemów to ustaliliśmy, że chociaż spróbuje się leczyć, niech wpada po godzinach, ja normalnie zapłacę za minimum 4 miesiące pełną pensję, ale niech powalczy o siebie. Oczywiście jak to janusz liczyłem, że wróci ;) Ale tak po prawdzie to nie, znam te bóle i komuś kto mi się tak szczerze przyznał - oddałbym całe serce. Bo to jest przezarąbiście trudno tak powiedzieć o najgorszych demonach i o takich słabościach najwyższego rzędu. Nie będę zdradzał szczegółów, bo nie po to mi to mówił, żebym to w internecie opisał.

Wyszło tak, że faktycznie poszedł się leczyć. Nie wiem jak to wyglądało, bo nie pytałem, ale on słał mi cały czas dowody wpłat, za jakieś lekarstwa, za wizyty - no bo te 4 miesiące mu płaciłem.

I dzisiaj mijają 3 lata. Bo nie wrócił już do pracy. Postanowili z żoną się wyprowadzić i złapać inną perspektywę. Z tego co pokątnie wiem, to tam też były problemy z rodzinką, głównie rodzicami. Wyjechali aż do... Australii ;) Do Perth.

No i zadzwonił w końcu, bo do tej pory słał smsy. I powiedział tylko, że u niego wszystko dobrze, że nadal ma różne problemy, ale nie są na tamtym poziomie i sobie radzi. I takie też małe "dziękuję" się wkradło, za moment zwrotny.

Bardzo się cieszę i bardzo mi miło, że ktoś wylazł z tego gówna i idzie do przodu. A i ja sam się czuję dużo lepiej choć na chwilę i łatwiej będzie znieść ten cały życiowy bagaż, jak ktoś ci podrzuci troszkę endorfin do koszyczka ;)

Myślałem, że już nigdy chłopa nie usłyszę, a tu taka miła niespodzianka. I w ogóle bardzo się ciesze jego szczęściem, to świetny człowiek i zasługuje na wszystko co najlepsze.

PS w sumie to też zabawne, że ja bardziej się ucieszyłem, że u niego dobrze, niż z jakiejkolwiek własnej rzeczy.

#czujedobrzeczlowiek #firma #depresja
  • 10
  • Odpowiedz
@onpanopticon
Dobry z ciebie Mirek. Trochę poza tematem, ale bardzo zainteresował mnie twój styl pisania.

A wracając, ja maiłem podobnie, co ten chłopak. Osoba, która się przede mną otworzyła i przed którą ja się otworzyłem, to moja była liderka. Samo to zainteresowanie mną, zauważenie, że nizbyt śpię, nie jem, znikam, bardzo dużo mi dało. Właściwie ona pomogła mi przebić mur, który przeszkadzał mi w podjęciu leczenia.

To, że bardziej się ucieszyłeś, z
  • Odpowiedz
@Lecerdian: Nie wiem co wszyscy mają z tym "stylem pisania", ale słyszę to za każdym razem. Wyjaśnisz o co chodzi? Wydaje mi się, że to całkiem normalna zbitka tekstu. Mam może jakieś swoje słowotwórcze przyzwyczajenia, ale to już się robi powolutku dziwne ;) Sam to czytam i nie widzę różnicy względem przeciętnego troszkę dłuższego wpisu innej osoby.

A wracając, ja maiłem podobnie, co ten chłopak. Osoba, która się przede mną otworzyła
  • Odpowiedz
@onpanopticon:
Tu uderzyłeś w coś, co mi ciąży od ponad roku. Tyle się już zbieram, aby jej wytłumaczyć i podziękować. To w ogóle ciekawe, że ja parę ostatnich dni żyłem przekonaniem, że w przyszłym tygodniu poważnie z nią porozmawiam. A tu nagle twój post.

Tak to bywa z losem. Gdy pomyślę o tym, dlaczego jej udało się do mnie dostać, to wychodzi mi, że to moje poczucie szacunku wobec niej. Tego,
  • Odpowiedz
@Lecerdian: Przebudziłem się i sobie odpiszę.

Możesz jeszcze pozwlekać, bo wiem, że to nie jest takie łatwe i proste. Niemniej w końcu jej podziękuj. Zapewne nawet jej partnerowi załatwisz "fajne dni" ;) I nie ma na co czekać, pochwały każdy lubi słuchać, tylko oczywiście również ty musisz być gotowy. Super się słucha, ale nieraz trudniej je prawić.

A co do sfery piśmiennej, to raczej się ograniczam tutaj i nie używam słów
  • Odpowiedz
  • 2
@onpanopticon w tej #!$%@? chorobie bardzo łatwo się izolować i uciec od człowieczeństwa, widzę że nie tylko ja tak mam że pomaganie innym realnie pozytywnie wpływa na mnie i choć trochę pomaga w walce.

Już któryś raz musiałem tłumaczyć, że ja serio (za co mi często głupio) egoistycznie podchodzę czasem do pomagania albo różnych wykopowych akcji zbiórek.

Wiem że mi to pomoże, da trochę energii, trochę napędu a że jednocześnie mogę przez
  • Odpowiedz
@onpanopticon:
eh, nie chodzi o samo słowo endorfiny, ani o to, że wypowiedź niby nie jest prosta. To był jeden, tak jak pisałem, z kluczowych momentów tekstu i bardziej uderzam tam w użycie zdrobnienia - koszyczek; gdy w innym takim momencie, jest ciekawe przeniesienie na całkiem inną sferę językową - jebnął się na gałęzi. Właśnie oprócz dobrej interpunkcji, używanie zdrobnień i jednocześnie szorstkiego języka daje ładne poczucie emocjonalności tekstu. No i
  • Odpowiedz